Już wczoraj Wężowy Zakątek został ustawiony na docelowe miejsce... Wszystkie kable podłączone do prądu, nalana została woda do poidła, umieszczony został higrometr, ustawiona optymalna temperatura... Wszytko zostało zapięte na ostatni guzik... Przez całą noc były przeprowadzane ostatnie testy systemów...
Już od rana służby medyczne oraz obsługa techniczna obserwowała jak nasza odważna Juanita przygotowuje się do wielkiego wydarzenia... Była bardzo spokojna... Prawie cały poranek spędziła na medytacji... Parę krótkich spacerów... Załatwiła potrzeby fizjologiczne. Na twarzy wyraźnie czuło się spokój i koncentracje... Ale gdzieś w tym wszystkim czuło się napięcie. Zaczęło się odliczanie...
I stało się wszystko ruszyło... Po krótkim czasie nasza podróżniczka osiągnęła sam środek pokoju... Dalej była spokojna i opanowana... Oczywiście rozglądała się ale bardziej z naukowym zainteresowaniem czy potrzebą poznania Świata niż ze strachem...
Po sławnych dwudziestu sekundach lotu w przestrzeni pojawił się zarys Wężowego Zakątka... Tu zaczęło się hamowanie... Brama sie odsunęła... Trap został opuszczony i pierwszy krok w nieznane... Juanita jak przystało na
tak wysokiej klasy odkrywcę od samego początku zajęła się swoimi naukowymi obowiązkami...
Wędrowała przez skały... Nieznana roślinność... Moc zapachów docierających do jej czułych zmysłów onieśmielała... Lecz nie poddała się... W poczuciu obowiązku zbadała każdy zakamarek nowo odkrytych lądów... Wyniki badań przesyłała na bieżąco do Centrum Kontroli, gdzie analizowano wszystkie spostrzeżenia i uwagi.
Po prawie godzinnej operacji naukowego poznawania Juanita mimo nowego otoczenia zadecydowała o rozłożeniu obozu naukowego, który w przyszłości zostanie przekształcony na bazę wypadową w na tym nieznanym skrawku lądu...
Tak... to był...