A jednak wcale si.ę moja Juanita nie uspokoiła. tylko jedno jej w głowie! Nie wiem co to ale sprawia, że zamiast węża takiego jak to niby na obrazkach... wiecznie śpiącego... wiecznie gdzieś schowanego... mam węża wyczynowego... Nigdy bym się nie spodziewał, że jakikolwiek wąż mógłby być tak aktywny jak mój Lampropeltis mexicana mexicana... Oczywiście tradycyjnie po posiłku nic innego nie robi jak się wyleguje. Ale kiedy sjesta sie kończy to i kończy się czas spokoju... Dzisiaj ją wyciągnąłem z terrarium bo po pierwsze dwa razy już od posiłku zrobiła kupę, a po drugie już tak aktywna była, że nie miałem serca jej więzić i pozwoliłem jej pobiegać po fotelu... A przy okazji zauważyłem u niej ciekawe zachowanie... Kiedy Juanitę "głaszczę" po szyi, a raczej po karku Juanita nie protestuje na nawet na dłuższą chwilę się wcale nie rusza... Można to zobaczyć na filmie: CZUŁOŚCI gdzie głaszczę ją po karku... Nie wiem czym jest to spowodowane ale...
Ciąg dalszy "CHWILA CZUŁOŚCI?" »Sobota, listopada 28. 2009
CHWILA CZUŁOŚCI?
Środa, listopada 25. 2009
MASTO-MYSZY MAŁE NIEPOROZUMIENIE...
Zamówiłem rano dzisiaj jedzonko dla Juanity. Jakoś tak przez telefon rozmawialiśmy i się nie dogadaliśmy. Moim zamierzeniem było kupno pięciu szczurzych osesków takich mniej więcej wielkości małej dorosłej myszy... Kiedy przyszedłem wieczorem do sklepu okazało się, że pan mnie źle zrozumiał i sprowadził tylko oseski i biegusy masto-myszy. Faktycznie przypominając sobie rozmowę telefoniczna nie padło ani razu wtedy słowo szczur... No fakt moja wina. Ale myślałem, że to jest tak oczywiste, że chcę nabyć szczurki, że nawet o tym nie wspomniałem... Trudno... Kupiłem więc jednego biegusa masto oraz cztery starsze już oseski... Znając mojego Lancetogłowa meksykańskiego, a bardziej jego apetyt i tendencje do grymaszenia założyłem, że będzie to jednak nie do końca wymarzona kolacja. A jednak sie myliłem...
Ciąg dalszy "MASTO-MYSZY MAŁE NIEPOROZUMIENIE..." »Wtorek, listopada 24. 2009
SZALEŃSTW NIE KONIEC
A jednak się myliłem, że Juanicie przeszły szaleństwa. Przysiadła po jedzeniu tylko na jedną dobę by zaraz potem znowu wywijać. A ma panienka sporo energii... Zawsze mi sie zdawało, że węże to tylko leżą zwinięte i nic więcej, a tu taka niespodzianka... No właściwie to ostatnimi dniami już faktycznie trochę przystopowała. A dokładnie to dużo sobie teraz już leżakuje ale wystarczy, że ktoś sie zbliży do terrarium to moja Juanita od razu się podnosi i próbuje się wyrwać na zewnątrz... No ale ile można wyciągać moja wężycę z terrarium? Co prawda kiedy mam czas to ją biorę na kolana i siadam na fotel skąd nie ma drogi ucieczki i może sobie po nim i po mnie chodzić do woli... No i chodzi... I mi się to podoba... A by jej umilić życie to coraz częściej się zaczynam przymierzać do nowego terrarium. Mam zamiar jej sprawić takie o szerokości stu centymetrów i głębokości pięćdziesiąt...
Sobota, listopada 21. 2009
SPRZĄTANKO... NA ŻYCZENIE... SPACER!
Chociaż Juanita jadła niedawno to jest przedwczoraj postanowiła dzisiaj poświęcić nieco czasu na zajęcia rekreacyjne. Wykonywała standardowe ćwiczenia wzmacniające mięśnie karku czyli wznoszenie głowy do nieba. Przy okazji tych ćwiczeń nie omieszkała także wypróbować czy przypadkiem szyba od terrarium nie ma zamiaru się trochę uchylić... Wystarczy trochę tak by można było się wydostać na zewnątrz i... No właśnie co dalej... Pewnie by weszła na parapet. Ale kto wie może by wybrała trudniejszą drogę... Wyczynowe zejście po uchwytach szuflad w komodzie... Raz już tamtędy próbowała się zsunąć... Na szczęście terrarium jest już zawsze dobrze zamykane więc takie radosne próby wyjścia spełzają na niczym... Ale nie do końca... Bowiem kiedy ma taki zapał do wycieczek to ja staję się jej wyzwolicielem... Wystarczy uchylić szybę i już mój Lampropeltis mexicana mexicana śmiga na ręce... Oczywiście dziś był tak samo chociaż wcale jej nie miałem zamiaru wyciągać... No ale życzenie mojej wężycy zobowiązuje... Jak już wyszła to może upiekę dwie pieczenie przy jednym ogniu... Posprzątam terrarium... Tym bardziej, że przed wyjściem na spacer Juanita trochę zanieczyściła kryjówkę... I to przy mnie!!! Jak jej nie wstyd... Tak więc wyciągnąłem mojego Lancetogłowa meksykańskiego i przekazałem do pilnowania mojej córce a ja tym czasem...
