Tak sie ostatnio porobiło, że w sklepie w którym się zaopatrywaliśmy w jedzonko i akcesoria dla Juanity zszedł na... Jak kiedyś chwaliłem sklep zoologiczny "Aquael ZOO" w pasażu Carrefour na Roździeńskiego 200 za obsługę i za zaopatrzenie to teraz jest tragedia.
Na myszy czekałem ponad trzy tygodnie co dwa dni się zapytując czy są - nie doczekałem się. Na jedzenie dla gekonów też coś koło tego. Ostatnio dla Juanity chciałem kupić podłużną żarówkę Red NIght Glo i nawet po tygodniu na półce zobaczyłem dalej jedyną taką i do tego spaloną (o której obsługa wiedziała). W kolejnym tygodniu ciekawe! Nawet ta zepsuta żarówka znikła... Eh... Porażka. Musiałem gdzie indziej zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy między innymi w myszy...
Za to na własną rękę udało mi się zdobyć sporo fajnego kępkowego mchu dla Juanity. Zaraz po wyłożeniu w terrarium mojemu Lancetogowowi meksykańskiemu od razu się spodobało. Ostatnio kiedy tylko ma chwilę czasu na polegiwanie leży sobie beztrosko na największej mchowej podusi i obserwuje świat wokół.
Aha jeszcze dzisiaj jakieś trzy godziny temu Juanita zrzuciła wylinkę. Pomyślałem, że będzie trochę głodna ale ona zbagatelizowała moje wysiłki (rozmrażanie itp) i nie zechciała zjeść kolacji. Z jednej strony się jej nie dziwię bo to niestety była tylko biała mysz. Muszę się chyba obrócić za masto myszami bo ona je lubiła. Tak na marginesie dawniej były dostępne we wspomnianym sklepie, a teraz tylko można o nich marzyć.
Poniedziałek, sierpnia 20. 2012
AQUAEL ZOO - PORAŻKA
Zamieścił mkey
w Lampropeltis mexicana mexicana, Wylinka węża
o
21:16
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Piątek, czerwca 8. 2012
NAKARMIONA...
Ostatnio się odgrażałem, że nakarmię Juanitę na drugi dzień po zdjęciu wylinki ale jakoś nie wiem dlaczego nie złożyło się. Właściwie to moja wężyca nie wykazywała specjalnie chęci na kolacyjkę. Po wylince zaszyła się w kryjówce i nie interesowała się niczym co poza jej kawałkiem kory... Nawet kiedy zmieniałem jej wodę czy spryskiwałem torf Juanita tylko spoglądała rozleniwiona z miną taką jakby cały świat jej nie obchodził. Dopiero wczoraj po południu mój Lancetogłów meksykański wyszedł rozejrzał się po otoczeniu i zaczęła się dobijać o jedzenie. Niestety za dużo czasu nie miałem i musiała na kolację czekać aż do późnej nocy... Ale się doczekała... Po rozmrożeniu myszy podałem jej do terrarium... Położyłem pod sam nos i nawet zaatakowała ale jakoś nieśmiało... Złapała i po chwili puściła... Ja się nie poddałem i podałem jej znowu... wreszcie wzięła karmówkę do pyska i zaczęła pochłaniać... W pewnym momencie zauważyłem że wraz z myszą wciąga kawałki torfu... z pewną dozą nieśmiałości pincetą usunąłem jej z pyska niepożądane obiekty co niespecjalnie ją speszyło i jadła dalej... Cała kolacja w sumie trwała prawie pół godziny, a ja to wszystko sfilmowałem i opublikowałem...
