Od wczorajszego dnia Juanita jest już w trzeciej fazie linienia. Wyraźnie widać na zdjęciu (zdjęcie jest wczorajsze), że mleczny kolor skóry powoli ustępuje. Na kolejnych zdjęciach widać także brak zmętnienia oczu. Sama Juanita raczej stroni od ruchu, głównie siedzi w mokrej kryjówce ale powoli zaczyna być bardziej aktywna. To znaczy... od czasu do czasu wystawia łebek z kryjówki, a sprowokowana przeze mnie pozwala sobie nawet na dłuższy spacer...
...Dzisiaj kiedy robiłem małe prace porządkowe w Wężowym Zakątku (wymieniałem wodę, myłem poidełko oraz nawet dosadziłem trochę mchu z myślą o pielęgnowaniu go nawet po zrzuceniu wylinki) odsłoniłem mojego Lampropeltisa mexicana mexicana w celu skontrolowania postępów w procesie linienia. Co mi się rzuciło w oczy? Od razu widać było większą aktywność Juanity, większe zainteresowanie tym co robię. Ale za to była spokojniejsza niż w trakcie zmętnienia oczu... Dziś wyraźnie wiedziała co robi i gdzie się znajduje, a nawet sobie potem podeszła do szyby poobserwować co w wielkim świecie się dzieje... Potem zrobiła sobie przechadzkę bardzo intensywnie węsząc na wszystkie strony. Na koniec schowała się w suchym domku i wystawiła głowę czekając aż skończę manipulować przy mokrej kryjówce. Kiedy położyłem zadaszenie, a właściwie kawałek kory z dębu korkowego przeniosła się z powrotem do wilgoci. Stamtąd jeszcze chwilkę sobie popatrzyła co robię bo jeszcze dolewałem wodę do poidełka i spryskiwałem nowy mech... Wreszcie zwinęła się w wygodnej pozycji i sobie dalej chłonie wilgoć... Przypuszczam, ze jeszcze dzisiaj i jutro będzie co jakiś wychodzić na zewnątrz podsuszać skórę by wreszcie pojutrze zrzucić wylinkę co uczcimy wielkim karmieniem...