Nie wiem czemu ale jakoś wczoraj kiedy zajmowałem się czyszczeniem terrarium mojego Lancetogłowa meksykańskiego coś mnie tknęło w zachowaniu mojego węża. Nie potrafię określić co to było ale (to tknięcie) ale postanowiłem Juanitę wywabić ze schronienia żeby się jej dobrze przyjrzeć... No i tak się przyglądałem i co zobaczyłem? Zauważyłem troszkę odmieniony kolor skóry mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. od razu zawołałem żonę (ostatnio ekspert w sprawach skórnych węży) i spytałem ją co o tym myśli czy i ona coś widzi?...
...No a pani herpetolog od razu prawie bez zastanowienia postawiła diagnozę. Potwierdziła moje ciche przypuszczenia, że Juanita zaczyna się przygotowywać do kolejnej wylinki. I nie ma się co dziwić... Ostatnio mój wąż stosunkowo szybko rośnie i powoli skóra stała się dla niego za ciasna... Nadszedł czas na jakiś większy ciuszek bo łuski na skórze węża są częściowo zrogowaciałe co ogranicza w pewnym stopniu rozciągliwość skóry. Aby móc rosnąc muszą co jakiś czas zrzucić stary naskórek by odsłonić nowy, o troszkę większej łusce. Do procesu zrzucania wylinki Lampropeltis mexicana mexicana jak każdy szanujący sie wąż potrzebuje wilgoci. Z obserwacji zauważyłem, że najważniejsze dla liniejącego gada jest posiadanie dodatkowej kryjówki, w której jest cały czas wilgoć. Mając to wszytko na uwadze przystąpiłem do operacji wylinka... Na początku spryskałem trzy-czwarte Wężowego Zakątka. Jako że wczoraj było już późno, a rano przed praca też nie miałem za dużo czasu to tylko spryskiwałem terrarium wodą... Po powrocie z pracy nastąpiła faza właściwa operacji... Przeniosłem Juanicie jedną z kryjówek (zapasową) w pobliże szyb rozsuwanych żebym miał do schronienia lepszy dostęp. Podsypałem najpierw pod kryjówką wióry kokosowe, które zlałem (nie spryskałem) wodą tak by nasiąknęły jak gąbka, po czym spryskałem kryjówkę od środka wodą i obłożyłem odpowiednio liśćmi i kamieniami tak by stworzyć mojej pupilce intymne warunki... W trakcie prac nad przygotowaniem terrarium mój Meksykański wąż królewski zauważając, że od prawej strony ciągnie wilgocią wyszedł na spacer aby się troszkę pomoczyć co sfilmowałem
Po przechadzce Juanita nie próbując mnie zaskakiwać od razu zaszyła się w mokrym domku przedwylinkowym gdzie teraz sobie siedzi chłonąc wodę całym ciałem. Jedynie kiedy podejdę do terrarium wystawia na chwilę łebek, łypie okiem i chowa się z powrotem...
Taka robota przy zwierzaku to sama przyjemność... Właściwie to, że robię takie ceregiele to raczej sprawia mój zapał, a nie potrzeba... Z wylinką można iść na łatwiznę i spryskiwać tylko dwa razy dziennie terrarium... I patrzeć co jakiś czas na higrometr czy nie spadła za dużo wilgotność powietrza...