Poniedziałek, czerwca 4. 2012
NIEUDANE FILMOWANIE
Zauważyłem, że Juanita ma zamiar dzisiaj zrzucić wylinkę... Postanowiłem więc sfilmować mojego Lancetogłowa meksykańskiego podczas linienia. Przygotowałem się do tego sumiennie. Tak więc naładowałem aparat... Zapewniłem w terrarium odpowiednie oświetlenie... Sprawdziłem mojego węża potwierdzając termin... Zapewniłem optymalne warunki w terrarium... I czekałem... Juanita przekonana o słuszności moich prognoz weszła sobie na półkę w okolicy lampy grzewczej i się gotowała w środku do tej ciekawej uroczystości... Pomyślałem sobie, że dam jej czas bo według mnie pozostało mi jakieś dwie czy trzy godziny do rozpoczęcia aktu zrzucania oskórka... No i zająłem się swoimi sprawami...
Po jakiejś godzinie zajrzałem do mojej wężycy... Ona błyskiem w oku dała znać, ze jeszcze mam czas więc dalej zająłem się ty i owym...
I znowu po chyba godzinie czasu poszedłem sprawdzić co tam w terrarium słychać, widać i... Znowu ten błysk w oku... Ale jakby taki trochę figlarny... Zlustrowałem terrarium...
Na podłożu już gotowa wylinka, a Juanita siedzi na półce i się patrzy kpiąco na mnie... eh... Nie mogła to mi jakoś dać znać?
I znowu teraz czekać muszę i to nie wiadomo ile... Miesiąc, dwa, a może trzy... Kto ją tam wie?
Jedyne pocieszenie, że wylinka z mojego Meksykańskiego węża królewskiego zeszła idealnie... Żadnych rozerwań... Nawet przy pysku... No cudo... Oczywiście jak wszystkie inne powędrowała do kolekcji, w której mam niezliczoną już ilość wylinek Juanity... Nie wiem co z nimi zrobić, a wyrzucić szkoda... Hmmm... Może jakimś szkołom podarować?
No trudno nie udało się sfilmować linienia to może po raz pierwszy nakręcę jutrzejsze karmienie? Sam nie wiem... No wiem na pewno, że karmienie jutro będzie ale czy to filmować? Właściwie to nic strasznego bo Juanita na szczęście je mrożony (oczywiście rozmrażany) pokarm i nie ma w tym nic drastycznego... No nic pomyślę nad tym jutro, a tymczasem pora spać...
Po jakiejś godzinie zajrzałem do mojej wężycy... Ona błyskiem w oku dała znać, ze jeszcze mam czas więc dalej zająłem się ty i owym...
I znowu po chyba godzinie czasu poszedłem sprawdzić co tam w terrarium słychać, widać i... Znowu ten błysk w oku... Ale jakby taki trochę figlarny... Zlustrowałem terrarium...
Na podłożu już gotowa wylinka, a Juanita siedzi na półce i się patrzy kpiąco na mnie... eh... Nie mogła to mi jakoś dać znać?
I znowu teraz czekać muszę i to nie wiadomo ile... Miesiąc, dwa, a może trzy... Kto ją tam wie?
Jedyne pocieszenie, że wylinka z mojego Meksykańskiego węża królewskiego zeszła idealnie... Żadnych rozerwań... Nawet przy pysku... No cudo... Oczywiście jak wszystkie inne powędrowała do kolekcji, w której mam niezliczoną już ilość wylinek Juanity... Nie wiem co z nimi zrobić, a wyrzucić szkoda... Hmmm... Może jakimś szkołom podarować?
No trudno nie udało się sfilmować linienia to może po raz pierwszy nakręcę jutrzejsze karmienie? Sam nie wiem... No wiem na pewno, że karmienie jutro będzie ale czy to filmować? Właściwie to nic strasznego bo Juanita na szczęście je mrożony (oczywiście rozmrażany) pokarm i nie ma w tym nic drastycznego... No nic pomyślę nad tym jutro, a tymczasem pora spać...
