Podczas dzisiejszej wymiany wody w terrarium jak zwykle nie obyło się bez czmychnięcia Juanity na moje ręce... Tak już ma... Dziewczyna spragniona jest nowych wrażeń... Nie wystarcza jej monotonny wystrój terrarium i kiedy tylko ma okazję natychmiast je opuszcza... Tak więc kiedy weszła mi na ręce, a po nich na szyję postanowiłem usiąść sobie na fotelu przy stoliku... Mój Lancetogłów meksykański trochę pobiegał po mnie by ze szczerą radością wejść na stół... Nie wiem czemu ale mój Lampropeltis mexicana mexicana uwielbia po nim spacerować... Skutkiem takich wycieczek najczęściej są pozrzucane piloty na podłogę... Ale dzisiaj już się zabezpieczyłem raczej nie miała czego zrzucić. Wiec co moja wężyca wymyśliła?
Wymyśliła, że należy bliżej poznać wnętrze wazonu... Bez trudu wspięła się na krawędź by po niej opuścić się do środka... Ale miała zabawę... Zwiedziła każdy zakątek kryształowego wazonu... Wąchała wodę, wąchała kwiatki... No impreza na całego... Co jakiś czas tylko było przez szkło widać jak jej ruchomy łebek mieni się we wzorze... Od czasu do czasu nawet głowę na wierzch wystawiła... Wreszcie pomyślałem, że starczy na dzisiaj tych wygibasów nadstawiłem rękę by zachęcić Juanitę do wyjścia z wazonu ale ona tylko powąchała mnie i szybko wróciła do kryształowego pałacu... Wreszcie i jej się znudziło wiec zajęła się wspinaczką po tak zwanym bambusie (który nie jest bambusem tylko draceną ale to szczegół). Stamtąd miała wspaniały widok na cały pokój. Kiedy i to się znudziło Juanita postanowiła wejść do kubka po kawie... Odradziłem jej to bo kawa była słodzona i by się tylko popaprała, a nic z tego nie miała... Więc kiedy jej nie pozwoliłem wejść pobawić się kawą we wspaniałym stylu zeszła na stół... I to praktycznie był koniec wycieczki bo się oseski rozmroziły... Podałem jej pierwszego. Wielkości dorosłej myszy... Łaciaty... No i szczurzy co jest podstawą... Zaatakowała z niebywałą precyzją i w niedługim czasie osesek stał się wspomnieniem... Postanowiłem Juanicie podać kolejnego ale tu moja wężyca pogrymasiła... Nijak jej nie pasował może jej się brak łatek nie spodobał bo ów osesek został olany... A może to już wystarczyło mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu jak na jeden wieczór? A może to brak jakiejkolwiek łaty na karmówce... Sprawdziłem jeszcze czy może maleńka myszka rozsmakuje Juanitę ale to była już porażka bo mój wąż stwierdził, że takie rarytasy to prosi kiedy indziej i że dobrze by było żeby się stało gdyby to był szczur i żeby miał łaty...