Coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy nie nadchodzi powoli czas przeprowadzki Juanity do "Wężowego Zakątka". Nowe terrarium jest już ukończone i czeka na swoją lokatorkę, przepiękną przedstawicielkę Lampropeltis mexicana mexicana. Jak tak sobie patrzę na swoją gadzinę kiedy sobie spaceruje po swoich włościach to wydaje mi się, że dotychczasowa przestrzeń życiowa mojego Lancetogłowa meksykańskiego jakby się skurczyła. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie po lewej. no czyż Juanita nie wyrosła? Już ma około czterdziestu centymetrów, a jej terrarium już jest od niej krótsze... Poza tym widzę, że jej się kończą powoli pomysły gdzie chodzić żeby coś nowego zobaczyć. Ja staram się jej zapewnić atrakcje i zmieniam jej co jakiś czas to ułożenie kamieni na podłożu czy wymieniam ściółkę. Zauważyłem, że takie zabiegi przykuwają uwagę mojego Meksykańskiego węża królewskiego i więcej wtedy spaceruje obwąchując wszystko wokół.
Jak sobie powącha i pochodzi to zwykle się wdrapuje na konar by poleżeć tam sobie godzinkę czy dwie. Wtedy jej nic nie ruszy. To jest jej miejsce obserwacyjne. Kiedy tam leży czy zwisa to nawet nie reaguje specjalnie na dotyk. Co ciekawe pomimo tak odkrytej pozycji kiedy zdawałoby się, że powinna być spięta to Juanita wykazuje pełen luzik... Oddech spokojny, ciało nieruchome poza głową którą wodzi za mną kiedy ją obserwuję. Nawet nie węszy tylko się rozgląda... Mój ulubiony gad... A do tego jedyny...