Przez ostatnich parę dni Juanita się według mnie dziwnie zachowuje. Zacznę od tego, że zaraz po zrzuceniu wylinki nie chciała żadnego posiłku co jest u niej bardzo dziwnym zachowaniem. Zwykle zaraz po wylince mój Lancetogłów meksykański ma wspaniały apetyt, a tym razem zero reakcji. Próbowałem różnych sposobów i typów jedzenia ale nic nie działa... No ale póki co jestem dobrej myśli. Juanita ani nie wygląda na chorą ani osowiałą. Wręcz przeciwnie... Zachowuje się jak szatan... Sporo wałęsa sie po terrarium... Jest bardzo ożywiona... Co ciekawe nie sypia teraz w żadnej ze swoich kryjówek tylko na widoku. Dokładnie to śpi w rozwidleniu konara albo na mchu ewentualnie na dachu domku wylinkowego... Zastanawiająca sprawa... Mam swoje przypuszczenia ale nie wiem czy słuszne... Ostatnio na forum terrarium.com.pl przeczytałem opis podobnie zachowującego się węża...
Sobota, października 17. 2009
ZADZIWIAJĄCA AKTYWNOŚĆ - SEKSUALNA?
Środa, października 14. 2009
WĄŻ I KOTY?
Wczoraj próbowałem nakarmić mojego Lancetogłowa meksykańskiego ale mimo przejścia wylinki Juanicie ani w głowie jakieś tam jedzenie. Żaden sposób nie przeszedł... Reakcja na karmówkę prawie zerowa... No może trochę powąchała ale nie specjalnie się interesowała, mimo, że zaproponowałem jej różnego rodzaju wielkości i gatunku jedzonko.... Nic absolutnie nic... Ale jak pisałem wcześnie jeszcze przed zrzucaniem skóry zauważyłem, że mój Lampropeltis mexicana mexicana jakby tak trochę przytył więc na brak zapasów nie może narzekać, a porównując ostatnią przerwę wylinkową w spożywaniu to ta obecna jest śmieszna... No bo jak się mają teraz te siedem dni do ostatniego postu, który trwał osiemnaście dni? Ano nijak... widać na razie Juanita ma inne ważniejsze sprawy na głowie... A jakie to już piszę...
Juanita zapoznaje się z naszymi kotami... Dzisiaj wyjątkowo nie zrzuciłem Pestki (jedna z naszych kocic) z terrarium i...
Poniedziałek, października 12. 2009
NIE TAKA DRZAZGA STRASZNA...
Był problem i go nie ma... Na szczęście Natura wyposażyła węże w we wspaniały mechanizm obronny. Jest to okresowe zrzucanie wylinki... Gdyby nie owa właściwość skóry węży musiałbym przeprowadzać operację (dla mnie to operacja) usuwania drzazgi z pyska Juanity. Wylinka mnie uratowała przed tym trudnym (dla mnie) zadaniem, które jak stwierdziłem wczoraj prawdopodobnie przerosło by moje umiejętności zajmowania się moim Lancetogłowem meksykańskim... Co prawda byłem na to przygotowany psychicznie ale nie wiem czy manualnie - po wczorajszych próbach szczerze wątpiłem w powodzenie operacji... A dzisiaj specjalnie dla mnie...
Niedziela, października 11. 2009
DRZAZGA...
Jak wiadomo każdemu... Niby takie małe, prawie niewidoczne, a jakże uciążliwe i denerwujące. O czym mowa? O drzazdze!!! Właśnie taka niepozorna i maleńka bo mierząca zaledwie 0,8mm ale jak bardzo mnie denerwuje... I przypuszczam, że Juanitę też... Chociaż na szczęście nie zauważyłem by specjalnie jej przeszkadzała ale... Wszystko co obce na ciele jest nie pożądane... Zauważyłem ową nieszczęsną drzazgę parę dni temu i na początku myślałem, że się tylko przykleiła do wilgotnej skóry Juanity... Dlaczego wilgotnej? Bo właśnie na dniach ma przejść wylinkę przez co skóra jest po pierwsze lekko wilgotnawa, a po drugie znacznie bardziej podatna na urazy... Co prawda właściwie nie skóra tylko zewnętrzny oskórek, który teraz przypomina namoczoną irchę w dotyku... No i właśnie w takim ważnym okresie dla mojego węża się taki "wypadek" wydarzył... Cóż z tym mam uczynić... Mam dwa wyjścia...
Piątek, października 9. 2009
OŚWIETLENIE TERRARIUM
Na prośbę jednego z odwiedzających postarałem się zrobić parę fotek dotyczących oświetlenia terrarium Juanity. Niestety jakość zdjęć nie jest zadowalająca bo mój aparat fotograficzny nie do końca chce ze mną współpracować bez lampy błyskowej po ciemku. Mam nadzieję, że zamieszczone zdjęcia choć trochę przybliża klimat jaki nadaje oświetlenie zainstalowane w Wężowym Zakątku. Na pierwszym zdjęciu jest terrarium w pełnym oświetleniu, na które składają się: pozioma żarówka Red Night Glo 15W, pięć modułów LED czerwonych i cztery moduły LED białe. To oświetlenie jest tak zwanym oświetleniem dziennym. Owo oświetlenie jest załączone od godziny 630 do godziny 2330 i tak na okrągło...
