Dzisiaj, a raczej wczoraj bo nowy dzień się zaczął... A więc wczoraj wieczorkiem Juanita była jak zwykle na spacerze, właściwie to raczej chodziła po moich rękach... Trochę też po kanapie... W sumie to jakieś pół godziny biegała po mnie... Od czasu do czasu wylegiwała się na moim brzuchu... Typowy spacer Juanity, który odbywa przed karmieniem... No, a potem zjadła w rekordowym tempie dorosła mysz no i co zrobiła? Nic co by było tajemnicą... Po prostu jak zwykle poszła spać... Jeszcze wcześniej przed jedzeniem i spacerem Juanita podziwiała nowe kamyki, które jej ostatnio umieściłem w terrarium... Chyba przypadły jej do gustu bo jakiś czas właśnie na nich leżała... Chyba jej temperatura pasowała bo sa one umieszczone nad kablem grzewczym i dosyć mocno się nagrzewają... No oczywiście nie tak by mogły poparzyć moją Juanitę ale wyraźnie czuć, że są ciepłe...
No właśnie przy okazji... zastanawiam się jak regulować temperaturę z podziałem na cykl dobowy... Jak na razie to cały czas Juanita ma w terrarium 27,4°C co chyba jej odpowiada... Ale w miarę jak powoli dorasta należało by jej stworzyć nowy harmonogram ogrzewania... Cały czas myślę i myślę i chyba będę musiał sam zrobić termoregulator z podziałem na temperaturę dzienną i nocną... Jeszcze trzeba by to gruntownie przemyśleć... Ale czego się nie robi dla węża?
Sobota, sierpnia 15. 2009
CZAS KARMIENIA
Piątek, sierpnia 14. 2009
COŚ DO TERRARIUM I DLA DUSZY WĘŻĄ
Jakże długa była sjesta Juanity. Prawie tydzień nie wykazywała żadnego zainteresowania światem zewnętrznym... Gdyby nie potrzeby fizjologiczne to chyba by wcale się nie pokazywała... Ale już się skończył okres trawienia posiłku przez mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. Nareszcie mogę swoją pupilkę podziwiać. A jest co... Mój Lancetogłów meksykański tak ładnie już urósł, że aż miło patrzeć... Co prawda to dopiero jeden posiłek po wylince ale i bez okularów widać jak mój wąż rośnie jak na drożdżach. Przez to mogę się póki co zaliczać do grona szczęśliwych terrarystów... Ale ja też nie próżnuję cały czas staram się jakoś uprzyjemnić życie Juanity... jedną z takich przyjemności jest oczywiście mech ale też...
Ciąg dalszy "COŚ DO TERRARIUM I DLA DUSZY WĘŻĄ" »Wtorek, sierpnia 11. 2009
WIELKIE SPRZĄTANIE W TERRARIUM
Dzisiaj nareszcie po sześciu dniach Juanita dała się namówić na spacer po terrarium. Korzystając z okazji wpadłem na pomysł, że nadszedł czas by wyczyścić ale to tak porządnie jej lokum. Tym bardziej, że ostatnio zakupiłem nową korę jodły kanadyjskiej oraz trociny z kokosa. Jako, ze "Wężowy Zakątek" nie był już dłuższy czas gruntownie czyszczony to wypadałoby się wziąć do roboty. Więc przygotowałem sobie sprzęt. Dokładniej rzecz biorąc to były to: szczotka, ręczniki papierowe, spryskiwacz i worek na śmieci. Po przygotowaniach i wyciągnięciu szyb przesuwnych wyciągnąłem mojego Lancetogłowa meksykańskiego i dałem go pod opiekę nadwornej pani herpetolog czyli mojej żonie...
Niedziela, sierpnia 9. 2009
UPRAWA MCHU DLA WĘŻA, KTÓRY CIĄGLE ŚPI...
I tak to właśnie jest... Kiedy się wężowi dogadza to się go mniej widuje... Po ostatniej kolacji właściwie to Juanita tylko raz opuściła kryjówkę i to w celach bynajmniej nie towarzyskich. Krótko mówiąc to wyszła tylko do wychodka... Zrobiła coś bardzo śmierdzącego, napiła się i poszła dalej spać... No i sobie dalej śpi... Nawet kiedy sprzątałem po jej spacerku terrarium to nawet nie postarała się wystawić głowy spod dębowej kory... Chyba nawet grom by jej nie ruszył... I tak do dzisiaj... Bo zaczęła wykazywać wreszcie pewną aktywność... Bardzo się wysiliła by wystawić głowę na zewnątrz domku i popatrzeć co się dzieje... I znowu albo to był zbieg okoliczności ale zrobiła to jakby na zawołanie... Dzisiaj kiedy podglądałem ją przez okienko w kryjówce czyli po prostu dziurę w korze to akurat wyglądała przez nią, a kiedy się nachyliłem to Juanita się wysunęła bardziej żeby sobie mnie powąchać... Siedziała tak wysunięta tak długo aż nie poszedłem... Jeszcze kątem oka widziałem jak się chowa... Niech sobie śpi i wchłania to co ostatnio zjadła... A przy okazji ja zająłem się uprawą...
