Tym razem Juanita wcale mnie nie zaskoczyła tym, że po ostatniej obfitej kolacji nie miała zamiaru spacerować... Przecież ostatnio zjadła pierwszą w swoim życiu dorosłą mysz... Po pierwsze samo jedzenie dla mojego Lancetogłowa meksykańskiego nie lada wyzwaniem, a po drugie ilość dostarczonych organizmowi substancji odżywczych spowodowała u mojego węża łatwe do przewidzenia efekty. Hmmm... Jakie się ktoś zapyta? No wiadomo znaczny przyrost ciała co przy okazji dało dobry powód do zrzucania wylinki... No i właśnie Juanita powolutku przygotowuje się do wylinki... Czyli po prostu sypia w wilgotnym domku i się nie rusza bez specjalnych powodów... Jedyne powody do wychylenia się poza kryjówkę to tylko wydalenie pozostałości po posiłku... Naprawdę nie spodziewałem się, że może być tego aż tak wiele... I to jeszcze trzy razy sobie pozwoliła nabrudzić w terrarium i to jeszcze w nietypowych miejscach bo akurat się jej to przydarzyło na skalnej półce. Nie za bardzo mi się to uśmiechało bo tam się bardzo ale to bardzo źle sprząta. Ale kiedy trzeba sprzątać to nie można marudzić tylko zacisnąć zęby i nos i brać się do roboty... Mój Lampropeltis mexicana mexicana musi mieć w ogródku czysto...
Piątek, lipca 31. 2009
KIEDY WĘZE DOBRZE JEDZĄ... ROSNĄ I LINIEJĄ...
Sobota, lipca 4. 2009
SCIEŻKI, KTÓRYMI CHODZĘ SĄ... CIEKAWE
Wczoraj nie pisałem bo... zasnąłem zanim jeszcze dotarłem do klawiatury... A naprawdę miałem o czym pisać... Jak już wcześniej pisałem w poniedziałem ma mi się zdarzyć wyjazd na zasłużony (?) urlop... Będę go spędzał w drodze (pieszej) po Beskidzie Śląskim i Żywieckim w związku z czym nie bardzo będę miał jak doglądać mojego Meksykańskiego węża królewskiego. Trochę mnie trochę martwi chociaż nie powinno... Bo po pierwsze mój Lampropeltis mexicana mexicana zostaje pod dobrą opieką naszej domowej pani "herpetolog", a po drugie wszystkie cele, które sobie z Juanitą przed sobą postawiliśmy zostały osiągnięte...
Czwartek, lipca 2. 2009
CZEKAM... CZEKANIA MI TRZEBA...
Puki co Juanita nie grzeszy swoją obecnością w terrarium. Jak widać na załączonych zdjęciach jest teraz w trakcie procesu zrzucania wylinki. Niestety w tym okresie mój Meksykański wąż królewski nic nie robi oprócz stosownego w takich okolicznościach nawilżania ciała. Obecnie jedynym sposobem na pokazanie Światu, że jeszcze jest i ma sie dobrze jest wystawienie głowy z kryjówki i to nie za daleko. W kryjówkach ma utrzymywaną ciągle wysoka. Jedyne co mi pozostaję to czekać na zrzucenie wylinki. A spodziewam się tego jutro a najpóźniej pojutrze.