Zamieścił mkey
w Lampropeltis mexicana mexicana, Wylinka węża
o
23:55
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Czwartek, maja 31. 2012
Kolejna wylinka
Niedawno próbowałem nakarmić Juanitę świeżą myszką bo zauważyłem, że jest bardzo aktywna i wygląda na taką co chce coś dostać smacznego na kolację czy obiad... A było to około tygodnia od ostatniego karmienia... Juanita leniwie zabrała się za myszkę ale po paru próbach, paru przenosinach obiadku w różne miejsca w pewnym momencie stwierdziła jednak, że na kolacje jeszcze nie czas. Trochę mnie to zastanowiło bo zwykle nie mam problemu z rozpoznaniem zachcianek mojego węża... No ale cóż zrobić.... Na szczęście mysz była świeża więc powędrowała do zamrażarki w oczekiwaniu na lepsze dla niej czasy... Ja tym czasem zająłem się obserwacją mojego lancetogłowa meksykańskiego tak by nie uchybić w jej opiece ani na milimetr... Po dwóch... trzech dniach sprawa się wyjaśniła...
Moja Juanita zabrała się za kolejną wylinkę. Tak więc zaszyła się głęboko pod liście gdzie jej prawienie było widać i spokojnie odpoczywając zaczęła oczekiwać oczekiwanego... Znudzony takim jej zachowaniem muszę się zadowolić tylko i wyłącznie dbaniem o jej wygody czyli wilgotne kryjówki i czystą wodę w poidle... Co czasem bywa trudne bo moja pupilka lubi od czasu do czasu coś wrzucić do wody... To trochę kory innym razem nasypie torfu po brzegi... Lubi też nieraz przemykać pod poidłem zakopana w mieszaninie torfu z korą sosnową...
Tak sobie obserwując pomyślałem żeby ją sfilmować z bliska tak by jej przedwylinkowe, mleczne oczy były wyraźnie widoczne... Myślę, że mi się udało:
Dodatkowo chciałbym zaprosić do mojego kanału na Youtube, gdzie dla Juanity stworzyłem specjalną listę odtwarzania:
Moja Juanita zabrała się za kolejną wylinkę. Tak więc zaszyła się głęboko pod liście gdzie jej prawienie było widać i spokojnie odpoczywając zaczęła oczekiwać oczekiwanego... Znudzony takim jej zachowaniem muszę się zadowolić tylko i wyłącznie dbaniem o jej wygody czyli wilgotne kryjówki i czystą wodę w poidle... Co czasem bywa trudne bo moja pupilka lubi od czasu do czasu coś wrzucić do wody... To trochę kory innym razem nasypie torfu po brzegi... Lubi też nieraz przemykać pod poidłem zakopana w mieszaninie torfu z korą sosnową...
Tak sobie obserwując pomyślałem żeby ją sfilmować z bliska tak by jej przedwylinkowe, mleczne oczy były wyraźnie widoczne... Myślę, że mi się udało:
Dodatkowo chciałbym zaprosić do mojego kanału na Youtube, gdzie dla Juanity stworzyłem specjalną listę odtwarzania:
Zamieścił mkey
w Filmy z wężem, Lampropeltis mexicana mexicana, Zachowania węża
o
22:30
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Wtorek, maja 1. 2012
SEZON SPACEROWY OTWARTY
W sobotę była tak piękna pogoda, że nie mogłem się oprzeć naleganiom Junity na spacer po ogródku... Tak łaziła po całym terrarium... Tak szukała wyjścia, że nie można było odmówić... Tak więc sezon ogrodowy został otwarty prawie godzinnym spacerem moje wężycy... Spacerowała wzdłuż i wszerz od czasu do czasu zatrzymując się w jakiejś kępie traw czy dziurze w ziemi... Spacer był naprawdę udany co można zobaczyć na poniższym filmie...
Sami powiedzcie czy ona nie jest słodka... A szczególnie kiedy daje się głaskać po karku... Tu akurat za późno właczyłem filmowanie ale głaskałem ją dosyć długo zanim mojemu lancetogłowowi meksykańskiemu się to znudziło i poszedł w siną dal....
Sami powiedzcie czy ona nie jest słodka... A szczególnie kiedy daje się głaskać po karku... Tu akurat za późno właczyłem filmowanie ale głaskałem ją dosyć długo zanim mojemu lancetogłowowi meksykańskiemu się to znudziło i poszedł w siną dal....
