Moje przeczucia co do zbliżającej się wylinki raczej były fałszywe... Po nocy spędzonej przez Juanitę w wylinkowym domku moja wężyca postanowiła na d ranem się przeprowadzić do jej głównego domku... Nie wiem czemu co karmienie sie upieram, że będzie miała wylinkę ale jakoś ostatnio ma ciemniejsze łuski i... sam nie wiem. No i nie słucham mojej żony chociaż ona zawsze bezbłędnie wychwyci każdą przedwylinkową zmianę na skórze, a tymczasem co ogląda naszego Meksykańskiego węża królewskiego to mi powtarza, że jeszcze nie czas... Chyba trzeba na całego zaufać opinii moje pani herpetolog... Jak dotychczas nigdy się nie myliła...
Niedziela, sierpnia 30. 2009
FAŁSZYWY ALARM
Sobota, sierpnia 29. 2009
MEKSYKAŃSKI WĄŻ OZDOBNY
Od przedwczoraj Juanita stała się prawdziwym wężem ozdobnym... Całymi dniami przesiadywała poza swoją kryjówką chyba po to by móc ją podziwiać. Nie wiem czemu ale jej kryjówka służyła jedynie jako miejsce do wylegiwania ale żeby sie w niej schować to chyba nawet jej nie zaświtało w głowie. W zasadzie nie ma się co smucić takim faktem, a raczej powinno się z tego cieszyć i ja sie cieszę... Bo o wiele ciekawiej jest mieć Lancetogłowa meksykańskiego w takim nastroju do pozowania. Ma się jakąś szczególną satysfakcję, a ile uciechy daje fakt, że kiedy się człowiek zbliży do terrarium to Juanita ciekawie się przygląda... węszy i podchodzi bliżej... Na prawdę jest to miłe... Bo przecież staram się by mojemu Lampropeltisowi mexicana mexicana był jak najlepiej... I właśnie dlatego sprawiłem jej nowy...
Środa, sierpnia 26. 2009
NARESZCIE WYSZŁA
Po długich czterech dniach Juanita wreszcie postanowiła się pokazać Światu. Co prawda nie było to zbyt długie okazanie ale zawsze coś. Kiedy dzisiaj wróciłem do domu spryskałem trochę terrarium, a dokładniej to ciepłą część... Po chwili mój Lancetogłów meksykański wysunął się z kryjówki by zrobić krótki spacer po swoim terrarium. Spacer jak to spacer... Napiła się trochę wody ale nie tak jak zwykle z poidełka tylko ubzdurała sobie, że zliże trochę wody z nowego sprzętu w terrarium. Kiedy już zaspokoiła swoje pragnienie nie omieszkała wdrapać się na skalną półkę by narobić mi trochę roboty... Wiadomo co... Coś małego, nie z czekolady i nie do zabawy... Na szczęście udało się jej tej sztuki dokonać w miejscu w miarę dostępnym, skąd usunąłem to bez trudu... Jeszcze chwilę poleżała w ciepłej strefie terrarium i poszła dalej spać... Nawet nie obejrzała dokładnie nowego nabytku... A jest to...
Niedziela, sierpnia 23. 2009
NIEPOKÓJ PO KARMIENIU
Dzisiejszy cały dzień Juanita spędziła poza swoją kryjówką. W zasadzie większość czasu spędzała wylegując się na mchu... I co ciekawe, że nawet kiedy jej wymieniałem wodę to tylko spojrzała na moje ręce, powąchała ale nawet nie zdradzała choćby nikłej chęci ukrycia sie w domku... Najbliżej swojej kryjówki była tylko wtedy kiedy na niej sobie leżała. Z dachu domku ma wygodny punkt obserwacyjny, z którego kontrolowała rozwój sytuacji na zewnątrz. To zachowanie oczywiście tłumaczę sobie chęcią spożycia małego co nieco. I oczywiście nie omieszkałem zaspokoić jej zachcianki. Tak jak ostatnio podarowałem jej rozmrożoną dorosłą mysz. Mój Lampropeltis mexicana mexicana był bardzo zadowolony z tego powodu. Rozprawiła się ze swoją kolacją w ciągu dwudziestu minut. Potem leżała jeszcze pół godziny układając sobie w żołądku to co wsunęła... Po odpoczynku Juanita skierowała się... Co mnie zaskoczyło...
