Dzisiaj wreszcie poważyłem się spróbować nakarmić Juanitę po przeprowadzce. Pomimo upłynięcia już trzech dni od kiedy mój Lancetogłów meksykański mieszka w nowym terrarium miałem niejakie obawy, że na kolację zareaguje negatywnie. Przyglądając się Juanicie przez ostatnie dni jak się oswajała z nowym miejscem zauważyłem, że nie jest jeszcze całkowicie wyluzowana. Zdarza się jej jeszcze dosyć nerwowo reagować na otoczenie... Chociaż już coraz częściej pojawiała się poza kryjówkami to jednak cały czas była gotowa się w razie czego wycofać. Niby wyszła mi nawet na ręce ale widać dokładnie było, że nie jest jeszcze zbyt spokojna... No ale pomyślałem, że już czas coś dać mojej wężycy przekąsić bo w zasadzie to już zapomniałem kiedy wcześniej jadła... Więc rozmroziłem dwa spore oseski szczurze...
Ciąg dalszy "KOLACJA W NOWYM MIEJSCU..." »Wtorek, marca 30. 2010
KOLACJA W NOWYM MIEJSCU...
Niedziela, marca 28. 2010
W NOWYM MIEJSCU...
Wczoraj po wielu dniach ciężkiej pracy nad nowym terrarium dla Juanity nareszcie nadszedł czas przeprowadzki. Już od samego rana przygotowywałem się do tej podniosłej chwili. Umyłem po raz kolejny cały wystrój w terrarium, dokonałem paru modyfikacji w wystroju. Wypełniłem też terrarium podłożem. Kiedy już nadeszła godzina P (jak przeprowadzka) wyciągnąłem Juanitę ze starego terrarium... Przekazałem moją wężycę pod opiekę mojej żony. Wraz ze szwagrem zajęliśmy się ściąganiem "Wężowego Zakątka" trzeba było wszystkie kable po rozpinać i takie tam różne czynności... Wreszcie zdjęliśmy stare i postawiliśmy na komodzie nowe terrarium. Nie wiem jak je teraz nazwać... Może "Rancho Mexicana"? Póki co to nie wiem... Po dokonaniu niezbędnych przygotowawczych czynności takich jak podpięcie kabla do sterownika temperatur i oświetlenia... Nalania świeżej wody do poidełka odebrałem Juanitę żonie i...
Ciąg dalszy "W NOWYM MIEJSCU..." »Sobota, marca 13. 2010
PO WYLINCE I KOLACJI...
Tak jak przypuszczałem Juanita przeszła linienie już w środę późnym wieczorem... Zrzuciła jak zwykle całą nienaruszoną wylinkę. Trwało to może pięć czy dziesięć minut... porównałem poprzednią wylinkę z obecną i wychodzi, że przyrostu jest około pięć centymetrów... Wiem, że to nie jest miarodajne mierzenie ale przynajmniej widać, że rośnie... No bo jak je to rośnie... Tym razem nietypowo po wylince nie dałem jej jeść... W zasadzie nie wiem czemu... Ale jakoś widziałem, że za bardzo się nie pali do kolacji więc dopiero dzisiaj ją nakarmiłem.... Już tradycyjnie dostała dwie mniejsze myszy masto... Niestety nie mogę trafić na większe... No ale jak na razie nie widać żeby jej taka ilość jedzenia przeszkadzała... Właściwie to widać, że jeszcze by coś małego zjadła ale jak nie zje to nie ma tragedii... Po kolacji mój Lancetogłów meksykański poszedł spać, a ja zająłem się dekoracją nowego terrarium... Dekoracją i montażem oświetlenia... Tak prawdę powiedziawszy to już niedługo będzie przeprowadzka... Dzisiaj umieściłem w jej nowym lokum sztuczne roślinki... trochę mi to zajęło bo trzeba było je przerabiać tak by mnie zadowoliły ale juz jet tak jak ma być... Hmmm... Naprawdę to jeszcze mi zabrakło paru rośłinek ale nie ma problemu... Zanim Juanita się przeprowadzi braki w zieleninie uzupełnię...
Środa, marca 10. 2010
WYLINKA NA DNIACH?
Moja miła Juanita już na dniach ma zamiar przejść. W sumie to nawet nie na dniach bo jest już w fazie trzeciej linienia i o ile się dobrze orientuję to powinna jeszcze dzisiaj... no może najpóźniej jutro przejść proces linienia. Jak zwykle czekam na owe wydarzenie z niecierpliwością. Tym bardziej, że będzie to chyba już ostatnia wylinka mojego Lancetogłowa meksykańskiego w starym terrarium. Nowe terrarium już zostało prawie ukończone. Jeszcze zostało tylko wyposażyć je w liście i gałązki... takie gadżety do zapewnienia Juanicie intymności... No i najważniejsze... Trzeba do końca skonstruować i zaprogramować termoregulator z funkcją zarządzania światłem. Będzie to takie urządzenie, które ma w nocy utrzymywać niższą temperaturę no i oczywiście mieć zgaszone oświetlenie... Za to w dzień temperatura będzie utrzymywana wyższa i dodatkowo będzie włączone światło... ekspozycyjne... Ile ja się musiałem naszukać by schemat tego urządzenia znaleźć... rozpracować program dla mikroprocesora... Ale to nic w porównaniu z satysfakcją jaka będzie moim udziałem kiedy całość będzie pracować... No nic na razie więcej nie napiszę ale kidy już Juanita zawita w nowym środowisku wtedy zdam relację i to jak najobszerniejszą z prac wykonanych przy terrarium...
Poniedziałek, marca 1. 2010
WSTYD!
Aż wstyd, że tak zaniedbałem informowanie Szanownych Czytelników o życiu mojego Lancetogłowa meksykańskiego. Na wstępie podam suche fakty. A więc w piątek Juanita dostała jeść. Z braku odpowiedniejszej karmówki ponownie musiałem zastosować karmienie dwoma mniejszymi myszami masto. No ale Juanicie i tak się to podobało. Właściwie to nie tak bardzo bo po zjedzeniu ostatniej, drugiej porcji Juanita dalej chyba była niedojedzona. Potem jak zwykle poszła spać ale już wczoraj żywo sobie hasała po terrarium czego skutki musiałem potem sprzątać. Bardzo śmierdziało. A i wielkość kupy była też słuszna. No nic na razie na tyle bo zadanie mam wielkie przed sobą. Dalej ostro pracuję nad nowym terrarium. Co prawda prace są daleko posunięte bo dzisiaj już pokrywałem kolorem ściany. Dokładniej część ścian Tak więc można się domyślić na jakim etapie moje prace. A przy okazji w wolnych chwilach bawię się termoregulatorem. Staram się dla niego napisać oprogramowanie tak by odpowiadał moim... to znaczy Juanity potrzebom. Na razie na wyświetlaczu można sobie zobaczyć datę i godzinę... Heh... Temperaturę też wskazuje ale za to jakąś z kosmosu bo na pewno nie jest to odpowiednio obliczona temperatura... No nic... Jak się oswoję z bascomem to oprogramuję dokładniej owo urządzenie...