Wyszła Juanita na spacerek... A że według moich obliczeń wypadałoby, że powinna dzisiaj zrobić kupę toteż spryskałem terrarium. Takie spryskanie terrarium w jednym miejscu bardzo pomaga przy wydalaniu mojego Lampropeltis mexicana mexicana bowiem po pierwsze pobudza to Juanitę do owej czynności, po drugie wydala wtedy w miejscu przeze mnie wyznaczonym na tego typu czynności. Miejsce to jest grubo wysypane kora i łatwo dostępne co pomaga w usuwaniu krótko mówiąc kupy... Ale dzisiaj się chyba przeliczyłem... Bowiem po przygotowaniu na kupę wyciągnąłem Juanitę z terrarium... Bo sama tego chciała... Wziąłem ją na kolana i...
Ciąg dalszy "NA FOTELU WĘŻA KUPA!" »Środa, kwietnia 28. 2010
NA FOTELU WĘŻA KUPA!
Niedziela, kwietnia 25. 2010
PO POSIŁKU DNI KILKA
Wczoraj Juanita niewiele robiła bo tylko zmieniła miejsce odpoczynku podczas, którego trawiła ostatni posiłek. Za to dzisiaj wreszcie wyszła na krótki spacer po terrarium. Właściwie to nie spacer tylko podróż do wodopoju bo po napiciu się wody i chwili zastanowienia poszła dalej spać. Co prawda według mojego doświadczenia jeszcze dzisiaj wyjdzie za potrzebą ale to chyba dopiero w nocy więc muszę jej spryskać trochę terrarium bo to ją mobilizuje do wypróżniania...
Piątek, kwietnia 23. 2010
KOLACJA? ŻADNA NIESPODZIANKA...
Środa, kwietnia 21. 2010
CO RAZ TO ŚMIELEJ...
Wygląda na to, że Juanita coraz to bardziej si przyzwyczaja do swojego terrarium. Zdecydowanie jest bardziej pewna siebie. Dzisiaj bez większego strachu podeszła do moich rąk, a nawet weszła na nie węsząc co u mnie słychać. Ale jeszcze gdzieś tam widać, że w razie czego jest gotowa do ucieczki. Mam nadzieję, że proces aklimatyzacji będzie postępował i Juanita będzie tak pewna siebie jak w starym terrarium.
Poniedziałek, kwietnia 19. 2010
ZWYKŁY DZIEŃ
Niby zwykły dzień bo cały prawie Juanita spędziła w kryjówce z mchu. Zbytnio się nawet nie wychylała... Za to wieczorem wyszła na przechadzkę kiedy to miałem szansę się z nią przywitać... Podeszła i mnie obwąchała, a że robiłem porządek w mchowej kryjówce to z zainteresowaniem mnie wąchała i obserwowała co sie dzieje. Oczywiście zaraz potem musiała zmiany zatwierdzić po uprzedniej inspekcji... Nie iem jak kontrola wypadła ale po chwili ułożyła się w najzimniejszej części terrarium i to na dachu domku. Tak ładnie wyglądała, że musiałem jej zrobić zdjęcie, którym się z Wami wszystkimi dzielę...
Sobota, kwietnia 17. 2010
ROZKŁAD TEMPERATUR W TERRARIUM
Tak jak przypuszczałem Juanita zjadła wieczorem kolację jeszcze w tą środę. Co prawda jakoś bez entuzjazmu się za to zabrała ale najważniejsze, że zjadła. Nie wiem czy ten jakby mniejszy brak apetytu jest związany z przenosinami mojego Lancetogłowa meksykańskiego czy po prostu ma taki chwilowy kaprys. Co prawda w nowym terrarium zauważyłem, że Juanita siedzi w zimnych stosunkowo miejscach i dosyć rzadko się dogrzewa, a w nowym terrarium dokładnie można zauważyć jakie ma preferencje termiczne bo jest tam bardzo zróżnicowana temperatura od 24°C do 37°C. I co prawda Juanita siedzi w chłodniejszych miejscach to nieraz się w tych najcieplejszych położy. A jeszcze jedno takie małe unowocześnienie jeśli chodzi temperatury... Od godziny jedenastej przed południem do godziny siedemnastej ma ustawioną temperaturę wyższą czyli w miejscu pomiaru 28°C co daje 24 w najzimniejszym miejscu a prawie 40°C w najcieplejszym. Pozostałą część doby ma ustawioną niższą temperaturę czyli w miejscu pomiaru 22°C co w ogólnym rozrachunku pozwala na zbicie temperatury do 24°C w całym terrarium oprócz wyspy ciepła pod żarówką gdzie jest wtedy około 35°C. Tak więc różnice temperatur ma potężne jak na taki zbiornik. Mam nadzieję, że taki rozkład temperatur daje namiastkę naturalnych wahań temperatury w Meksyku...
A przy okazji to dzisiaj już Juanita wyszła za potrzebą po środowym posiłku...
Środa, kwietnia 14. 2010
CZEKAŁEM I NIE WIDZIAŁEM...
Przedwczoraj bo dwunastego kwietnia zauważyłem, że Juanita zaczęła się dosyć aktywnie przygotowywać do zrzucania wylinki. Wyszła z kryjówki napiła się świeżej wody z poidła. I poszła na półeczkę dalej dochodzić i dogrzewać się przed zrzucaniem wylinki. Maiłem wielka nadzieję, że uda mi się ją na tym procederze przyłapać bowiem przygotowałem sobie aparat fotograficzny i oczekiwałem... Niestety jako, że było dosyć późno wieczorem zasnąłem. Co prawda w nocy mój Lancetogłów meksykański nie zrzucił wylinki ale za to zrobiła to w czasie kiedy byłem w pracy więc moje zamierzenia spełzły na niczym... No nic będę dalej czuwał i może jeszcze ją przyłapię z aparatem fotograficznym... Na razie zamierzam ją dzisiaj karmić bo wczoraj jakoś tego mi się nie udało dokonać, a i Juanita wcale się niezbyt nachalnie doprasza... Może to jeszcze wpływ nowego otoczenia...
Niedziela, kwietnia 4. 2010
ADAPTACJA WĘŻA
Na początek chciałem zwrócić uwagę na różnicę jaką widać na zdjęciach obok... Na pierwszym zdjęciu mój Lancetogłów meksykański dwudziestego piątego czerwca dwa tysiące dziewiątego roku... Drugie zdjęcie to Juanita wczoraj... Prawda? Widać różnicę... Kiedyś była to taka maleńka sznurówka, a teraz wąż pełną gębą... Już jest dosyć duża ale mam taką cichą nadzieję, że jeszcze urośnie bo widziałem węże z jej podgatunku i były jeszcze większe i masywniejsze... Ale jak Juanita więcej nie urośnie to nic złego... I tak jest najpiękniejszym wężem na Świecie... Tylko teraz ma małe problemy aklimatyzacyjne... Co prawda po przenosinach jadła już i niby to powinno być takim jakby dowodem, że jest już u siebie ale...
Ciąg dalszy "ADAPTACJA WĘŻA" »