Piątek, sierpnia 21. 2009
KIEDY NOC NADCHODZI
Od paru dni zauważyłem, że Juanita nocą bardzo chętnie opuszcza swoją kryjówkę by do rana spać poza nią... Jest coś nowego bo dotychczas sypiała w zasadzie tylko w swoim domku, który tylko opuszczała w celu dokonania rekonesansu... skorzystania z wodopoju... czy zrobienia pewnej rzeczy, która śmierdzi i którą muszę potem sprzątać.... Ale jak napisałem ostatnio całymi nocami sypia u podstawy konara wspierającego półkę skalną... Dla mnie jest to zastanawiające... Muszę dokładnie przemyśleć czy nie jest to spowodowane zbyt niską temperaturą czy po prostu lubi spać na mchu... Bo jeżeli tylko lubi miękkość puszystego dywanu to dobrze ale jeżeli jest jej za zimno... Coś będzie trzeba z tym zrobić... Chociaż ...
Ciąg dalszy "KIEDY NOC NADCHODZI" »Wtorek, sierpnia 18. 2009
WYGRZEWANIE W ŚWIETLE ŻARÓWKI
Wczoraj Juanita wieczorem, a nawet raczej w nocy wyszła z kryjówki. Powłóczyła się trochę po terrarium... Jakiś czas leżała sobie na półce pod żarówką... Odwiedziła też nowy konar... Nie wiem co ją tknęło aby zrobić mi niespodziankę może nie za miła ale starannie przemyślaną... Weszła bowiem na nowy konar... Chwilę balansowała na nim po czym opuściła ogon... Wyciągnęła się i zbombardowała poidło trafiając w sam środeczek akwenu odchodami... No miła niespodzianka... Szczególnie kiedy już czas spać... Ale co mi pozostało do roboty jak nie wymyć porządnie zbiornik i nalać nową wodę... Patrząc na to obiektywnie to pomimo, że woda była zapaskudzona to łatwiej się myje poidło niż usuwa odchody z podłoża gdzie oprócz usunięcia brudnej kory należy umyć "podłogę". Może jest to dobre rozwiązanie na załatwianie potrzeb fizjologicznych i usuwanie ich efektów ale kosztem niestety wody pitnej, którą należy szybko wymienić... Oczywiście Juanita się tym wcale nie przejęła tylko...
Sobota, sierpnia 15. 2009
CZAS KARMIENIA
Dzisiaj, a raczej wczoraj bo nowy dzień się zaczął... A więc wczoraj wieczorkiem Juanita była jak zwykle na spacerze, właściwie to raczej chodziła po moich rękach... Trochę też po kanapie... W sumie to jakieś pół godziny biegała po mnie... Od czasu do czasu wylegiwała się na moim brzuchu... Typowy spacer Juanity, który odbywa przed karmieniem... No, a potem zjadła w rekordowym tempie dorosła mysz no i co zrobiła? Nic co by było tajemnicą... Po prostu jak zwykle poszła spać... Jeszcze wcześniej przed jedzeniem i spacerem Juanita podziwiała nowe kamyki, które jej ostatnio umieściłem w terrarium... Chyba przypadły jej do gustu bo jakiś czas właśnie na nich leżała... Chyba jej temperatura pasowała bo sa one umieszczone nad kablem grzewczym i dosyć mocno się nagrzewają... No oczywiście nie tak by mogły poparzyć moją Juanitę ale wyraźnie czuć, że są ciepłe...
