Dzisiaj podczas karmienia Juanity znowu dałem się zaskoczyć. Maiłem dla niej przygotowana bardzo duża mysz masto i nie byłem przekonany, że mój Lancetogłów meksykański skusi się na tak duży posiłek. Zwykle Juanita odmawia zbyt dużych porcji do jedzenia... W trakcie karmienia swoim zachowaniem zaczęła mnie tylko utwierdzać w tym przekonaniu... Kiedy włożyłem karmówkę do terrarium Juanita stosunkowo powoli się zbliżyła do ofiary... Zaczęła z dużą dozą nieśmiałości obwąchiwać i głęboko zastanawiać czy jeść czy się jeszcze wstrzymać... Puściłem kolację pincetą i czekałem co zrobi. Zazwyczaj kiedy tak się powoli zbliża to zamiast atakować delikatnie podnosi z podłoża jedzenie... Tym razem wydawało się, że sytuacja się powtórzy... Była pyskiem coraz bliżej... i bliżej.. i bliżej...
I nagle tak zaatakowała jakby to była żywa mysz i nie dość że duża to jeszcze uzbrojona i niebezpieczna... Aż się wystraszyłem... Owinęła się wokół swojej ofiary i z zapałem zaczęła dusić... No raczej dla sportu bo z rozmrożonej myszy nie wiele można wycisnąć... Po chwili się zabrała od głowy i powolutku zaczęła wciągać w siebie zdobycz... Gdy posiłek zniknął w głębi Juanity zaczęła poprawiać szczęki... Z przyczyn nie wyjaśnionych nawet p konsultacjach z lekarzem i na różnych forach pokarm znowu powrócił do przełyku. Na szczęście po raz kolejny po chwili znowu zaczęła połykać i po krótkim odpoczynku poszła się schować do kryjówki...