Poniedziałek, sierpnia 3. 2009
KOLEJNY KONAR W TERRARIUM
Od pewnego czasu zauważyłem, że przechadzki mojej Juanity stają się dla niej coraz bardziej kłopotliwe. Dokładniej chodzi mi tu o spacerowanie w górnych partiach Wężowego Zakątka. Mój Lampropeltis mexicana mexicana pomimo, ze jest wężem naziemnym to przejawia zainteresowanie wspinaczką. Często w nocy lubi sobie spacerować w gałęziach zwieszających się z sufitu terrarium. Niestety im jest starsza tym jest coraz cięższa co niestety ma wpływ na tolerancję wagową sztucznych roślinek umieszczonych w górnej części terrarium. Już nie jeden raz mojemu Meksykańskiemu wężowi królewskiemu udało sie ześlizgnąć z liści czy nawet parę razy same druciane gałązki nie wytrzymały naporu mojego wspaniałego węża i musiały ulec i sie powyginać. Jak każdy (a przynajmniej większość) hodowca mam na uwadze bezpieczeństwo mojej podopiecznej i martwią mnie takie upadki podczas, których mogła by sobie zrobić jakąś krzywdę... Korzystając z z przedwylinkowego braku aktywności Juanity zabrałem sie za pewne udogodnienia...
Ciąg dalszy "KOLEJNY KONAR W TERRARIUM" »Wtorek, lipca 28. 2009
UPAŁY A OGRZEWANIE TERRARIUM
Przez ostatni tydzień panowały w naszym mieście dosyć duże upały. Było tak ciepło, że temperatura w mieszkaniu dochodziła do 28°C. To wpływało w bardzo dużym stopniu na regulację temperatury w terrarium mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. Jako, że w terrarium Juanita ma na termostacie ustawione 27,4°C bo zauważyłem, że w ogólnym rozrachunku taka temperatura mierzona prawie w połowie szerokości jej królestwa jest optymalna. W momencie kiedy otoczenie (to znaczy pokój) miał normalną temperaturę powietrza to jest pomiędzy 23°C a 25°C. Kable grzewcze (2x15W) umieszczone w podłodze "Wężowego Zakątka" plus dodatkowo żarówka (Red Night Glo 15W) spełniały idealnie swoje zadanie. Mianowicie zapewnione strefy termiczne od 26°C w miejscu gdzie Juanita ma swój chłodny domek do 32,3°C gdzie jest strefa ciepła czyli takie miejsce do wygrzewania. W tym miejscu jest umieszczony mech gdzie mój Meksykański wąż królewski sobie przesiadywał kiedy miał ochotę się podgrzać od dołu... Miejsce ciepłe i wygodne bo jak zauważyłem Juanita lubi mieć miękko pod brzuszkiem... No i właśnie wszytko było dobrze dobrze dopóki temperatura na zewnątrz była sporo niższa ale podczas upałów byłby mały problem, który na szczęście się sam rozwiązał dzięki mojemu widzimisię i szczęściu...
Piątek, czerwca 5. 2009
WYLINKA - FAZA DRUGA I GADŻECIK DO TERRARIUM
Jak można zauważyć na zdjęciu podwyższona wilgotność w kryjówce wyraźnie służy procesowi linienia mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. Wyraźnie widać zmieniony kolor skóry. Stała się ciemna jakby pobrudzona. Na oczach widoczne zmętnienie zapowiada rychłe nadejście trzeciej fazy linienia by w końcu zakończyć się zrzuceniem wylinki. W zasadzie to Juanita teraz nie ma ochoty na jakiekolwiek spacery po terrarium chociaż dzisiaj wyszła korzystając z małego zamieszania w Wężowym Zakątku. Przy okazji
krótkiego spaceru mój Lancetogłów meksykański postanowił, że za karę mi się też coś należy... Oczywiście wydaliła się i to w takim trudno dostępnym miejscu żebym się za bardzo nie nudził.
Zamieszanie w terrarium wywołane było nowym usprawnieniem, które...
Sobota, maja 23. 2009
TERRARIUM - UPGRADE SKALNYCH PÓŁEK
Obserwując mojego Lancetogłowa meksykańskiego coś dziwnego zauważyłem. Juanita dosyć niechętnie używa swoich skalnych półek. Nieraz tylko głową się trochę wspinała i zaraz wracał na podłoże. Nawet kiedy schodziła z krzaczków umieszczonych w górze terrarium to raczej wybierała drogę omijającą nawisy. Bardzo rzadko zdarzało się jej przemknąć przez całą długość półek. Myślałem, że po prostu jej nie po drodze albo temperatury jej tam nie odpowiadają. Ale powód był zupełnie inny...
