Od pewnego czasu zauważyłem, że przechadzki mojej Juanity stają się dla niej coraz bardziej kłopotliwe. Dokładniej chodzi mi tu o spacerowanie w górnych partiach Wężowego Zakątka. Mój Lampropeltis mexicana mexicana pomimo, ze jest wężem naziemnym to przejawia zainteresowanie wspinaczką. Często w nocy lubi sobie spacerować w gałęziach zwieszających się z sufitu terrarium. Niestety im jest starsza tym jest coraz cięższa co niestety ma wpływ na tolerancję wagową sztucznych roślinek umieszczonych w górnej części terrarium. Już nie jeden raz mojemu Meksykańskiemu wężowi królewskiemu udało sie ześlizgnąć z liści czy nawet parę razy same druciane gałązki nie wytrzymały naporu mojego wspaniałego węża i musiały ulec i sie powyginać. Jak każdy (a przynajmniej większość) hodowca mam na uwadze bezpieczeństwo mojej podopiecznej i martwią mnie takie upadki podczas, których mogła by sobie zrobić jakąś krzywdę... Korzystając z z przedwylinkowego braku aktywności Juanity zabrałem sie za pewne udogodnienia...
Ciąg dalszy "KOLEJNY KONAR W TERRARIUM" »Poniedziałek, sierpnia 3. 2009
KOLEJNY KONAR W TERRARIUM
Sobota, sierpnia 1. 2009
WYLINKA ZA DNI PARĘ...
Jeżeli ktoś patrząc na zdjęcie Juanity, które zamieściłem wczoraj miał jakieś wątpliwości odnośnie rozpoczęcia się procesu linienia to na pewno dzisiejsze zdjęcie takowe rozwieje... Mleczne zabarwienie skóry jest już niezaprzeczalne i daje świadectwo prawdzie... Prawdzie nieuchronnej jak... Jak coś tam... Chodzi ogólnie mi tylko o to, że mój Lampropeltis mexicana mexicana za parę dni zrzuci wylinkę by mógł dalej nieskrępowanie rosnąc ku mej szczerej uciesze. Kolejna wylinka oznacza, przynajmniej w tym wypadku, że moja Juanita nie dość, że ma apetyt to jeszcze się prawidłowo rozwija i efekty jej diety są zauważalne. Ostatnio dosyć szybko rośnie... Właściwie w związku z tym, że wąż jest skrytym gadem i nie widać go w domu jak psa czy kota to za każdym razem kiedy się go ujrzy poza kryjówką - przynajmniej w wypadku Juanity - widać jak rośnie i rośnie... No a co może cieszyć bardziej?...
Piątek, lipca 31. 2009
KIEDY WĘZE DOBRZE JEDZĄ... ROSNĄ I LINIEJĄ...
Tym razem Juanita wcale mnie nie zaskoczyła tym, że po ostatniej obfitej kolacji nie miała zamiaru spacerować... Przecież ostatnio zjadła pierwszą w swoim życiu dorosłą mysz... Po pierwsze samo jedzenie dla mojego Lancetogłowa meksykańskiego nie lada wyzwaniem, a po drugie ilość dostarczonych organizmowi substancji odżywczych spowodowała u mojego węża łatwe do przewidzenia efekty. Hmmm... Jakie się ktoś zapyta? No wiadomo znaczny przyrost ciała co przy okazji dało dobry powód do zrzucania wylinki... No i właśnie Juanita powolutku przygotowuje się do wylinki... Czyli po prostu sypia w wilgotnym domku i się nie rusza bez specjalnych powodów... Jedyne powody do wychylenia się poza kryjówkę to tylko wydalenie pozostałości po posiłku... Naprawdę nie spodziewałem się, że może być tego aż tak wiele... I to jeszcze trzy razy sobie pozwoliła nabrudzić w terrarium i to jeszcze w nietypowych miejscach bo akurat się jej to przydarzyło na skalnej półce. Nie za bardzo mi się to uśmiechało bo tam się bardzo ale to bardzo źle sprząta. Ale kiedy trzeba sprzątać to nie można marudzić tylko zacisnąć zęby i nos i brać się do roboty... Mój Lampropeltis mexicana mexicana musi mieć w ogródku czysto...
Sobota, lipca 4. 2009
SCIEŻKI, KTÓRYMI CHODZĘ SĄ... CIEKAWE
Wczoraj nie pisałem bo... zasnąłem zanim jeszcze dotarłem do klawiatury... A naprawdę miałem o czym pisać... Jak już wcześniej pisałem w poniedziałem ma mi się zdarzyć wyjazd na zasłużony (?) urlop... Będę go spędzał w drodze (pieszej) po Beskidzie Śląskim i Żywieckim w związku z czym nie bardzo będę miał jak doglądać mojego Meksykańskiego węża królewskiego. Trochę mnie trochę martwi chociaż nie powinno... Bo po pierwsze mój Lampropeltis mexicana mexicana zostaje pod dobrą opieką naszej domowej pani "herpetolog", a po drugie wszystkie cele, które sobie z Juanitą przed sobą postawiliśmy zostały osiągnięte...
