Przeliczyłem jakoś dni... Juanita mnie zaskoczyła. Dzisiaj kiedy spryskiwałem terrarium Juanita wysunęła się z kryjówki by za chwilkę zrzucić wylinkę. Jetem z niej dumny bo wylinka mierzy około osiemdziesiąt centymetrów. Zeszła calusieńka bez nawet jednego przerwania... W sumie powinienem się cieszyć ale niestety Juanita zastrajkowała... Nie chce nawet zwrócić uwagi na jedzenie... czyżby znowu jej coś odbiło? Czy może jest to planowany post, Na razie nie wiem co mam zrobić ale będę trzymał rękę na pulsie...
Środa, września 16. 2009
WYLINKA... POST?
Wtorek, września 15. 2009
WYLINKA ZA DNI PARĘ
Jeszcze tak długo na wylinkę nie czekałem. Od ostatniego posiłku minęło już szesnaście dni. Teraz już wiem nauczony doświadczeniem, że taka przerwa pomiędzy posiłkami, a tym bardziej w trakcie procesu linienia nie wpływa negatywnie na kondycje węża. co prawda jeżeli Juanita była by jeszcze małą, trzydziestoparo centymetrową sznurówką to bym już siedział na szpilkach. Z dreszczem wspominam okres kiedy mój Lancetogłów meksykański doznał olśnienia i zaczął pościć. Oj ciężkie to były czasy... Do dziś to na mnie ma wpływ.. Ten stres i niepewność... Dzisiaj sobie właśnie czytałem wpisy z owego okresu...
Zmartwienie
I dalej nic...
Nigdy bym już nie chciał ponownie tego przeżywać... I mam wielką nadzieję...
Piątek, września 11. 2009
NIETYPOWE LINIENIE
Dotychczas wszystkie wylinki Juanita przechodziła wręcz jak z przewodnika o procesie linienia węży... Aż do teraz... Tak jak zawsze ciągle przebywała w wylinkowym domku gdzie chłonęła wilgoć to teraz większość czasu spędza w swoim głównym domku. Naprawdę zachodzę w głowę o co jej chodzi... Ostatnie dwa domki wylinkowe faktycznie nie przypadły jej do gustu... Przez to Juanita właściwie starała się jak mogła by tam nie wchodzić... Przyczyn tego może być kilka i wydaje mi się, że to właśnie o to chodzi...
Czwartek, września 10. 2009
KRYJÓWKA Z KORY WIŚNI
Szukałem aż wreszcie znalazłem. Ostatnio żadna kryjówka wylinkowa nie przypadła do gustu Juanicie... Jaką bym nie wstawił to była raczej niezadowolona. Już nie wiedziałem co mam zrobić... Chodziłem po sklepach ale nie mogłem nic odpowiedniego znaleźć... Aż wreszcie wczoraj przypomniałem, że na ogródku stoi stara na wpół ścięta wiśnia gdzie jest całkiem ciekawa kora... Zerwałem ładny płat kory z wiśni wyparzyłem... Wyciąłem z niego dach i dokleiłem ściany... I tylko czekałem co na to moja wężyca... Na szczęście ryjówka jej się spodobała od razu. bardzo mnie to ciesy bo już się bałem, że będzie zbyt sucha na wylinkę ale myślę, że już jej nic nie grozi.... Tym bardziej, że w nowej kryjówce jest utrzymywana wysoka wilgotność tak bardzo służąca Juanicie przy procesie linienia...
Wtorek, września 8. 2009
PRZED WYLINKĄ A JEDZENIE
Jako, że Juanita jadła ostatni posiłek ponad tydzień temu pomyślałem, że może dam jej na próbę coś do przekąszenia. Oczywiście brałem pod uwagę fakt, że jest w pierwszej fazie linienia i głównym jej zajęciem jest kursowanie pomiędzy domkiem właściwym a wylinkowym. No może nieraz zatrzymuje się na skalnej półce gdzie nawet wczoraj spała prawie pół nocy. Poza tymi ruchami Juanita właściwie nie wykazuje prawie żadnej aktywności. Dosłownie chodzi mi o to, że nie poszukuje aktywnie jedzenia. Ot tak tylko się buja po terrarium... A ja stale kontroluję sytuacje odnośnie nawilżenia domku gdzie będzie nasiąkać wilgocią. Tak więc wieczorem...
Poniedziałek, września 7. 2009
KRYJÓWKI, DOMKI I LINIENIE
Mam pewien problem. Ostatnio pisałem, że sprawiłem dla Juanity dwa nowe domki... No właśnie z tym sobie nie mogę poradzić a mój Lancetogłów meksykański nie chce za bardzo mi pomagać w rozstrzygnięciu, który i czy na pewno jeden z nich ma się stać na stałe domkiem wylinkowym... Mam takie dziwne wrażenie, że moja wężyca nie do końca się przekonała do owych kryjówek i tylko idąc za potrzebą nawilżania skóry podczas procesu linienia odwiedzała ich wnętrze. A co mnie w tym utwierdza? Zauważyłem, że Juanita przebywa w nowych kryjówkach właściwie minimum tego co powinna... I kiedy tylko może wraca do swojego głównego domku pod korę dębu korkowego...
Ciąg dalszy "KRYJÓWKI, DOMKI I LINIENIE" »Niedziela, września 6. 2009
WSZYTKIE DROGI PROWADZĄ DO... LINIENIA
Bez wątpienia nadchodzi czas... Znaki sie pojawiają i już wątpliwości brak... Nadchodzi już nieubłaganie... Wielkimi krokami... Z kryjówki swej wyjrzała... Wężyca co linieć nie omieszkała... Heh... Teraz już na pewno mam stuprocentową pewność... Proces zrzucania wylinki się zaczął. Dzisiaj łuski mojej Juanity wyraźnie są przyciemnione. Trochę to wygląda jakby mój Lancetogłów meksykański był brudny. Tak naprawdę na początku zamieszkiwania Juanity u mnie naprawdę tak myślałem... Lecz teraz już wiem po paru wylinkach, że ciemna, jakby zakurzona skóra to początkowe stadium linienia mojego węża. Aby mnie utwierdzić w tym przekonaniu Juanita...
Sobota, września 5. 2009
HARMONOGRAM KARMIEŃ
Tak sobie patrząc realnie na harmonogram karmienia Juanity zastanawiam się czy nie zwiększyć jej przerw pomiędzy poszczególnymi karmieniami. Ma ona już dziesięć miesięcy i powoli chyba zaczyna sie przestawiać na tryb jedzenia dorosłego węża... Faktem jest, że pomimo swojego wieku nie jest nadzwyczajnie wielkim wężem bo mierzy zaledwie około siedemdziesiąt centymetrów i według statystycznych danych na temat gatunku Lampropeltis mexicana mexicana wiele już nie urośnie bowiem węże te na ogół osiągają dziewięćdziesiąt centymetrów chociaż to różnie w różnych źródłach podają. W niektórych piszą, że Lancetogłowy meksykańskie podgatunek mexicana rosną do około stu dwudziestu centymetrów... Trudno powiedzieć ile Juanita ma zamiar jeszcze rosnąć... Póki co to do dorosłości zostało jej czternaście miesięcy. Przynajmniej we wszystkich źródłach, na które natrafiłem się to powtarza... Ale wracając do karmienia...