No właśnie przy okazji... zastanawiam się jak regulować temperaturę z podziałem na cykl dobowy... Jak na razie to cały czas Juanita ma w terrarium 27,4°C co chyba jej odpowiada... Ale w miarę jak powoli dorasta należało by jej stworzyć nowy harmonogram ogrzewania... Cały czas myślę i myślę i chyba będę musiał sam zrobić termoregulator z podziałem na temperaturę dzienną i nocną... Jeszcze trzeba by to gruntownie przemyśleć... Ale czego się nie robi dla węża?
Piątek, sierpnia 14. 2009
COŚ DO TERRARIUM I DLA DUSZY WĘŻĄ
Jakże długa była sjesta Juanity. Prawie tydzień nie wykazywała żadnego zainteresowania światem zewnętrznym... Gdyby nie potrzeby fizjologiczne to chyba by wcale się nie pokazywała... Ale już się skończył okres trawienia posiłku przez mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. Nareszcie mogę swoją pupilkę podziwiać. A jest co... Mój Lancetogłów meksykański tak ładnie już urósł, że aż miło patrzeć... Co prawda to dopiero jeden posiłek po wylince ale i bez okularów widać jak mój wąż rośnie jak na drożdżach. Przez to mogę się póki co zaliczać do grona szczęśliwych terrarystów... Ale ja też nie próżnuję cały czas staram się jakoś uprzyjemnić życie Juanity... jedną z takich przyjemności jest oczywiście mech ale też...
Ciąg dalszy "COŚ DO TERRARIUM I DLA DUSZY WĘŻĄ" »Wtorek, sierpnia 11. 2009
WIELKIE SPRZĄTANIE W TERRARIUM
Dzisiaj nareszcie po sześciu dniach Juanita dała się namówić na spacer po terrarium. Korzystając z okazji wpadłem na pomysł, że nadszedł czas by wyczyścić ale to tak porządnie jej lokum. Tym bardziej, że ostatnio zakupiłem nową korę jodły kanadyjskiej oraz trociny z kokosa. Jako, ze "Wężowy Zakątek" nie był już dłuższy czas gruntownie czyszczony to wypadałoby się wziąć do roboty. Więc przygotowałem sobie sprzęt. Dokładniej rzecz biorąc to były to: szczotka, ręczniki papierowe, spryskiwacz i worek na śmieci. Po przygotowaniach i wyciągnięciu szyb przesuwnych wyciągnąłem mojego Lancetogłowa meksykańskiego i dałem go pod opiekę nadwornej pani herpetolog czyli mojej żonie...
Niedziela, sierpnia 9. 2009
UPRAWA MCHU DLA WĘŻA, KTÓRY CIĄGLE ŚPI...
I tak to właśnie jest... Kiedy się wężowi dogadza to się go mniej widuje... Po ostatniej kolacji właściwie to Juanita tylko raz opuściła kryjówkę i to w celach bynajmniej nie towarzyskich. Krótko mówiąc to wyszła tylko do wychodka... Zrobiła coś bardzo śmierdzącego, napiła się i poszła dalej spać... No i sobie dalej śpi... Nawet kiedy sprzątałem po jej spacerku terrarium to nawet nie postarała się wystawić głowy spod dębowej kory... Chyba nawet grom by jej nie ruszył... I tak do dzisiaj... Bo zaczęła wykazywać wreszcie pewną aktywność... Bardzo się wysiliła by wystawić głowę na zewnątrz domku i popatrzeć co się dzieje... I znowu albo to był zbieg okoliczności ale zrobiła to jakby na zawołanie... Dzisiaj kiedy podglądałem ją przez okienko w kryjówce czyli po prostu dziurę w korze to akurat wyglądała przez nią, a kiedy się nachyliłem to Juanita się wysunęła bardziej żeby sobie mnie powąchać... Siedziała tak wysunięta tak długo aż nie poszedłem... Jeszcze kątem oka widziałem jak się chowa... Niech sobie śpi i wchłania to co ostatnio zjadła... A przy okazji ja zająłem się uprawą...
