Jak wiadomo każdemu... Niby takie małe, prawie niewidoczne, a jakże uciążliwe i denerwujące. O czym mowa? O drzazdze!!! Właśnie taka niepozorna i maleńka bo mierząca zaledwie 0,8mm ale jak bardzo mnie denerwuje... I przypuszczam, że Juanitę też... Chociaż na szczęście nie zauważyłem by specjalnie jej przeszkadzała ale... Wszystko co obce na ciele jest nie pożądane... Zauważyłem ową nieszczęsną drzazgę parę dni temu i na początku myślałem, że się tylko przykleiła do wilgotnej skóry Juanity... Dlaczego wilgotnej? Bo właśnie na dniach ma przejść wylinkę przez co skóra jest po pierwsze lekko wilgotnawa, a po drugie znacznie bardziej podatna na urazy... Co prawda właściwie nie skóra tylko zewnętrzny oskórek, który teraz przypomina namoczoną irchę w dotyku... No i właśnie w takim ważnym okresie dla mojego węża się taki "wypadek" wydarzył... Cóż z tym mam uczynić... Mam dwa wyjścia...
Niedziela, października 11. 2009
DRZAZGA...
Piątek, października 9. 2009
OŚWIETLENIE TERRARIUM
Na prośbę jednego z odwiedzających postarałem się zrobić parę fotek dotyczących oświetlenia terrarium Juanity. Niestety jakość zdjęć nie jest zadowalająca bo mój aparat fotograficzny nie do końca chce ze mną współpracować bez lampy błyskowej po ciemku. Mam nadzieję, że zamieszczone zdjęcia choć trochę przybliża klimat jaki nadaje oświetlenie zainstalowane w Wężowym Zakątku. Na pierwszym zdjęciu jest terrarium w pełnym oświetleniu, na które składają się: pozioma żarówka Red Night Glo 15W, pięć modułów LED czerwonych i cztery moduły LED białe. To oświetlenie jest tak zwanym oświetleniem dziennym. Owo oświetlenie jest załączone od godziny 630 do godziny 2330 i tak na okrągło...
Ciąg dalszy "OŚWIETLENIE TERRARIUM" »
Wtorek, października 6. 2009
SZCZURZE MENU
Już wcześniej zauważyłem, że Juanita ma swoje dziwne zachowania żywieniowe. Zawsze myślałem, że myszy są dla węża bardziej atrakcyjnym posiłkiem niż szczury. Może to tylko przez złą sławę szczurów? Nie wiem... Podczas ostatnich karmień mój Lancetogłów meksykański podważał moje wiadomości żywieniowe węży... Na początku myślałem, że to wina wielkości karmówki wpływa na wybór Juanity ale jak sie okazuje to nie to... Wczoraj podczas karmienia przeprowadziłem mały eksperyment... Rozmroziłem dla Juanity dwa odmienne posiłki... Pierwsza była dorosła mysz... a druga porcja to szczurzy osesek... Tylko od razu należy zaznaczyć, że osesek był większy od myszy...
Środa, września 16. 2009
WYLINKA... POST?
Przeliczyłem jakoś dni... Juanita mnie zaskoczyła. Dzisiaj kiedy spryskiwałem terrarium Juanita wysunęła się z kryjówki by za chwilkę zrzucić wylinkę. Jetem z niej dumny bo wylinka mierzy około osiemdziesiąt centymetrów. Zeszła calusieńka bez nawet jednego przerwania... W sumie powinienem się cieszyć ale niestety Juanita zastrajkowała... Nie chce nawet zwrócić uwagi na jedzenie... czyżby znowu jej coś odbiło? Czy może jest to planowany post, Na razie nie wiem co mam zrobić ale będę trzymał rękę na pulsie...
Wtorek, września 15. 2009
WYLINKA ZA DNI PARĘ
Jeszcze tak długo na wylinkę nie czekałem. Od ostatniego posiłku minęło już szesnaście dni. Teraz już wiem nauczony doświadczeniem, że taka przerwa pomiędzy posiłkami, a tym bardziej w trakcie procesu linienia nie wpływa negatywnie na kondycje węża. co prawda jeżeli Juanita była by jeszcze małą, trzydziestoparo centymetrową sznurówką to bym już siedział na szpilkach. Z dreszczem wspominam okres kiedy mój Lancetogłów meksykański doznał olśnienia i zaczął pościć. Oj ciężkie to były czasy... Do dziś to na mnie ma wpływ.. Ten stres i niepewność... Dzisiaj sobie właśnie czytałem wpisy z owego okresu...
Zmartwienie
I dalej nic...
Nigdy bym już nie chciał ponownie tego przeżywać... I mam wielką nadzieję...
