Tak jak przypuszczałem Juanita ma bardzo dokładnie wyznaczoną górną granicę wielkości karmówki. Jak wcześniej pisałem, zaraz po wylince nie chciała zjeść dorosłej, mrożonej myszy. Najpierw myślałem, że to może być problem związany z "żywotnością" pokarmu. Tym bardziej, że kiedy mój Lancetogłów meksykański miał tak zwany młodzieńczy post jedynym rozwiązaniem problemu stało się przejście na pokarm żywy. Jak wiadomo takie rozwiązanie jest nie dość, że kłopotliwe to jeszcze niemiłe. Ja osobiście nie przepadam za takim karmieniem. Ale cóż było poradzić jeżeli nic innego nie pomagało? O czym parę dni temu pisałem: na drugi dzień po wylince poszedłem kupić coś mniejszego niż myszki, które posiadałem mrożone... No i kupiłem ale podałem karmówkę kiedy jeszcze była ciepła... To mogło dawać do myślenia, że to uchodzące życie podziałało na apetyt mojego Lampropeltisa mexicana mexicana bo wciągnęła ją w trybie ekspresowym... I właśnie dzisiaj znowu próbowałem karmić Juanitę... Wyciągnąłem z zamrażarki mysz (oczywiście te same co wcześniej już miałem), rozmroziłem....
Niedziela, września 20. 2009
PROBLEMY Z WIELKOŚCIĄ
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Lampropeltis mexicana mexicana, Wąż
o
21:28
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
(Strona 1 z 1, łącznie 1 wpisów)