Juanita póki co, na razie nie wykazuje zbyt wiele aktywności. Wczoraj jej zeszła mleczna barwa z oczu, a teraz siedzi i nabiera siły do zrzucania wylinki. Co więc pozostało jak tylko z niecierpliwością czekać i utrzymywać odpowiednią wilgotność w jej królestwie. Nie tylko wilgotność powietrza musi być utrzymywana ale też w wybranym miejscu utrzymuję wilgotne podłoże po to by mój Lampropeltis mexicana mexicana kiedy tylko poczuje potrzebę domoczenia swego ciała mógł tam poleżeć. W tej chwili moja meksykanka się właśnie wygrzewa i nie ma zamiaru nic robić poza leniwym rozglądaniem się wokoło. A ja niecierpliwie czekam kiedy zrzuci wylinkę.
Czas oczekiwania dzisiaj wypełniłem wykańczaniem terrarium. Wziąłem się za oklejaniem ścianek z zewnątrz okleiną drewnopodobną. Nie wiedziałem, że to takie pracochłonne zadanie ale udało mi się je wykonać. Poza tym jeszcze zrobiłem porządek w kablach zasilających "Wężowy Zakątek". W zasadzie to terrarium mojego Lancetogłowa meksykańskiego jest już gotowe. Jeszcze tylko czekam aż klej z okleiny wywietrzeje. Podkleję pod spodem filcowe podkładki żeby nie niszczyła się komoda, na której docelowo terrarium stanie. I pewnego dnia Juanita zamieszka w swoim nowym lokum...