Ciąg dalszy "TERRARIUM - UPGRADE SKALNYCH PÓŁEK" »Niedziela, maja 17. 2009
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI - KOREK VS. KOKOS
Przyglądając się ostatnio wystrojowi terrarium mojego Lampropeltisa mexicana mexicana zauważyłem, że kryjówki wykonane ze skorupy orzecha kokosowego nie do końca pasują do ogólnego wystroju w Wężowym Zakątku. I nic w tym dziwnego. Przecież terrarium Juanity ma naśladować jej naturalne środowisko. Podłoże powinno choć trochę przypominać zalesione tereny lasów na Wyżynie Meksykańskiej. Z tego co udało mi się dowiedzieć to mają być lasy sosnowe lub dębowe więc prawdopodobieństwo leżącego kawałka kokosa jest niewielkie...
Ciąg dalszy "LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI - KOREK VS. KOKOS" »Sobota, maja 9. 2009
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI [MEXICANA] - HODOWLANE ROZTERKI
Zauważyłem, że Juanita upodobała sobie przesiadywanie w górnych partiach krzaczków zainstalowanych z myślą o jej intymności. Zastanowiłem się troszkę i wymyśliłem, że przyda sie jej trochę wygody. Z konara z poprzedniego terrarium odciąłem końce, wkręciłem haki i zamontowałem taką jakby huśtawkę w miejscu gdzie mój Lampropeltis mexicana mexicana lubi sobie odpoczywać. Jak widać na zdjęciu obok owo urządzenie bardzo przypadło jej do gustu. Prawie od razu wskoczyła na gałąź i siedziała tam przynajmniej godzinę jak nie więcej. Chyba lubi dostawać nowe gadżety do Wężowego Zakątka. Dlatego też kiedy będąc w sklepie zauważyłem bardzo fajny kawał korka to go od razu kupiłem z myślą o moim Lancetogłowie meksykańskim...
Niedziela, maja 3. 2009
PRZEPROWADZKA... WIELKIE WYDARZENIE W WĘŻOWYM ZAKĄTKU...
Już wczoraj Wężowy Zakątek został ustawiony na docelowe miejsce... Wszystkie kable podłączone do prądu, nalana została woda do poidła, umieszczony został higrometr, ustawiona optymalna temperatura... Wszytko zostało zapięte na ostatni guzik... Przez całą noc były przeprowadzane ostatnie testy systemów...
Już od rana służby medyczne oraz obsługa techniczna obserwowała jak nasza odważna Juanita przygotowuje się do wielkiego wydarzenia... Była bardzo spokojna... Prawie cały poranek spędziła na medytacji... Parę krótkich spacerów... Załatwiła potrzeby fizjologiczne. Na twarzy wyraźnie czuło się spokój i koncentracje... Ale gdzieś w tym wszystkim czuło się napięcie. Zaczęło się odliczanie...
I stało się wszystko ruszyło... Po krótkim czasie nasza podróżniczka osiągnęła sam środek pokoju... Dalej była spokojna i opanowana... Oczywiście rozglądała się ale bardziej z naukowym zainteresowaniem czy potrzebą poznania Świata niż ze strachem...
Po sławnych dwudziestu sekundach lotu w przestrzeni pojawił się zarys Wężowego Zakątka... Tu zaczęło się hamowanie... Brama sie odsunęła... Trap został opuszczony i pierwszy krok w nieznane... Juanita jak przystało na
tak wysokiej klasy odkrywcę od samego początku zajęła się swoimi naukowymi obowiązkami...
Wędrowała przez skały... Nieznana roślinność... Moc zapachów docierających do jej czułych zmysłów onieśmielała... Lecz nie poddała się... W poczuciu obowiązku zbadała każdy zakamarek nowo odkrytych lądów... Wyniki badań przesyłała na bieżąco do Centrum Kontroli, gdzie analizowano wszystkie spostrzeżenia i uwagi.
Po prawie godzinnej operacji naukowego poznawania Juanita mimo nowego otoczenia zadecydowała o rozłożeniu obozu naukowego, który w przyszłości zostanie przekształcony na bazę wypadową w na tym nieznanym skrawku lądu...
Tak... to był...