Czwartek, sierpnia 6. 2009
WYLINKA? JAKŻE SZYBKO!
Dzisiaj... A właściwie to prawdę mówiąc wczoraj... Po powrocie z pracy zauważyłem, że Juanita opuściła swoją mokrą kryjówkę i robi mały spacer po terrarium. Pomyślałem, że tak sobie już powoli na zmianę podsusza to zwilża skórę. Zastanowiłem się trochę i wyliczyłem, że właściwie zrzucanie wylinki powinno wypaść jutro (he he tzn dzisiaj) ale może mój Lampropeltis mexicana mexicana już zaczyna się do tego przygotowywać. Po jakimś czasie zauważyłem, że ten spacer wcale nie był niewinny... Juanita postanowiła jeszcze przed linieniem wydalić resztki strawionego ostatniego posiłku... Narobiła tak jakby była jakimś wielkim pytonem... Szybko to posprzątałem i przy okazji porobiłem porządki w terrarium... W międzyczasie mój Lancetogłów meksykański poszedł leżakować w suchej kryjówce... Jak już posprzątałem to sobie usiadłem i za bardzo nie zwracałem uwagi co się dzieje u mojej wężycy... W pewnym momencie spojrzałem na terrarium... Coś się błyszczy...
Poniedziałek, sierpnia 3. 2009
KOLEJNY KONAR W TERRARIUM
Od pewnego czasu zauważyłem, że przechadzki mojej Juanity stają się dla niej coraz bardziej kłopotliwe. Dokładniej chodzi mi tu o spacerowanie w górnych partiach Wężowego Zakątka. Mój Lampropeltis mexicana mexicana pomimo, ze jest wężem naziemnym to przejawia zainteresowanie wspinaczką. Często w nocy lubi sobie spacerować w gałęziach zwieszających się z sufitu terrarium. Niestety im jest starsza tym jest coraz cięższa co niestety ma wpływ na tolerancję wagową sztucznych roślinek umieszczonych w górnej części terrarium. Już nie jeden raz mojemu Meksykańskiemu wężowi królewskiemu udało sie ześlizgnąć z liści czy nawet parę razy same druciane gałązki nie wytrzymały naporu mojego wspaniałego węża i musiały ulec i sie powyginać. Jak każdy (a przynajmniej większość) hodowca mam na uwadze bezpieczeństwo mojej podopiecznej i martwią mnie takie upadki podczas, których mogła by sobie zrobić jakąś krzywdę... Korzystając z z przedwylinkowego braku aktywności Juanity zabrałem sie za pewne udogodnienia...
Ciąg dalszy "KOLEJNY KONAR W TERRARIUM" »Sobota, sierpnia 1. 2009
WYLINKA ZA DNI PARĘ...
Jeżeli ktoś patrząc na zdjęcie Juanity, które zamieściłem wczoraj miał jakieś wątpliwości odnośnie rozpoczęcia się procesu linienia to na pewno dzisiejsze zdjęcie takowe rozwieje... Mleczne zabarwienie skóry jest już niezaprzeczalne i daje świadectwo prawdzie... Prawdzie nieuchronnej jak... Jak coś tam... Chodzi ogólnie mi tylko o to, że mój Lampropeltis mexicana mexicana za parę dni zrzuci wylinkę by mógł dalej nieskrępowanie rosnąc ku mej szczerej uciesze. Kolejna wylinka oznacza, przynajmniej w tym wypadku, że moja Juanita nie dość, że ma apetyt to jeszcze się prawidłowo rozwija i efekty jej diety są zauważalne. Ostatnio dosyć szybko rośnie... Właściwie w związku z tym, że wąż jest skrytym gadem i nie widać go w domu jak psa czy kota to za każdym razem kiedy się go ujrzy poza kryjówką - przynajmniej w wypadku Juanity - widać jak rośnie i rośnie... No a co może cieszyć bardziej?...