Wiem, że niejeden hodowca węży mnie potępi za to co dzisiaj zrobiłem. Ale widząc jak Juanita dzisiaj szalała po terrarium, jak się garnęła do mnie na ręce... Nie wytrzymałem... Wyciągnąłem ją... A że siedziałem cały dzień na dworze bo była przepiękna pogoda postanowiłem z moim Lancetogłowem meksykańskim wyjść na zewnątrz... Z początku trzymałem Juanitę na kolanach gdzie sobie myszkowała... Po jakimś czasie w głowie pewna myśl... Cóż by się stało gdybym Juanitę puścił na trawę... Ciekawiło mnie jak się zachowa.. Czy przypadkiem nie zrobi się nerwowa i nie będzie starała się uciec... Z "dozą pewnej nieśmiałości" wyszukałem najodpowiedniejszy kawałek trawy i puściłem moją wężyce wolno... A co na to ona?
Zaczęła sobie ze spokojem wędrować pośród traw bez większego strachu czy niepokoju... Co jakiś czas się zatrzymywała... wąchała otoczenie i chowała się pod trawą... Właściwie to gdybym trawy nie miął skoszonej na krótko to Juanita byłaby nie do odnalezienia... Już nawet w takiej krótkiej potrafiła się tak świetnie schować a co dopiero w długiej... Tak sobie wędrowała i wędrowała chyba jakieś dwadzieścia minut... Wreszcie wziąłem ją zaniosłem do terrarium gdzie jeszcze długo dawała o sobie znać tak by znowu ktoś uchylił szybę, za którą czeka wolność...
Poniżej krótki film z dzisiejszej wycieczki...
Juanita na wolności