Piątek, września 11. 2009
NIETYPOWE LINIENIE
Dotychczas wszystkie wylinki Juanita przechodziła wręcz jak z przewodnika o procesie linienia węży... Aż do teraz... Tak jak zawsze ciągle przebywała w wylinkowym domku gdzie chłonęła wilgoć to teraz większość czasu spędza w swoim głównym domku. Naprawdę zachodzę w głowę o co jej chodzi... Ostatnie dwa domki wylinkowe faktycznie nie przypadły jej do gustu... Przez to Juanita właściwie starała się jak mogła by tam nie wchodzić... Przyczyn tego może być kilka i wydaje mi się, że to właśnie o to chodzi...
Czwartek, września 10. 2009
KRYJÓWKA Z KORY WIŚNI
Szukałem aż wreszcie znalazłem. Ostatnio żadna kryjówka wylinkowa nie przypadła do gustu Juanicie... Jaką bym nie wstawił to była raczej niezadowolona. Już nie wiedziałem co mam zrobić... Chodziłem po sklepach ale nie mogłem nic odpowiedniego znaleźć... Aż wreszcie wczoraj przypomniałem, że na ogródku stoi stara na wpół ścięta wiśnia gdzie jest całkiem ciekawa kora... Zerwałem ładny płat kory z wiśni wyparzyłem... Wyciąłem z niego dach i dokleiłem ściany... I tylko czekałem co na to moja wężyca... Na szczęście ryjówka jej się spodobała od razu. bardzo mnie to ciesy bo już się bałem, że będzie zbyt sucha na wylinkę ale myślę, że już jej nic nie grozi.... Tym bardziej, że w nowej kryjówce jest utrzymywana wysoka wilgotność tak bardzo służąca Juanicie przy procesie linienia...
Wtorek, września 8. 2009
PRZED WYLINKĄ A JEDZENIE
Jako, że Juanita jadła ostatni posiłek ponad tydzień temu pomyślałem, że może dam jej na próbę coś do przekąszenia. Oczywiście brałem pod uwagę fakt, że jest w pierwszej fazie linienia i głównym jej zajęciem jest kursowanie pomiędzy domkiem właściwym a wylinkowym. No może nieraz zatrzymuje się na skalnej półce gdzie nawet wczoraj spała prawie pół nocy. Poza tymi ruchami Juanita właściwie nie wykazuje prawie żadnej aktywności. Dosłownie chodzi mi o to, że nie poszukuje aktywnie jedzenia. Ot tak tylko się buja po terrarium... A ja stale kontroluję sytuacje odnośnie nawilżenia domku gdzie będzie nasiąkać wilgocią. Tak więc wieczorem...
Poniedziałek, września 7. 2009
KRYJÓWKI, DOMKI I LINIENIE
Mam pewien problem. Ostatnio pisałem, że sprawiłem dla Juanity dwa nowe domki... No właśnie z tym sobie nie mogę poradzić a mój Lancetogłów meksykański nie chce za bardzo mi pomagać w rozstrzygnięciu, który i czy na pewno jeden z nich ma się stać na stałe domkiem wylinkowym... Mam takie dziwne wrażenie, że moja wężyca nie do końca się przekonała do owych kryjówek i tylko idąc za potrzebą nawilżania skóry podczas procesu linienia odwiedzała ich wnętrze. A co mnie w tym utwierdza? Zauważyłem, że Juanita przebywa w nowych kryjówkach właściwie minimum tego co powinna... I kiedy tylko może wraca do swojego głównego domku pod korę dębu korkowego...
Ciąg dalszy "KRYJÓWKI, DOMKI I LINIENIE" »Niedziela, września 6. 2009
WSZYTKIE DROGI PROWADZĄ DO... LINIENIA
Bez wątpienia nadchodzi czas... Znaki sie pojawiają i już wątpliwości brak... Nadchodzi już nieubłaganie... Wielkimi krokami... Z kryjówki swej wyjrzała... Wężyca co linieć nie omieszkała... Heh... Teraz już na pewno mam stuprocentową pewność... Proces zrzucania wylinki się zaczął. Dzisiaj łuski mojej Juanity wyraźnie są przyciemnione. Trochę to wygląda jakby mój Lancetogłów meksykański był brudny. Tak naprawdę na początku zamieszkiwania Juanity u mnie naprawdę tak myślałem... Lecz teraz już wiem po paru wylinkach, że ciemna, jakby zakurzona skóra to początkowe stadium linienia mojego węża. Aby mnie utwierdzić w tym przekonaniu Juanita...
Sobota, września 5. 2009
HARMONOGRAM KARMIEŃ
Tak sobie patrząc realnie na harmonogram karmienia Juanity zastanawiam się czy nie zwiększyć jej przerw pomiędzy poszczególnymi karmieniami. Ma ona już dziesięć miesięcy i powoli chyba zaczyna sie przestawiać na tryb jedzenia dorosłego węża... Faktem jest, że pomimo swojego wieku nie jest nadzwyczajnie wielkim wężem bo mierzy zaledwie około siedemdziesiąt centymetrów i według statystycznych danych na temat gatunku Lampropeltis mexicana mexicana wiele już nie urośnie bowiem węże te na ogół osiągają dziewięćdziesiąt centymetrów chociaż to różnie w różnych źródłach podają. W niektórych piszą, że Lancetogłowy meksykańskie podgatunek mexicana rosną do około stu dwudziestu centymetrów... Trudno powiedzieć ile Juanita ma zamiar jeszcze rosnąć... Póki co to do dorosłości zostało jej czternaście miesięcy. Przynajmniej we wszystkich źródłach, na które natrafiłem się to powtarza... Ale wracając do karmienia...