Ciąg dalszy "OŚWIETLENIE TERRARIUM" »
Wtorek, października 6. 2009
SZCZURZE MENU
Już wcześniej zauważyłem, że Juanita ma swoje dziwne zachowania żywieniowe. Zawsze myślałem, że myszy są dla węża bardziej atrakcyjnym posiłkiem niż szczury. Może to tylko przez złą sławę szczurów? Nie wiem... Podczas ostatnich karmień mój Lancetogłów meksykański podważał moje wiadomości żywieniowe węży... Na początku myślałem, że to wina wielkości karmówki wpływa na wybór Juanity ale jak sie okazuje to nie to... Wczoraj podczas karmienia przeprowadziłem mały eksperyment... Rozmroziłem dla Juanity dwa odmienne posiłki... Pierwsza była dorosła mysz... a druga porcja to szczurzy osesek... Tylko od razu należy zaznaczyć, że osesek był większy od myszy...
Sobota, października 3. 2009
MÓJ PRZYJACIEL LAMPROPELTIS MEXICANA
Od samego rana mogłem dzisiaj podziwiać mojego Lancetogłowa meksykańskiego. Kiedy tylko sie obudziłem zobaczyłem moją wężycę jak sobie spokojnie śpi na kępie mchu. Kiedy przygotowywałem się do wyjścia z domu oczywiście mój ruch obudził Juanitę ale na szczęście nie wpadła na pomysł by się schować do kryjówki tylko sobie pospacerowała po Wężowym Zakątku i spoczęła na środku terrarium z głową wspartą o kamień... Tak sobie leżąc obserwowała moje pośpieszne przygotowania...
Czwartek, października 1. 2009
NA DWOJE BABKA WRÓŻYŁA I MYSZY NIE ZJADŁA
Od samego rana mój Lampropeltis mexicana mexicana eksponował swoje ciało na widoku publicznym... Ani się śniło Juanicie chować do kryjówek. Cały prawie dzień spędziła siedząc z głową poniżej wentylacji (tam jest taki mały pasek szkła) i obserwowała nas domowników zwracając szczególną uwagę na Zuzę, która jest w tym samym wieku co mój wąż. Nie wiem czemu ją tak obserwuje... Raczej nie patrzy jak na potencjalną kolację bo to nie te gabaryty... Mój Lancetogłów meksykański jeszcze ma problemy jeśli chodzi o jedzonko... A właściwie o jego rozmiar... Jest strasznie wybredna... Dziś oczywiście też musiała pokazać kto tu menu ustala... Ale od początku...
Ciąg dalszy "NA DWOJE BABKA WRÓŻYŁA I MYSZY NIE ZJADŁA" »Środa, września 30. 2009
NOWE MIEJSCE NA SJESTĘ
Nie wiem czy pisałem ale Juanita po sobotnim posiłku poszła spać nie jak dotychczas do swojej kryjówki tylko w rozwidlenie konara. Myślałem najpierw, że to tylko takie chwilowe widzimisię ale się pomyliłem. Mój Lancetogłów meksykański przespał tam całe trzy dni aż do wczoraj. Co prawda opuszczała swoje nowe stanowisko ale tylko dla potrzeb fizjologicznych i egzystencjalnych by potem powracać w "nowe" miejsce. A tam mój Meksykański wąż królewski tylko sobie od czasu do czasu zmieniał pozycję i nie przeszkadzał sobie w odpoczynku. Bardzo mnie ciekawi...
Sobota, września 26. 2009
AWARIA ZAMRAŻARKI
Dzisiaj nastąpiła rzecz straszna... A mianowicie przez kogoś, przypadkowo została wyłączona zamrażarka... Na domiar złego w zamrażarce znajdowało się jedzonko dla mojej Juanity... Trzy oseski szczurze i cztery dorosłe myszy... Kiedy się połapałem, że nastąpiła tak dramatyczna sytuacja natychmiast przystąpiłem do ewakuacji karmówki... Powyciągałem... Wypłukałem... Powąchałem... Na szczęście nic strasznego się nie stało. Porcje dla mojego Lancetogłowa meksykańskiego nie wykazywały żadnych oznak zepsucia... Chyba cudem było to, że smakołyki Juanity się nie rozmroziły do końca i utrzymały względną świeżość. Ale był blisko... Przy okazji tej... Jako, że moja wężyca była wcześniej na spacerze w ostatnich promieniach jesiennego słońca (poniżej link do filmu)
pomyślałem, że i nakarmić ja można... Wybrałem jak najmniejszą mysz i podałem mając w zapasie szczurze oseski...
