Dzisiaj wreszcie zabrałem się za pomiary mojej Juanity. Najpierw wielkie przygotowania czyli podróż do sklepu w celu zakupu wagi. Przy okazji wstąpiłem do innego sklepu i kupiłem wielki worek kory sosnowej... Pomyślałem, że po obróbce może się przydać do terrarium... Po powrocie do domu zawołałem mojego Lancetogłowa meksykańskiego... Juanita jak zwykle ochoczo wskoczyła na moje ręce. Na wadze postawiłem taką dziwną miskę plastikową , wytarowałem urządzenie i wsadziłem do michy... Na początku wcale nie miała tam zamiaru wchodzić ale po chwili stwierdziła, ż można trochę pomyszkować na dnie... Tymczasem ja z zainteresowaniem obserwowałem przeskakujące cyferki na wyświetlaczu... Kiedy się ustabilizowały odczyt wyniósł: 312 gramów... Póki co nie wiem jeszcze czy to dobrze czy źle... Potem zmierzyłem swoją wężycę... Długość mojego Lampropeltisa mexicana mexicana wyniosła aż czy tylko dziewięćdziesiąt centymetrów... Zastanawiam się czy stosunek jej długości do wagi jest właściwy bo jakoś mi się wydaje, że Juanita jest zbyt spasiona...
Po mierzeniu i ważeniu zabrałem się za korę... Najpierw wrzuciłem do gara z wodą mieszałem i mieszałem aż to co najbardziej syfiaste opadło na dno... To co pływało przerzuciłem do durszlaka czy jak kto woli cedzaka i płukałem dosyć mocno... To co dobre wrzuciłem do gara i po zalaniu wodą wygotowałem... Znowu krótkie płukanie i na koniec "korę właściwą", która pływała po wierzchy przełożyłem do kuchenki mikrofalowej gdzie poddana została całkowitemu oczyszczeniu biologicznemu... No i przez to szybciej wyschła...
Kiedy wrzuciłem nową korę do terrarium Juanita nie mogła się powstrzymać od harców... Od razu wszystko przekopała wzdłuż i wszerz... Ale miała zabawę... Wąchanie... Kopanie... Ech... Wspaniała niespodzianka dla Juanity...