No i wyszła pani Juanita. Niezbyt ruchliwa ale jak widać spacer dobrze jej robi... Jeśli można to nazwać spacerem... Wyszła z domku i zaszyła się w "krzakach". Po paru minutach wygrzewania (krzaczki są w części rekreacyjnej - dogrzewanej) w jamce przy kamieniu... tak nie chciało jej sie nawet wejść na "drzewka" przeszła sobie do domku... Ale potem znowu wyjrzała aby sie mi pokazać. Tak naprawdę to się przede mną chowa i tylko łepek wystawia i skrzy do mnie tymi maleńkimi perełkami.
Jak rękę do niej zbliżam to najpierw się wychyla żeby powąchać "intruza" by zaraz się odwrócić i schować... Na moje szczęście jest zbyt ciekawska żeby długo się "boczyć na mnie. Nie mija pięć minut i patrzę, a zza liścia wychyla sie ciekawski pyszczek...
Na razie dam jej spokój... I tak w nocy będzie spacerować po swoim obejściu więc nadarzy sie wspaniała okazja żeby poobserwować moją pupilkę...