Czwartek, lipca 2. 2009
CZEKAM... CZEKANIA MI TRZEBA...
Puki co Juanita nie grzeszy swoją obecnością w terrarium. Jak widać na załączonych zdjęciach jest teraz w trakcie procesu zrzucania wylinki. Niestety w tym okresie mój Meksykański wąż królewski nic nie robi oprócz stosownego w takich okolicznościach nawilżania ciała. Obecnie jedynym sposobem na pokazanie Światu, że jeszcze jest i ma sie dobrze jest wystawienie głowy z kryjówki i to nie za daleko. W kryjówkach ma utrzymywaną ciągle wysoka. Jedyne co mi pozostaję to czekać na zrzucenie wylinki. A spodziewam się tego jutro a najpóźniej pojutrze.
Niedziela, czerwca 28. 2009
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI - TO NAPRAWDĘ WYLINKA
Nadspodziewanie szybko przychodzi do mojej Juanity wylinka. I to dobrze się układa w czasie bo już niedługo wyjeżdżam w góry nasze polskie Beskidy i gdyby mój Lampropeltis mexicana mexicana właśnie w tym okresie przechodził proces zrzucania wylinki to bardzo bym się martwił czy ma odpowiednio wilgotno. Jeszcze jedno by mnie stresowało. Czy Juanita po linieniu zostałaby nakarmiona? Bo jak na razie tylko ja ją karmię i nie jestem pewien czy moje pani herpetolog czyli żonie udałoby się ją nakarmić... No tak ogólnie bym się martwił a tak przynajmniej mam pewność, że do mojego wyjazdu mój Lancetogłów meksykański zostanie odpowiednio uposażony na dwa tygodnie mojej nieobecności. Tak, że będę mógł spokojnie się napawać widokiem gór i moich odcisków na stopach bo plan marszruty mamy bardzo napięty i ambitny...
Przy okazji jeśli klikniecie na zdjęcie z tego artykułu to możecie zobaczyć krótki filmik z Juanitą w roli głównej gdzie sobie leży i chłonie wilgoć by "liniało się lepiej..."
Czwartek, czerwca 25. 2009
SZCZURZA WYŻERKA I COŚ JAK WYLINKA
Co ważnego? Dodałem dwa filmy i przebudowałem dział filmy.No a co u mojego Lancetogłowa meksykańskiego? Jak na razie można powiedzieć, że wszystko jest dobrze. Po spożyciu wielkiego szczurzego oseska Juanita nadzwyczaj krótko wchłaniała. Naprawdę spodziewałem się dłuższego odpoczynku w swojej kryjówce. Wygląda na to, że teraz chyba potrzebuje dużo pożywienia bo zdecydowanie widać, że mój Lampropeltis mexicana mexicana rośnie w ostatnich dniach jak na drożdżach... Przez to chyba jest bardzo spragniona jedzonka... Dzisiaj na przykład cały dzień chodziła po terrarium i jak się zbliżałem to i ona się zbliżała... Dostała dziś jednego oseska szczurzego i dwa mysie... Widać było, że nie jest rozczarowana... Ale jeden szczegół wzrok mój przykuł...
Środa, czerwca 10. 2009
CZWARTA FAZA WYLINKI - NIE DAŁA POPATRZEĆ
Nie dane mi było dziś uczestniczyć w zrzucaniu wylinki mojego Meksykańskiego węża królewskiego. Jakby na złość, że przez ostatni tydzień sumiennie podglądałem swego węża to Juanita stwierdziła, że zrobi to bez świadków. Więc korzystając z tego, że dzisiaj nikogo nie było w domu wyszła sobie na spacerek, by zostawić kolejną wylinkę do naszej domowej kolekcji. Niech jej będzie... Może właśnie taka chwila prywatności była potrzebna... Ale nawet nie dostąpiłem zaszczytu wyciągnięcia wylinki z Wężowego Zakątka bo syn ją wyciągnął zanim wróciłem z pracy... Musiałem sie wiec pocieszyć chociaż karmieniem...
