Po długich czterech dniach Juanita wreszcie postanowiła się pokazać Światu. Co prawda nie było to zbyt długie okazanie ale zawsze coś. Kiedy dzisiaj wróciłem do domu spryskałem trochę terrarium, a dokładniej to ciepłą część... Po chwili mój Lancetogłów meksykański wysunął się z kryjówki by zrobić krótki spacer po swoim terrarium. Spacer jak to spacer... Napiła się trochę wody ale nie tak jak zwykle z poidełka tylko ubzdurała sobie, że zliże trochę wody z nowego sprzętu w terrarium. Kiedy już zaspokoiła swoje pragnienie nie omieszkała wdrapać się na skalną półkę by narobić mi trochę roboty... Wiadomo co... Coś małego, nie z czekolady i nie do zabawy... Na szczęście udało się jej tej sztuki dokonać w miejscu w miarę dostępnym, skąd usunąłem to bez trudu... Jeszcze chwilę poleżała w ciepłej strefie terrarium i poszła dalej spać... Nawet nie obejrzała dokładnie nowego nabytku... A jest to...
Środa, sierpnia 26. 2009
NARESZCIE WYSZŁA
...nowa kryjówka. Ostatnio zaraz po karmieniu Juanita miała ochotę wejść do wylinkowego domku i co sie okazało? Wszystko pięknie.. ładnie... tylko jedno ale... Jak się nie ułoży to cos jej wystaje na zewnątrz... Jak nie głowa to plecy, jak nie plecy to ogon. Tak się wierciła, przekręcała, że wreszcie opuściła z pewnym niezadowoleniem ów domek. Trzeba wziąć poprawkę na to, że była pełna po kolacji... A jak wiadomo wąż po jedzeniu jest ograniczony podatnością posiłku na wyginanie... No więc właśnie ostatnio zjedzona mysz nijak nie chciała się zgiąć tak by było jej wygodnie... Cóż miała moja biedula zrobić jak nie pójść na sjestę do swojego głównego domku, który jest jak na razie wystarczająco duży by po posiłku miała jeszcze zapas miejsca... Chyba na tyle, że jeszcze jakieś trzy, cztery miesiące będzie jej służył... Chociaż kto wie może spotka ją jakaś niespodzianka? ale wracając do wylinkowego przybytku to postanowiłem jej kupić nowy... Tak niestety kupić... Ostatnio nie mogłem dostać wystarczającej wielkości kawałka kory dębu korkowego aby wykonać nowy większy domek... Takim oto sposobem Juanita stała się posiadaczką nowej nieruchomości wykonanej z jakiejś ceramicznej masy... Jak widać na zdjęciu kryjówka owa łudząco przypomina kamień porzucony w lesie... Mimo, że domek wygląda na mniejszy od poprzedniego to tak naprawdę tylko złudzenie... W starej kryjówce miała naprawdę mało miejsca ale teraz może się byczyć ( a może wężyć? ) tylko jeden problem... Oprócz tego, że spiła wodę zebraną na dachu nowego schronienia to Juanita nawet nie spróbowała wejść do środka... Tak jakby nie zauważyła, że ten kamień tak naprawdę jest w środku pusty i tylko czeka by ktoś się w nim rozłożył na miłe spanko... No nic przyjdzie i na zwiedzanie czas i myślę, że Juanicie spodoba się nowe lokum...