Czwartek, kwietnia 16. 2009
WYKAŃCZANIE TERRARIUM - CZEKANIE NA WYLINKĘ
Juanita póki co, na razie nie wykazuje zbyt wiele aktywności. Wczoraj jej zeszła mleczna barwa z oczu, a teraz siedzi i nabiera siły do zrzucania wylinki. Co więc pozostało jak tylko z niecierpliwością czekać i utrzymywać odpowiednią wilgotność w jej królestwie. Nie tylko wilgotność powietrza musi być utrzymywana ale też w wybranym miejscu utrzymuję wilgotne podłoże po to by mój Lampropeltis mexicana mexicana kiedy tylko poczuje potrzebę domoczenia swego ciała mógł tam poleżeć. W tej chwili moja meksykanka się właśnie wygrzewa i nie ma zamiaru nic robić poza leniwym rozglądaniem się wokoło. A ja niecierpliwie czekam kiedy zrzuci wylinkę.
Czas oczekiwania dzisiaj wypełniłem wykańczaniem terrarium. Wziąłem się za oklejaniem ścianek z zewnątrz okleiną drewnopodobną. Nie wiedziałem, że to takie pracochłonne zadanie ale udało mi się je wykonać. Poza tym jeszcze zrobiłem porządek w kablach zasilających "Wężowy Zakątek". W zasadzie to terrarium mojego Lancetogłowa meksykańskiego jest już gotowe. Jeszcze tylko czekam aż klej z okleiny wywietrzeje. Podkleję pod spodem filcowe podkładki żeby nie niszczyła się komoda, na której docelowo terrarium stanie. I pewnego dnia Juanita zamieszka w swoim nowym lokum...
Niedziela, kwietnia 5. 2009
DZIEŃ JAK CODZIEŃ...
No i stało się... Kolejny (tym razem już ostatni) kot, a mianowicie Titka, córka Ciki stwierdziła piątkowego poranka, że i ona nie może pozostać bierna wobec powstania "Wężowego Zakątka". Jak widać na zdjęciu mimo tego, że terrarium jest przygotowywane dla Lampropeltis mexicana mexicana to i dla Felis silvestris catus też może być źródłem radości czy ośrodkiem terapeutycznym leczącym nerwicę na tle Shih-Tzu, który prześladuje wszystkie nasze koty. I nie ma się co dziwić przecież ten pies ma niespożytą energię i tysiąc myśli na sekundę z czego dziewięćset dziewięćdziesiąt osiem to "Pogonić Kota", a dwie pozostałe to "Jeść" i "Spać".
Ale nie o kotach tu mam pisać chociaż w zasadzie nie wiele mam do napisania. Jedyne nowości to takie, że Juanita zaczyna powolutku przybierać na wadze i się zaokrąglać. Co bardzo mnie cieszy... Ale z drugiej strony "wąż najedzony to wąż nieruchomy" co mój Meksykański wąż królewski dokładnie uskutecznia. Jedyny wysiłek jakiego się podejmuje to przejście pomiędzy strefami temperaturowymi w swoim królestwie no i ewentualne wydalanie. Co prawda wypróżnianie się mojej Juanity urozmaica jej czas wolny i angażuje mnie w roli sprzątacza. Ale ja się nie skarżę bo to sama przyjemność... To znaczy nie sprzątanie tylko obcowanie z Juanitą bo w trakcie sprzątania nigdy się nie mogę oprzeć przed braniem jej na ręce tak by wiedziała kto się nią zajmuje...
Niedziela, marca 29. 2009
KOŃCOWA KONCEPCJA
Uspokojony jestem faktem, że Juanita mój maleńki Lampropeltis mexicana mexicana spokojnie sobie wypoczywa po posiłku dodatkowo uspakajając mnie zrobieniem śmierdzącej kupki. W zasadzie to samo zjedzenie ostatniego posiłku nie kończyło moich zmartwień bo nie wiedziałem czy posiłek się "przyjmie" ale wydalenie po strawieniu utwierdziło minie w przekonaniu, że jak na razie wszystko jest dobrze. Dzięki obiecującemu rozwojowi spraw zabrałem się za wykańczanie Wężowego Zakątka dokąd przeprowadzi się mój Lancetogłów meksykański
Tak więc jak widać na zdjęciach najbardziej prawdopodobny końcowy wystrój będzie dosyć klasyczny, w miarę możliwości przypominający kawałek jakiegoś lasu. W górnych partiach zielone, zwisające krzaczki, niżej trochę przyschniętych konarów. Podłoga będzie wysypana (czego nie ma na zdjęciu) korą jodły i pokryta opadłymi, jesiennymi liśćmi. Dodatkowo będzie parę kamieni oraz basenik. Basenik jest moja dumą... Został wykonany przeze mnie z jednego kawałka kamienia, wyżłobionego w środku. Trochę się nad nim napracowałem ale efekt myślę, że jest zadowalający... Basenik został jeszcze zaimpregnowany impregnatem do kamieni po to by nie nasiąkał wodą. Mam nadzieję, że mojemu Meksykańskiemu wężowi królewskiemu spodoba się i będzie z niego zadowolona...