Wczoraj miałem małego pecha. Patrzę sobie co porabia Juanita gdy nagle... jedna dioda z oświetlenia mig... mig... pstryk... i zgasła. No nic mówię sobie... jedna dioda mniej niewielka strata. Ale nie pomyślałem tego do końca gdy nagle... "CIEMNOŚĆ WIDZĘ... CIEMNOŚĆ...". Okazało się, że wszystkie diody z oświetlacza się spaliły.
Dzisiaj zaraz po pracy poszedłem po żarówki do terrarium. Jedną niebieską (Blue Night Glow) i jedną czerwoną (Red Night Glow). Zabrałem się do produkcji oświetlenia. Najpierw z korytka plastikowego ale okazało się, że to zły pomysł. Za mało miejsca i ciepło nie ma gdzie uciekać. No, a przy okazji chciałem sprawdzić jak te żarówki świecą. Zaskoczenie czerwona padnięta. Ale pech..! Kolejna wycieczka do sklepu. Doszedłem już na miejsce i kolejna przeszkoda. Nie mam paragonu... bo nie wziąłem ze sklepu ale na szczęście pan sprzedawca pamiętał mnie i bez problemu wymienił (sprawdziliśmy w sklepie czy działa).
Nadszedł czas aby zająć się spokojnie wytwarzaniem super oświetlenia. Miałem jeszcze parę desek z boazerii które posłużyły jako konstrukcja.W środku zamontowałem obie żarówki, z tyłu dwa zajefajne okrągłe włączniki. Całość została oklejona korkiem. Podłączyłem do prądu i podziwiałem pięknie oświetlone terrarium.
Po zakończonej pracy zrobiłem porządek w "ogródku" Juanity (małe brązowe i może śmierdzieć - to chyba kupa...), wymieniłem wodę w baseniku. Wziąłem moją pupilkę na ręce w ramach oswajania z zapachem i dotykiem mym... Najpierw się zaniepokoiła pobytem na mojej ręce, węszyła rozglądała się. Po chwili ułożyła się spokojnie na dłoni zaczęła spokojnie oddychać i wcale nie wykazywała oznak zniecierpliwienia. Dopiero kiedy zaczęła się przegrzewać (36,6°C to zdecydowanie za dużo dla węża!!! Pamiętajcie o tym!!!) pokazała mi, że na dzisiaj już dość tych "miłości". Pozwoliłem jej zejść w jej małą, prywatną dżunglę i poszedłem do kuchni rozmrozić kolacyjkę (jej kolacyjkę nie moją). Podałem trzy porcje po kolei. Zjadła, aż jej się uszy... ups! ogon trząsł. Jeszcze chwilę pochodziła, poprawiła szczękę. I poszła spać... Niech sobie odpoczywa i wchłania na zdrowie...
Teraz moja kolej na kolację... Więc do zobaczenia za dwa dni...
A na dworze znowu pada śnieg... Jak długo jeszcze?