Nadspodziewanie szybko przychodzi do mojej Juanity wylinka. I to dobrze się układa w czasie bo już niedługo wyjeżdżam w góry nasze polskie Beskidy i gdyby mój Lampropeltis mexicana mexicana właśnie w tym okresie przechodził proces zrzucania wylinki to bardzo bym się martwił czy ma odpowiednio wilgotno. Jeszcze jedno by mnie stresowało. Czy Juanita po linieniu zostałaby nakarmiona? Bo jak na razie tylko ja ją karmię i nie jestem pewien czy moje pani herpetolog czyli żonie udałoby się ją nakarmić... No tak ogólnie bym się martwił a tak przynajmniej mam pewność, że do mojego wyjazdu mój Lancetogłów meksykański zostanie odpowiednio uposażony na dwa tygodnie mojej nieobecności. Tak, że będę mógł spokojnie się napawać widokiem gór i moich odcisków na stopach bo plan marszruty mamy bardzo napięty i ambitny...
Przy okazji jeśli klikniecie na zdjęcie z tego artykułu to możecie zobaczyć krótki filmik z Juanitą w roli głównej gdzie sobie leży i chłonie wilgoć by "liniało się lepiej..."
Niedziela, czerwca 28. 2009
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI - TO NAPRAWDĘ WYLINKA
Komentarze
Wyświetl komentarze jako
(Płasko | Wątki)
Dodaj komentarz