Bez wątpienia nadchodzi czas... Znaki sie pojawiają i już wątpliwości brak... Nadchodzi już nieubłaganie... Wielkimi krokami... Z kryjówki swej wyjrzała... Wężyca co linieć nie omieszkała... Heh... Teraz już na pewno mam stuprocentową pewność... Proces zrzucania wylinki się zaczął. Dzisiaj łuski mojej Juanity wyraźnie są przyciemnione. Trochę to wygląda jakby mój Lancetogłów meksykański był brudny. Tak naprawdę na początku zamieszkiwania Juanity u mnie naprawdę tak myślałem... Lecz teraz już wiem po paru wylinkach, że ciemna, jakby zakurzona skóra to początkowe stadium linienia mojego węża. Aby mnie utwierdzić w tym przekonaniu Juanita...
Niedziela, września 6. 2009
WSZYTKIE DROGI PROWADZĄ DO... LINIENIA
teraz wreszcie sie zachowuje jak przystało na węża przed wylinką. Zaczęła się wreszcie nawadniać... To znaczy przesiaduje w swojej, zwanej przeze mnie wylinkową kryjówce. Tak ją nazywam gdyż tam się odbywa cały proces dojrzewania do linienia mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. Podczas tego okresu Juanita jest mało aktywna i właściwie owej kryjówki nie opuszcza... Ja za to staram się utrzymywać tam w miarę wysoką wilgotność. Dokładniej rzecz biorąc spryskuję domek tak by woda wsączała się do wnętrza po podłożu... A Juanita mam nadzieję jest mi za to wdzięczna... Mam tylko małe wątpliwości co do nowej wylinkowni... Zauważyłem, że na suficie tego lokum skrapla się woda co nie miało miejsca w poprzedniej kryjówce zrobionej z kory dębu korkowego. Nie wiem jak się to spodoba Juanicie... Zobaczymy... może akurat to nie będzie problemem a dodatkowym atutem... Póki co należy tylko czekać i kontrolować czy mojemu wężowi jest dobrze...
A tak z innej beczki... Juanita dzisiaj poznała mojego jednego psa... Oczywiście nie tak całkiem blisko... Bardzo długo się przyglądała i łapała zapachy pochodzące od naszej Zuzy... W zasadzie to całkiem spokojnie przyjęła obecność psa w niedużej odległości... Nie zdradzała specjalnego zdenerwowania... Jedynie raz kiedy psinka zbyt blisko szalała Juanita się wystraszyła i ukryła w moich rękach... A najlepsze jest to, że Zuza właściwie nie wiedziała że jest obserwowana przez takiego długiego gada i zajmowała się zabawą... Może to i dobrze bo już koty nieraz obserwują w nocy jak Juanita spaceruje po "Wężowym Zakątku" tak naprawdę to jest to ulubione zajęcie jednego z moich kotów Pestki, która nieraz siedzi na terrarium i sobie obserwuje co w środku słychać.... Na szczęście kocica nie zachowuje się zbyt gwałtownie dzięki czemu nie zakłóca spokoju mojej wężycy...