Zamieścił mkey
w Filmy z wężem, Lancetogłów meksykański, Wąż, Zachowania węża
o
00:13
| 1 Komentarz
| Brak Śladów
Piątek, marca 23. 2012
POPRAWIONA WYLINKA
Jak wcześniej pisałem ostatnio Juanita bardzo źle zrzuciła wylinkę, a właściwie to nie zrzuciła... Stary oskórek zszedł jej tylko w nielicznych miejscach... Próbowałem jej jakoś tą wylinkę ściągnąć... Były kąpiele, masaże i inne. Niestety stare łuski nie miały zamiaru zejść z Juanity... Na szczęście moja wężyca od razu zaczęła się przygotowywać do kolejnej wylinki... W ciągu paru dniu przeszła cały cykl od nowa. Tym razem dokładnie ją nadzorowałem... Kolejna wylinka obyła się już bez niespodzianek, zeszła cała od głowy aż po sam koniuszek ogona... Na szczęście...
Przy okazji pomyślnego linienia we wtorek Juanita dostała muszkę do zjedzenia... Mimo, że była to zwykła biała mysz to Juanita zjadła ją z wyraźnym smakiem....
Przy okazji pomyślnego linienia we wtorek Juanita dostała muszkę do zjedzenia... Mimo, że była to zwykła biała mysz to Juanita zjadła ją z wyraźnym smakiem....
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Lancetogłów meksykański, Wylinka węża
o
00:39
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Niedziela, marca 11. 2012
SPRZĄTNIE I...
Dawno nic o mojej Juanicie nie było słychać... I nowa wiadomość jest niezbyt pomyślna... Trzy dni temu Juanita przeszła wylinkę ale nie do końca... Cała stary oskórek się postrzępił w wielu miejscach nie chce nic a nic zejść... Pomimo wielu prób usunięcia wylinki nie udało się... Ale co ciekawe od razu Juanita przeszła do przygotowań do nowej wylinki... Zastanawiam się co mogło być tego przyczyną i na razie jako jeden z czynników nietypowych w terrarium usunąłem piasek z podłoża... Właściwie to zrobiłem wielkie sprzątanie... Wymiana podłoża... Szorowanie podłóg i ścian... Wygotowywanie... czyszczenie osprzętu...
Na podłoże tym razem użyłem torfu przykrytego z wierzchu drobną korą... zobaczymy jak się Juanicie to spodoba... Poniżej krótki film z rekonesansu w posprzątanym terrarium...
Na podłoże tym razem użyłem torfu przykrytego z wierzchu drobną korą... zobaczymy jak się Juanicie to spodoba... Poniżej krótki film z rekonesansu w posprzątanym terrarium...
muzyka: aqmoolator - Sen o lataniu
Zamieścił mkey
w Filmy z wężem, Lancetogłów meksykański, Terrarium i osprzęt, Wylinka węża
o
02:15
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Sobota, stycznia 14. 2012
BIAŁE MYSZY POZOSTAŁY
Od jakiegoś czasu niemam dostępu do masto myszy więc Juanita musi się zadowalać zwykłymi białymi myszami... Na szczęście ostatnio nie jest zbyt wybredna i nie trzeba jej namawiać do jedzenia... Dzisiaj nawet się popisała i zjadła dwie spore myszy... To już drugi raz pod rząd... Zaskakuje mnie... Tak sięna nie rzuciła jakby miesiąc nie jadła... Właściwie to coś koło tego nie wsuwała nic poza wodą... którą trzeba od czasu umieszczenia w terrarium piasku częściej wymieniać. Niby wąż jest taki gładki i nic się nie czepia łusek ale jakim to dziwnym sposobem Juanita bez problemu roznosi piasek po całym swoim terrarium... Najgorsze jest to, że sypie piach w szyny od rozsuwanych szyb... Strasznie to zgrzyta przy otwieraniu i zamykaniu... Niby czyszczę ale jak sięjakieś ziarenko wbije w plastikowe szyny to potem trudno to usunąć... Już nie raz Juanita się wystraszyła tego okropnego dźwięku... Ale to się zdarza tylko jak nagle otworzę terrarium bo po chwili można jeździć szybami tam i z powrotem, a moja wężyca nie reaguje...