Ciąg dalszy "AWARIA ZAMRAŻARKI" »
Piątek, września 25. 2009
OKO WĘŻA...
Zabrałem się dzisiaj za sprzątanie w kryjówce Juanity. W zasadzie to już powinienem to zrobić dawno ale jakoś się nie składało. Dawno to znaczy zaraz po zrzuceniu wylinki. Osobiście staram sie zawsze tak postępować i właściwie to zmieniłem wyściółkę już w domku wylinkowym ale jakoś się nie składało bym to zrobił w głównej kryjówce pod korą dębu korkowego. Jako, że Juanita dziś sobie hasała po całym wężowym zakątku mogłem bez przepłaszania jej z domku wymienić pościel. Bardzo fajnie się zachowywała podczas całej tej mojej pracy... Najpierw siedziała dosyć blisko i się patrzyła co wyrabiam, a jak tylko wymieniłem trociny ( topola osika) to zaczęła testować możliwość przekopywania podłoża. Tak mi się to podobało, że nawet nagrałem film jak się zabawia nowym podłożem...
Zmiana pościeli
Ogólnie to Juanita była dzisiaj bardzo towarzyska... Śledziła każdy mój ruch, a ja...
Czwartek, września 24. 2009
Z WYSOKOŚCI WIDOK
Od dwóch dni Juanita upodobała sobie spanko ponad podłogą. Ma taki mały rytuał. Najpierw sobie poleży chwilę pod lampą grzewczą. Jakieś piętnaście minut. Potem sobie idzie w zagłębienie, w którym rozpoczyna się konar. W swoim nowym punkcie obserwacyjnym śpi tak do samego rana. Tak, że wychodząc do pracy mam okazję spojrzeć na nią przed wyjściem. Z tego co wiem to do kryjówki dopiero się chowa koło południa...
Wtorek, września 22. 2009
NIETYPOWE MIEJSCE SJESTY
Byłem dzisiaj w sklepie zoologicznym aby zakupić myszkę ale taka dopasowana rozmiarem do Juanity... Już w zasadzie wybrałem. Niestety mysz była żywa więc mnie czekało jeszcze zabójstwo. Coś czego bardzo nie lubię... Coś czego wolę unikać jak ognia... Ale niestety teraz nie było nic w odpowiednim rozmiarze mrożonego... Tak więc mysz wybrana ale co mnie tknęło żeby wziąć oseski szczurze. Kiedy mi zostały okazane okazało sie, że są wielkości prawie dorównującej wybranej myszy... Pomyślałem, że...
Poniedziałek, września 21. 2009
MARNOŚĆ NAD MARNOŚCIAMI...
Bo i czymże jest tak mały posiłek złożony z dwóch osesków szczurzych dla tak wielkiego węża jakim jest Juanita mój Lampropeltis mexicana mexicana? No właśnie czym? Wydaje mi się, że raczej niczym... Już dzień po zjedzeniu tej małej przekąski mój Lancetogłów meksykański opuścił swoją kryjówkę by ruszyć na łowy... Niestety byłem na to nie przygotowany więc czym się te łowy mogły zakończyć jak nie fiaskiem... Chociaż spacer po "Wężowym Zakątku" nie do końca był bezowocny jeżeli wydalenie w poidle można nazwać owocem... Oczywiście jest to owoc, a zarazem skutek przyczyny jaką jest spożywanie pokarmu... Co wejdzie przodem powinno wyjść... spod ogona... Taka jest kolej rzeczy... Tak chciała Natura... Chociaż u jamochłonów wyraźnie się Matce Naturze coś pochrzaniło ale nikt nie jest doskonały...
Niedziela, września 20. 2009
PROBLEMY Z WIELKOŚCIĄ
Tak jak przypuszczałem Juanita ma bardzo dokładnie wyznaczoną górną granicę wielkości karmówki. Jak wcześniej pisałem, zaraz po wylince nie chciała zjeść dorosłej, mrożonej myszy. Najpierw myślałem, że to może być problem związany z "żywotnością" pokarmu. Tym bardziej, że kiedy mój Lancetogłów meksykański miał tak zwany młodzieńczy post jedynym rozwiązaniem problemu stało się przejście na pokarm żywy. Jak wiadomo takie rozwiązanie jest nie dość, że kłopotliwe to jeszcze niemiłe. Ja osobiście nie przepadam za takim karmieniem. Ale cóż było poradzić jeżeli nic innego nie pomagało? O czym parę dni temu pisałem: na drugi dzień po wylince poszedłem kupić coś mniejszego niż myszki, które posiadałem mrożone... No i kupiłem ale podałem karmówkę kiedy jeszcze była ciepła... To mogło dawać do myślenia, że to uchodzące życie podziałało na apetyt mojego Lampropeltisa mexicana mexicana bo wciągnęła ją w trybie ekspresowym... I właśnie dzisiaj znowu próbowałem karmić Juanitę... Wyciągnąłem z zamrażarki mysz (oczywiście te same co wcześniej już miałem), rozmroziłem....