Moje przeczucia co do zbliżającej się wylinki raczej były fałszywe... Po nocy spędzonej przez Juanitę w wylinkowym domku moja wężyca postanowiła na d ranem się przeprowadzić do jej głównego domku... Nie wiem czemu co karmienie sie upieram, że będzie miała wylinkę ale jakoś ostatnio ma ciemniejsze łuski i... sam nie wiem. No i nie słucham mojej żony chociaż ona zawsze bezbłędnie wychwyci każdą przedwylinkową zmianę na skórze, a tymczasem co ogląda naszego Meksykańskiego węża królewskiego to mi powtarza, że jeszcze nie czas... Chyba trzeba na całego zaufać opinii moje pani herpetolog... Jak dotychczas nigdy się nie myliła...
Niedziela, sierpnia 30. 2009
FAŁSZYWY ALARM
Sobota, sierpnia 29. 2009
MEKSYKAŃSKI WĄŻ OZDOBNY
Od przedwczoraj Juanita stała się prawdziwym wężem ozdobnym... Całymi dniami przesiadywała poza swoją kryjówką chyba po to by móc ją podziwiać. Nie wiem czemu ale jej kryjówka służyła jedynie jako miejsce do wylegiwania ale żeby sie w niej schować to chyba nawet jej nie zaświtało w głowie. W zasadzie nie ma się co smucić takim faktem, a raczej powinno się z tego cieszyć i ja sie cieszę... Bo o wiele ciekawiej jest mieć Lancetogłowa meksykańskiego w takim nastroju do pozowania. Ma się jakąś szczególną satysfakcję, a ile uciechy daje fakt, że kiedy się człowiek zbliży do terrarium to Juanita ciekawie się przygląda... węszy i podchodzi bliżej... Na prawdę jest to miłe... Bo przecież staram się by mojemu Lampropeltisowi mexicana mexicana był jak najlepiej... I właśnie dlatego sprawiłem jej nowy...
Niedziela, sierpnia 23. 2009
NIEPOKÓJ PO KARMIENIU
Dzisiejszy cały dzień Juanita spędziła poza swoją kryjówką. W zasadzie większość czasu spędzała wylegując się na mchu... I co ciekawe, że nawet kiedy jej wymieniałem wodę to tylko spojrzała na moje ręce, powąchała ale nawet nie zdradzała choćby nikłej chęci ukrycia sie w domku... Najbliżej swojej kryjówki była tylko wtedy kiedy na niej sobie leżała. Z dachu domku ma wygodny punkt obserwacyjny, z którego kontrolowała rozwój sytuacji na zewnątrz. To zachowanie oczywiście tłumaczę sobie chęcią spożycia małego co nieco. I oczywiście nie omieszkałem zaspokoić jej zachcianki. Tak jak ostatnio podarowałem jej rozmrożoną dorosłą mysz. Mój Lampropeltis mexicana mexicana był bardzo zadowolony z tego powodu. Rozprawiła się ze swoją kolacją w ciągu dwudziestu minut. Potem leżała jeszcze pół godziny układając sobie w żołądku to co wsunęła... Po odpoczynku Juanita skierowała się... Co mnie zaskoczyło...
Czwartek, sierpnia 6. 2009
WYLINKA? JAKŻE SZYBKO!
Dzisiaj... A właściwie to prawdę mówiąc wczoraj... Po powrocie z pracy zauważyłem, że Juanita opuściła swoją mokrą kryjówkę i robi mały spacer po terrarium. Pomyślałem, że tak sobie już powoli na zmianę podsusza to zwilża skórę. Zastanowiłem się trochę i wyliczyłem, że właściwie zrzucanie wylinki powinno wypaść jutro (he he tzn dzisiaj) ale może mój Lampropeltis mexicana mexicana już zaczyna się do tego przygotowywać. Po jakimś czasie zauważyłem, że ten spacer wcale nie był niewinny... Juanita postanowiła jeszcze przed linieniem wydalić resztki strawionego ostatniego posiłku... Narobiła tak jakby była jakimś wielkim pytonem... Szybko to posprzątałem i przy okazji porobiłem porządki w terrarium... W międzyczasie mój Lancetogłów meksykański poszedł leżakować w suchej kryjówce... Jak już posprzątałem to sobie usiadłem i za bardzo nie zwracałem uwagi co się dzieje u mojej wężycy... W pewnym momencie spojrzałem na terrarium... Coś się błyszczy...
Poniedziałek, sierpnia 3. 2009
KOLEJNY KONAR W TERRARIUM
Od pewnego czasu zauważyłem, że przechadzki mojej Juanity stają się dla niej coraz bardziej kłopotliwe. Dokładniej chodzi mi tu o spacerowanie w górnych partiach Wężowego Zakątka. Mój Lampropeltis mexicana mexicana pomimo, ze jest wężem naziemnym to przejawia zainteresowanie wspinaczką. Często w nocy lubi sobie spacerować w gałęziach zwieszających się z sufitu terrarium. Niestety im jest starsza tym jest coraz cięższa co niestety ma wpływ na tolerancję wagową sztucznych roślinek umieszczonych w górnej części terrarium. Już nie jeden raz mojemu Meksykańskiemu wężowi królewskiemu udało sie ześlizgnąć z liści czy nawet parę razy same druciane gałązki nie wytrzymały naporu mojego wspaniałego węża i musiały ulec i sie powyginać. Jak każdy (a przynajmniej większość) hodowca mam na uwadze bezpieczeństwo mojej podopiecznej i martwią mnie takie upadki podczas, których mogła by sobie zrobić jakąś krzywdę... Korzystając z z przedwylinkowego braku aktywności Juanity zabrałem sie za pewne udogodnienia...
Ciąg dalszy "KOLEJNY KONAR W TERRARIUM" »Sobota, sierpnia 1. 2009
WYLINKA ZA DNI PARĘ...
Jeżeli ktoś patrząc na zdjęcie Juanity, które zamieściłem wczoraj miał jakieś wątpliwości odnośnie rozpoczęcia się procesu linienia to na pewno dzisiejsze zdjęcie takowe rozwieje... Mleczne zabarwienie skóry jest już niezaprzeczalne i daje świadectwo prawdzie... Prawdzie nieuchronnej jak... Jak coś tam... Chodzi ogólnie mi tylko o to, że mój Lampropeltis mexicana mexicana za parę dni zrzuci wylinkę by mógł dalej nieskrępowanie rosnąc ku mej szczerej uciesze. Kolejna wylinka oznacza, przynajmniej w tym wypadku, że moja Juanita nie dość, że ma apetyt to jeszcze się prawidłowo rozwija i efekty jej diety są zauważalne. Ostatnio dosyć szybko rośnie... Właściwie w związku z tym, że wąż jest skrytym gadem i nie widać go w domu jak psa czy kota to za każdym razem kiedy się go ujrzy poza kryjówką - przynajmniej w wypadku Juanity - widać jak rośnie i rośnie... No a co może cieszyć bardziej?...