Teraz Juanita weszła na górną półkę i śpi napchana obfitym posiłkiem... Ale będzie potem sprzątania... Jak zwykle...
Teraz Juanita weszła na górną półkę i śpi napchana obfitym posiłkiem... Ale będzie potem sprzątania... Jak zwykle...
Sobota, stycznia 7. 2012
PODŁOŻE...
Dawno nic nie pisałem o Juanicie... Cóż jakoś tak wyszło...
Juanita sobie spokojnie żyje i ma się dobrze... Jada sobie z częstotliwością jedna do dwóch mysz na miesiąc czy nawet półtorej miesiąca... Od czasu do czasu zrzuci wylinkę... Spaceruje po terrarium... po domu...
Jedna taka generalna zmiana w jej terrarium to nowe podłoże... Zauważając jej "miłość" do piasku kiedy spacerowała po ogródku postanowiłem jej dać piasek do terrarium...
Bardzo jej się spodobał... ma go już od paru miesięcy i sobie chwali... Od czasu do czasu lubi się przekopywać przez całą podłogę... Ogólnie widać, że to jej najbardziej odpowiada...
Oprócz piasku ma w jednym miejscu podłoże z kory ale widać wyraźnie, że woli piasek...
Juanita sobie spokojnie żyje i ma się dobrze... Jada sobie z częstotliwością jedna do dwóch mysz na miesiąc czy nawet półtorej miesiąca... Od czasu do czasu zrzuci wylinkę... Spaceruje po terrarium... po domu...
Jedna taka generalna zmiana w jej terrarium to nowe podłoże... Zauważając jej "miłość" do piasku kiedy spacerowała po ogródku postanowiłem jej dać piasek do terrarium...
Bardzo jej się spodobał... ma go już od paru miesięcy i sobie chwali... Od czasu do czasu lubi się przekopywać przez całą podłogę... Ogólnie widać, że to jej najbardziej odpowiada...
Oprócz piasku ma w jednym miejscu podłoże z kory ale widać wyraźnie, że woli piasek...
Zamieścił mkey
w Lancetogłów meksykański, Terrarium i osprzęt, Zachowania węża
o
19:47
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Środa, sierpnia 3. 2011
PRZEDWCZORAJ WYLINKA I KARMIENIE
Juanita przedwczoraj zrzuciła sobie wylinkę i wsunęła jedną małą szarą mysz... Na razie nie mam dostępu do masto myszy przez co Juanita jest bardzo niezadowolona i je tylko kiedy ją bardzo przyciśnie... Mam nadzieję, że znowu myszy masto będą dostępne jak kiedyś bo Juanita nienawidzi zwykłych myszy... Wczoraj zrobiłem do terrarium takie dzikie tunele z kory jodły... Mojej wężycy się bardzo spodobały... Jak tylko będę miał czas to zrobię zdjęcia...
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Terrarium i osprzęt, Zachowania węża
o
20:59
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Środa, lipca 13. 2011
LANCETOGŁÓW NADRZEWNY SOSNOWY?
Nie miałem wczoraj czasu na wrzucenie najnowszego filmiku z Juanita w roli głównej, a jest co pokazać. Kiedy ją wczoraj puściłem na ogródku jak zwykle oczywiście zrobiła na trawkę małe co nieco. To już taka tradycja i to bardzo użyteczna bo dzięki temu mam mniej do sprzątania w terrarium. Ale wracając do tematu... Po załatwieniu potrzeb fizjologicznych mój Lancetogłów meksykański żwawo sobie spacerował po całym terenie kiedy nagle na Juanity drodze pojawiła się sosna. Dokładniej rzecz ujmując skupisko niewielkich trzech sosen. Cóż mógł mój wąż w takiej sytuacji zrobić? Nic innego jak tylko wejść na drzewa... Na początku dosyć nieśmiało ale potem coraz wyżej i wyżej... Aż musiałem się zaopatrzyć w drabinkę by wrazie czego mieć kontrolę nad moja wężycą. A Juanita zadowolona zwiedzała konary, gałęzie i nawet gałązki, na których chyba tylko cudem się utrzymywała... Pozwiedzała co miała i potem zeszła z sosen i pomknęła dalej przez chodnik, trawę w kierunku innego drzewa... Tym razem już jej nie pozwoliłem wejść... Bo drzewo za wysokie, za gęste i według mnie Juanicie jak na jeden dzień wystarczy wspinaczek...
