Dzieje się dzieje... W piątek prowadziłem dalsze prace budowlane na nowej posesji Juanity. Wymodelowałem tło. Ma tam trzy konary do zwiedzania, półkę "skalną" do wygrzewania, nad którą zostanie zamontowana żarówka grzejąca. Jak widać na pierwszym zdjęciu przeprowadziłem wszystkie (chyba) kable potrzebne dla komfortu mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. Kolejnym krokiem na budowie (według harmonogramu prac i dziennika budowy) było pokrycie ścian wszystkiego klejem do kafelków po to by całość była sztywna i niepodatna na różnego rodzaju zdarzenia losowe. Na razie wszystko to schnie więc musiałem zrobić przerwę.
Korzystając z przerwy w pracach na Wężowym Zakątku. Zabrałem się za remont w pokoju gdzie dotychczas przebywał mój Meksykański wąż królewski. W związku z tym Juanita musiał go opuścić i umieściłem ją tymczasowo na moim biurku. Myślałem, że to może wpłynąć na jej aktywność, znaczy się będzie zestresowana nowym widokiem z za swoich okien ale...
Kiedy wchodziłem w do swojego pokoju to zobaczyłem jak mój Lancetogłów meksykański bez większych oporów spaceruje po swym podwórku i powoli się przymierza do karmienia. A to będzie jutro... Ups! Znaczy się dzisiaj...