Wtorek, czerwca 9. 2009
TRZECIA FAZA WYLINKI
Od wczorajszego dnia Juanita jest już w trzeciej fazie linienia. Wyraźnie widać na zdjęciu (zdjęcie jest wczorajsze), że mleczny kolor skóry powoli ustępuje. Na kolejnych zdjęciach widać także brak zmętnienia oczu. Sama Juanita raczej stroni od ruchu, głównie siedzi w mokrej kryjówce ale powoli zaczyna być bardziej aktywna. To znaczy... od czasu do czasu wystawia łebek z kryjówki, a sprowokowana przeze mnie pozwala sobie nawet na dłuższy spacer...
Niedziela, czerwca 7. 2009
DRUGA FAZA WYLINKI - CIĄG DALSZY
Wiem, że wszystkim nie polecam niepokoić węża podczas wylinki ale dla kontroli w trakcie tego okresu przynajmniej raz dziennie zaglądam co u Juanity słychać. Robię to nie dla zabawy ale żeby skontrolować stan zaawansowania przebiegu linienia. Po to żebym nie był czymś zaskoczony. Oczywiście staram sie do minimum ograniczyć zakłócanie spokoju mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. Nawet na tych zdjęciach widać, że moja ingerencja jest niemile widziana dla Juanity. Kiedy moja podopieczna nie ma ochoty żeby jej przeszkadzać to robi zagranie trzylatka, które nazywam zabawą w Niema mnie...
Sobota, czerwca 6. 2009
DOMEK WYLINKOWY Z MCHEM
Zastanawiałem się czy mech, który wczoraj umieściłem w domku Juanit też się rozwinął. Oczywiście ten na zewnątrz podniósł się zaraz prawie jak tylko został nawilżony ale wiadomo dociera do niego światło z oświetlenia. Ten w środku według moich domysłów powinien mieć za ciem. I okazuje się, że się myliłem. Nawet wewnątrz domku mojego Meksykańskiego węża królewskiegolinienia węży. Na zdjęciu widać jak służy dostarczaniem wilgoci mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu...
Ciąg dalszy "DOMEK WYLINKOWY Z MCHEM" »
Piątek, czerwca 5. 2009
WYLINKA - FAZA DRUGA I GADŻECIK DO TERRARIUM
Jak można zauważyć na zdjęciu podwyższona wilgotność w kryjówce wyraźnie służy procesowi linienia mojego Lampropeltisa mexicana mexicana. Wyraźnie widać zmieniony kolor skóry. Stała się ciemna jakby pobrudzona. Na oczach widoczne zmętnienie zapowiada rychłe nadejście trzeciej fazy linienia by w końcu zakończyć się zrzuceniem wylinki. W zasadzie to Juanita teraz nie ma ochoty na jakiekolwiek spacery po terrarium chociaż dzisiaj wyszła korzystając z małego zamieszania w Wężowym Zakątku. Przy okazji
krótkiego spaceru mój Lancetogłów meksykański postanowił, że za karę mi się też coś należy... Oczywiście wydaliła się i to w takim trudno dostępnym miejscu żebym się za bardzo nie nudził.
Zamieszanie w terrarium wywołane było nowym usprawnieniem, które...
Czwartek, czerwca 4. 2009
WYLINKA - FAZA PIERWSZA
Jako się rzekło. Juanita jest w pierwszej fazie przygotowującej węża do procesu linienia. W zasadzie to cały czas siedzi schowana w "mokrym" schronieniu, w którym utrzymuję wilgoć poprzez podlewanie go z boku wodą. Schronienie jest wyścielone trocinami z drzewa kokosowego, które dosyć dobrze wchłaniają wodę i długo ją utrzymują. Nawet na zdjęciu już można zauważyć, że kolory mojej Juanity stały się przytłumione... Utraciły swój żywy kolor... Stary oskórek stał się wyraźnie przeźroczysty dając złudzenie głębi w fakturze łusek. W dotyku skóra mojego Lampropeltisa mexicana mexicana sprawia wrażenie lekko wilgotnego aksamitu...
Czekam na koleją fazę linienia - zmętnienie pod wylinką, której spodziewam się najpóźniej w sobotę... I trzymam kciuki za pomyślne nawilżenie i linienie...
Środa, czerwca 3. 2009
KROK ZA KROKIEM DO WYLINKI...
Czwartek, maja 14. 2009
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI - KOLEJNA WYLINKA
Jeżeli ktoś śledzi postępy rozwojowe mojej Juanity to zauważył, że od początku procesu zrzucania skóry upłynęło sporo czasu. Jak trafnie zauważyła główna pani herpetolog Wężowego Zakątka (hi hi moja żona), że ostatnie "problemy" z jedzeniem są na pewno wynikiem przygotowywania się mojego węża do wylinki i żebym się nie martwił. Oczywiście z dnia na dzień ciało mojego Lampropeltisa mexicana mexicana wyraźnie nabierało cech typowych dla wylinki...
Ciąg dalszy "LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI - KOLEJNA WYLINKA" »