Wiem, że wszystkim nie polecam niepokoić węża podczas wylinki ale dla kontroli w trakcie tego okresu przynajmniej raz dziennie zaglądam co u Juanity słychać. Robię to nie dla zabawy ale żeby skontrolować stan zaawansowania przebiegu linienia. Po to żebym nie był czymś zaskoczony. Oczywiście staram sie do minimum ograniczyć zakłócanie spokoju mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. Nawet na tych zdjęciach widać, że moja ingerencja jest niemile widziana dla Juanity. Kiedy moja podopieczna nie ma ochoty żeby jej przeszkadzać to robi zagranie trzylatka, które nazywam zabawą w Niema mnie...
...Zachowanie to już dosyć dawno zauważyłem. Świadczy niestety o braku wyobraźni u węży. Taki wąż - taka Juanita nie zdaje sobie sprawy z faktu, że jeśli sama nie widzi to inni mogą ją zobaczyć. I właśnie dlatego kiedy nie ma ochoty na moje towarzystwo to się chowa. Właściwie to chowa tylko swoją głowę pomiędzy zwoje swojego ciała i uważa, że jeśli straciła mnie z pola widzenia to ja też zniknąłem, a jeśli nie to przynajmniej jej nie widzę. Bardzo wdzięcznie to wygląda jakby chciała powiedzieć - "Nie chce mi się na Ciebie patrzeć". Właśnie tak się dziś zachowała kiedy kontrolnie odkryłem jej domek. Tylko na chwilkę. Dla kontroli... I kontrola co wykazała? Tylko tyle, że faza druga linienia trwa, a Juanita ma się dobrze bo ma ciepło i mokro...
No jeszcze coś zauważyłem... Nie wiem czy to po prostu dlatego, ze wcześniej nie przyglądałem się jej ale zawsze mi się zdaje, że w trakcie procesu zrzucania wylinki mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu głowa rośnie.. to znaczy staje się jakby szersza by potem do kolejnej wylinki ciało ten wzrost podganiało... Nie wiem ale jeszcze będzie wiele wylinek więc myślę, że dokładnie obserwując dojdę do jakichś wniosków i albo moją teorię potwierdzę albo zakopię głęboko w ziemi by już po nią nie sięgać...