NA FOTELU WĘŻA KUPA!

No i jak zwykle Juanita łaziła po mnie to tu to tam... Od czasu do czasu wchodziła za mnie... Bujała się po całym fotelu... Po jakimś czasie zatrzymała się... Położyła łebek na mojej ręce... Zastygła... Po chwili zauważyłem że jej tylna część ciała zaczyna tężeć... Podciągnęła swoje ciało wyżej i patrze... oczom swym nie wierzę... Ogon do góry jak antena... Mówię sobie zaraz narobi... Normalnie narobi mi na kolana... Ale to były płonne nadzieje bo moja wężyca miała inny plan... Plan którego już koniec właśnie obserwowałem... Tak Juanita oficjalnie narobiła na fotel... I żeby było zabawniej to w szparę pomiędzy oparciem a siedziskiem tak bym miał jak najbardziej utrudnione zadanie... Właściwie to nie mogłem się ruszyć bo gdybym wstał to szczelina z niespodzianką zamknęłaby się rozgniatając wszystko wewnątrz... Na szczęście z odsieczą przybył mój syn dostarczając ręczniki papierowe... gąbkę... Tak że udało mi isę wszystko wyczyścić... A wszystko to pod krytycznym okiem mojej żony... A Juanita? Cóż jak by mogła to by ogonkiem zamerdała z radości, że mi taki kawał zrobiła...