Ciąg dalszy "SPRZĄTANKO... NA ŻYCZENIE... SPACER!" »Czwartek, listopada 19. 2009
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI I KRYSZTAŁOWA KULA
Podczas dzisiejszej wymiany wody w terrarium jak zwykle nie obyło się bez czmychnięcia Juanity na moje ręce... Tak już ma... Dziewczyna spragniona jest nowych wrażeń... Nie wystarcza jej monotonny wystrój terrarium i kiedy tylko ma okazję natychmiast je opuszcza... Tak więc kiedy weszła mi na ręce, a po nich na szyję postanowiłem usiąść sobie na fotelu przy stoliku... Mój Lancetogłów meksykański trochę pobiegał po mnie by ze szczerą radością wejść na stół... Nie wiem czemu ale mój Lampropeltis mexicana mexicana uwielbia po nim spacerować... Skutkiem takich wycieczek najczęściej są pozrzucane piloty na podłogę... Ale dzisiaj już się zabezpieczyłem raczej nie miała czego zrzucić. Wiec co moja wężyca wymyśliła?
Ciąg dalszy "LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI I KRYSZTAŁOWA KULA" »Wtorek, listopada 17. 2009
GDZIE WĄŻ ZDĄŻA WCIĄŻ?
Czyli już po posiłku ostatnim chyba powoli wspomnienie tylko pozostało. Juanita uprzejma była dziś to wyrazić za pomocą ślicznej kupki. Co prawda od wczoraj już powoli zaczynała szaleć po swoim terrarium ale dopiero dzisiaj na jej usilne prośby zdecydowałem się ją na trochę wypuścić z Wężowego Zakątka co można zobaczyć na filmie (wystarczy kliknąć na zdjęcie dzisiejszego wpisu). Od samego rana kombinowała jakby znaleźć drogę na wolność... Zauważyłem jednak, że mojemu Lampropeltisowi mexicana mexicana już się polepszyło bo co prawda sporo spaceruje ale coraz bardziej jest spokojna. W tej chwili jej wędrówki trwają tylko jakieś pół godziny a nie tak jak przedtem trzy czy nawet cztery godziny... Chociaż jeżeli mnie tylko zobaczy...
Ciąg dalszy "GDZIE WĄŻ ZDĄŻA WCIĄŻ?" »Niedziela, listopada 15. 2009
SMUTNY ŻYWOT ŻARÓWKI
Dzisiaj po około sześciu tysiącach godzin ciągłego świecenia czerwona żarówka Red Night Glo 15W niestety odmówiła posłuszeństwa. Co prawda swoje wyświeciła bo producent gwarantuje około trzech tysięcy godzin ale myślałem, że będzie mi dłużej służyć... Ale trudno... Chociaż trochę się zmartwiłem gdyż Juanita jest po dosyć obfitym posiłku i nie może jej zabraknąć miejsca do dogrzewania, a nieraz korzysta z owej żarówki pod którą ogrzewa swoje ciało leżąc wygodnie na półce skalnej... Na szczęście dla mojego Lampropeltisa mexicana mexicana, a na nieszczęście dla karaczanów miałem w zapasie żarówkę Blue Night Glo 15W, którą to ukradłem naszym poczciwym owadom. Im się nic nie stanie, a Juanita musi mieć pełen komfort... No więc ma i się cieszy chociaż i tak w domku siedzi...
Sobota, listopada 14. 2009
WARTO CZEKAĆ NA KOLACJĘ
Myślałem, że po ostatniej kolacyjce Juanita przystopuje ze swoim upodobaniem do biegania... No i prawie można powiedzieć, że była spokojna aż całe dwa dni kiedy to spokojnie sobie spała i wchłaniała ale kiedy tylko dwukrotnie wydaliła apetyt na sport na nowo się w niej obudził. Mój Lampropeltis mexicana mexicana zaczął na nowo harce urządzać i straszyć biedne koty... Na którymś ze zdjęć jest widoczna huśtawka, a właściwie kawałek gałęzi wierzby płaczącej przymocowany do kratki wentylacyjnej za pomocą drutu... Kiedy koty śpią na terrarium zwykle leżą na owych drutach, a Juanita wąż wędrując po Wężowym Zakątku nie omieszka przespacerować się po wspomnianej huśtawce... Huśtawka zaczyna się ruszać co zabawnie straszy koty... Do których Juanita często się zbliża przez szybę by e powąchać, posmakować czy obejrzeć... Bardzo fajnie to wygląda... Ale jest sprawa o której chciałem napisać, a mianowicie...