Niedziela, sierpnia 30. 2009
FAŁSZYWY ALARM
Moje przeczucia co do zbliżającej się wylinki raczej były fałszywe... Po nocy spędzonej przez Juanitę w wylinkowym domku moja wężyca postanowiła na d ranem się przeprowadzić do jej głównego domku... Nie wiem czemu co karmienie sie upieram, że będzie miała wylinkę ale jakoś ostatnio ma ciemniejsze łuski i... sam nie wiem. No i nie słucham mojej żony chociaż ona zawsze bezbłędnie wychwyci każdą przedwylinkową zmianę na skórze, a tymczasem co ogląda naszego Meksykańskiego węża królewskiego to mi powtarza, że jeszcze nie czas... Chyba trzeba na całego zaufać opinii moje pani herpetolog... Jak dotychczas nigdy się nie myliła...
Sobota, sierpnia 29. 2009
MEKSYKAŃSKI WĄŻ OZDOBNY
Od przedwczoraj Juanita stała się prawdziwym wężem ozdobnym... Całymi dniami przesiadywała poza swoją kryjówką chyba po to by móc ją podziwiać. Nie wiem czemu ale jej kryjówka służyła jedynie jako miejsce do wylegiwania ale żeby sie w niej schować to chyba nawet jej nie zaświtało w głowie. W zasadzie nie ma się co smucić takim faktem, a raczej powinno się z tego cieszyć i ja sie cieszę... Bo o wiele ciekawiej jest mieć Lancetogłowa meksykańskiego w takim nastroju do pozowania. Ma się jakąś szczególną satysfakcję, a ile uciechy daje fakt, że kiedy się człowiek zbliży do terrarium to Juanita ciekawie się przygląda... węszy i podchodzi bliżej... Na prawdę jest to miłe... Bo przecież staram się by mojemu Lampropeltisowi mexicana mexicana był jak najlepiej... I właśnie dlatego sprawiłem jej nowy...
Niedziela, sierpnia 23. 2009
NIEPOKÓJ PO KARMIENIU
Dzisiejszy cały dzień Juanita spędziła poza swoją kryjówką. W zasadzie większość czasu spędzała wylegując się na mchu... I co ciekawe, że nawet kiedy jej wymieniałem wodę to tylko spojrzała na moje ręce, powąchała ale nawet nie zdradzała choćby nikłej chęci ukrycia sie w domku... Najbliżej swojej kryjówki była tylko wtedy kiedy na niej sobie leżała. Z dachu domku ma wygodny punkt obserwacyjny, z którego kontrolowała rozwój sytuacji na zewnątrz. To zachowanie oczywiście tłumaczę sobie chęcią spożycia małego co nieco. I oczywiście nie omieszkałem zaspokoić jej zachcianki. Tak jak ostatnio podarowałem jej rozmrożoną dorosłą mysz. Mój Lampropeltis mexicana mexicana był bardzo zadowolony z tego powodu. Rozprawiła się ze swoją kolacją w ciągu dwudziestu minut. Potem leżała jeszcze pół godziny układając sobie w żołądku to co wsunęła... Po odpoczynku Juanita skierowała się... Co mnie zaskoczyło...
Czwartek, sierpnia 6. 2009
WYLINKA? JAKŻE SZYBKO!
Dzisiaj... A właściwie to prawdę mówiąc wczoraj... Po powrocie z pracy zauważyłem, że Juanita opuściła swoją mokrą kryjówkę i robi mały spacer po terrarium. Pomyślałem, że tak sobie już powoli na zmianę podsusza to zwilża skórę. Zastanowiłem się trochę i wyliczyłem, że właściwie zrzucanie wylinki powinno wypaść jutro (he he tzn dzisiaj) ale może mój Lampropeltis mexicana mexicana już zaczyna się do tego przygotowywać. Po jakimś czasie zauważyłem, że ten spacer wcale nie był niewinny... Juanita postanowiła jeszcze przed linieniem wydalić resztki strawionego ostatniego posiłku... Narobiła tak jakby była jakimś wielkim pytonem... Szybko to posprzątałem i przy okazji porobiłem porządki w terrarium... W międzyczasie mój Lancetogłów meksykański poszedł leżakować w suchej kryjówce... Jak już posprzątałem to sobie usiadłem i za bardzo nie zwracałem uwagi co się dzieje u mojej wężycy... W pewnym momencie spojrzałem na terrarium... Coś się błyszczy...