Od ostatniego karmienia minęło parę dni... Juanita już od przedwczoraj wykazywała zniecierpliwienie, że posiłek tak długo do niej nie trafia. Wczoraj już do tego stopnia starała się przekazać swoje przesłanie o chęci jedzenia, że prawie cały dzień wychylała głowę z domku i obserwowała co się dzieje... Ale jako, że zaplanowałem karmienie dopiero na niedzielę musiałem być twardy jak kamień... Mimo, że żal mi było jak spacerowała po "Wężowym Zakątku" w poszukiwaniu czegoś na ząb... Stawała słupka węsząc dookoła... Nie miałem wątpliwości żadnych... Ten Lampropeltis mexicana mexicana wyglądał na strasznie głodnego gada... Ale nie ustąpiłem... Trochę mi się jej żal zrobiło dzisiaj w nocy bo tak buszowała po sztucznych roślinkach w górze terrarium, że wreszcie się z nich ześlizgnęła i spadła na dół... Na szczęście upadła tylko na mech więc sobie nic nie zrobiła... I po chwili zastanowienia znowu wdrapała się na górę by z "huśtawki" obserwować... węszyć... i oczekiwać jedzonka... No ale nadeszła niedziela więc mój Lancetogłów meksykański pewnie coś przeczuwał... Spodziewał się pewnie jakiejś niespodzianki... Czego naprawdę nowego... I doczekał się...
Niedziela, czerwca 21. 2009
KARMIENIE WĘŻA - KOLEJNY POZIOM
(Strona 1 z 1, łącznie 1 wpisów)