Od niedzieli Juanita przechodziła aklimatyzację w swoich nowych włościach. Bardzo aktywnie spędzała ten czas. Wchodziła to tu to tam... Penetrowała nowe kryjówki, a ma ich teraz cztery nie tak jak w poprzednim terrarium tylko dwie. Chociaż domków "ci u niej dostatek" to i tak mój Lampropeltis mexicana mexicana ma swoje zdanie na ich temat. A dała mi to dobitnie odczuć najpierw wchodząc pod prawie kilogramowy kamień o mało mnie nie doprowadzając tym do palpitacji serca czy jakiejś innej przypadłości umysłowej... Z obawy przed zmiażdżeniem mojego Meksykańskiego węża królewskiego prawie natychmiast pozbyłem się owego głazu... Potem Juanita poszła sobie do domku i... znikła... Widziałem już wcześniej jak się zakopuje w podłożu ale nie przypuszczałem, że to dl niej taka frajda... Tylko głowa z pomiędzy kawałków kory wystawiona, a i ona przykryta z góry baldachimem czy swego rodzaju markizą... Wyglądała jak aztecka królowa - jeżeli takie istniały. Ale żeby zakłócić moje spostrzeżenia odnośnie ulubionych miejsc Lancetogłowa meksykańskiego wybrała sobie nowe miejsce i tam siedziała długi czas... I ciekawe czy to jest skażenie cywilizacją czy jakieś wyczuwanie energii elektrycznej bo owinęła się wokół kabli wychodzących z terrarium.
Ale najważniejsze dla mnie jest to, że odnalazła swoje miejsca... że aklimatyzacja przebiegła na tyle bezstresowo by dzisiaj bez problemu przyjąć z rąk mych (dokładniej z pincety) kolację. A co ciekawe pierwsza porcja, którą podałem wzbudzała moje wątpliwości czy sie takim dużym (jak na nią) oseskiem zajmie. Juanita lubi mnie zaskakiwać więc nie tracąc zbyt wiele czasu trzy razy machnęła językiem i porwała swoją kolację w trybie pilnym... Aż dziw bierze jak szybko go połknęła... Potem troszkę mniejszego dostała i też się uwinęła jak błyskawica... gwałtownie i szybko.
Ale już takiego łysego malucha nie chciała nawet na oczy oglądać... Wypięła się na niego... Trochę jak zwykle pohasała i poszła na sjestę... Hmmm... A najlepsze jest to, że nawet nie wiem gdzie wypoczywa bo musiałem akurat wyjść kiedy mój Lancetogłów meksykański się schował i tyle ją widzieli...
Wtorek, maja 5. 2009
WĘŻOWY ZAKĄTEK - AKLIMATYZACJA
Komentarze
Wyświetl komentarze jako
(Płasko | Wątki)
Dodaj komentarz