Ciąg dalszy "WARTO CZEKAĆ NA KOLACJĘ" »Poniedziałek, listopada 9. 2009
NAJPRAWDZIWSZA KOLACJA
Nareszcie Juanita zjadła porządną kolację. Co prawda nie miałem dla niej zamierzonych większych osesków szczurzych to jednak udało mi się kupić dzisiaj trzy łyse oseski szczurze i jednego oseska mastomyszy. Kiedy wróciłem do domu oczywiście pani Lancetogłów meksykański jak zwykle nie próżnowała. Kontynuowała swój marsz do wolności poprzez niezmierzone przestrzenie swojego Wężowego Zakątka. Kiedy mnie ujrzała łeb uniosła i węsząc swym rozdwojonym językiem próbowała zgadnąć cóż takiego dla niej dzisiaj mam... No więc zabrałem się do karmienia bo już mi samemu było przykro, że moja wężyca tak niechętnie się zabierała ostatnio do jedzenia... Od razu prawie podałem jej pierwszego łysego, szczurzego oseska... Oczywiście najprzód go ubiwszy... I cóż takiego miała w zanadrzu moja Juanita? tym razem nową niespodziankę... Zaatakowała...
Ciąg dalszy "NAJPRAWDZIWSZA KOLACJA" »Niedziela, listopada 8. 2009
LANCETOGŁOW MEKSYKANSKI PO WYLINCE
Dziś wieczorem Juanita zabrała się za zrzucanie wylinki... Cały dzień już dzisiaj widać było, że ów moment nadejdzie lada chwila... Nie umiem tego określić ale wiem czy raczej czuje takie sprawy... Wystarczy że spojrzę na nią i coś w jej zachowaniu czy wyglądzie mówi za siebie... Jako, że Juanita ostatnio jakoś nie specjalnie przesiadywała w wylinkowym domku mimo, że jej zapewniałem tam odpowiednie warunki. Nie chciała tam zbyt często przebywać... Możliwe, że było to wywołane wystarczającą wilgotnością powietrza, że nie musiała zbytnio się moczyć... Nie wiem wiem jedno, że dzisiejsza wylinka zaczęła sie niezbyt obiecująco... Były maleńkie kłopoty... Kiedy zauważyłem jak moja wężyca zaczyna zrzucać wylinkę coś przykuło mą uwagę, taki mały szczegół... Mały ale jakże kłopotliwy dla mojego Lancetogłowa meksykańskiego... No więc zauważyłem, że... Wylinka nie chce...
Ciąg dalszy "LANCETOGŁOW MEKSYKANSKI PO WYLINCE" »Środa, listopada 4. 2009
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI I JEGO WYLINKA
Po okresie szaleństw panny Juanity kiedy to próbowała za wszelką cenę opuścić swój Wężowy Zakątek... Kiedy nie przepuściła żadnej okazji by wyrwać się na wolność... Jak widać na zdjęciach obok próby były mniej lub bardziej udane... Pierwsze zdjęcie ukazuje Juanitę tak jak ją ostatnio zastaliśmy gdy jak już wcześniej pisałem samowolnie oddaliła się ze swej posesji... Z tym, że wtedy na przeciw niej stała Titka czyli nasza kotka. Na szczęście ucieczka została w porę zauważona i mam nadzieję, że była to ostatnia niekontrolowana wycieczka naszego Lancetogłowa meksykańskiego... Oczywiście są dopuszczalne takie wycieczki jak na drugim zdjęciu kiedy to mam nad Juanitą pełną kontrolę, a w pobliżu nie ma żadnych zwierząt... Czy to psa czy kota...
Ale wracając do tematu...
Wtorek, listopada 3. 2009
CO WĘŻA USPOKAJA?
Od dłuższego czasu Juanita zachowywała się jak wariat. Wędrowała i wędrowała całymi dniami. Sypiała chyba tylko przypadkiem albo jak już miała całkiem dość prób wydostania się na zewnątrz. A pragnęła wydostać się za wszelką cenę. Wystarczyło tylko na chwilę uchylić szybę by moja wężyca jak strzała wyskakiwała na ręce... Czy wodę chciałem zmienić czy jakiś porządek mały w Wężowym Zakątku zrobić... Ostatnio była nawet chyba z godzinę poza terrarium bo zrobiłem w terrarium generalne sprzątanie włącznie z myciem wszystkich powierzchni oraz wyparzaniem osprzętu. W tym czasie Juanita wędrowała po pufie, po stole... Nawet weszła do wazonu z pseudo bambusami... Potem znowu szła na ręce mich dzieci, a ja tym czasem sprzątałem... Widać było, że wędrówka była jej powołaniem... Aż do wczoraj kiedy to...
Ciąg dalszy "CO WĘŻA USPOKAJA?" »