muzyka: Josh Woodward - Anchor (Instrumental mix)
Niedziela, lipca 10. 2011
WĄŻ OGRODOWY
Le dzisiaj Juanita się wyhasała po ogródku. Około godziny jedenastej przed południem podczas kontroli w terrarium mojego Lancetogłowa meksykańskiego zauważyłem, ze bardzo pragnie wyjść na spacer... Wziąłem więc Juanitę na ręce... Jak zwykle sprawnie się owinęła wokół mojego nadgarstka w pozycji transportowej... Kiedy tak się owinie mogę właściwie bez problemu wykonywać czynności związane z utrzymaniem porządku w terrarium, a że Juanita zrobiła kupę to i miałem co do roboty... Na szczęście kupa była w miarę stabilna co ułatwiło jej usunięcie... Po sprzątaniu postanowiłem wyjść na ogródek... Juanita oczywiście wyszła wraz zemną jako, że była uzależniona ode mnie... na dworze wypuściłem ja na trawę... Jak zwykle zaczęła spacerować... Najpierw spędziła chwilę pod bzem... Potem trochę pod sosną... Potem pod świerkiem... I tak dale i dalej... Nie wiem czemu podczas wędrówki mojego węża jakoś ciągle skręcało w kierunku wschodnim przez co musiałem ją co jakiś czas przenosić bo inaczej wyszła by przez płot do sąsiada... Po dłuższym spacerowaniu Juanita natrafiła na ciekawy (z jej punktu widzenia) krzaczek i sobie ochoczo na niego wlazła... To najbardziej lubię bo nie trzeba jej tak wtedy pilnować, a ona i tak dosyć długo zwykle na górze sobie siedzi... Po jakichś dwudziestu minutach moja wężyca stwierdziła, ze czas się przenieść... Zaszła z krzaczka i pomknęła w stronę domu...
Pod ścianą domu zauważyła donicę w kształcie pucharu... Od razu zapragnęła wspiąć się na górę lecz niestety to było poza jej możliwościami... Poowijała się więc parę razy wokoło podstawy i pomaszerowała dalej... Na jej drodze stanęło plastikowe, ogrodowe krzesło... Takiej okazji już na pewno nie mogła zmarnować... Po nodze... Na górę... Na oparcie i dalej w górę... A że dalej to już tylko parapet to i Juanita na parapet... No i zwiedzanie parapetu się zaczęło... Pukanie przez okno... zaglądanie do środka.... Wreszcie znudzona zaczęła szukać dalszych wrażeń... Chciał wchodzić jeszcze wyżej ale według mnie to już było zbyt niebezpieczne więc zakończyłem jej wygłupy... Zaniosłem ją do terrarium, a sam zacząłem produkcję konarka, który by zapobiegał jej częstym upadkom z nad szyny od terrarium... Znalazłem odpowiedni kawałek wiśni i po docięciu wyczyszczeniu zamontowałem go w terrarium... Teraz tylko czekać aż Juanita go wypróbuje...
Pod ścianą domu zauważyła donicę w kształcie pucharu... Od razu zapragnęła wspiąć się na górę lecz niestety to było poza jej możliwościami... Poowijała się więc parę razy wokoło podstawy i pomaszerowała dalej... Na jej drodze stanęło plastikowe, ogrodowe krzesło... Takiej okazji już na pewno nie mogła zmarnować... Po nodze... Na górę... Na oparcie i dalej w górę... A że dalej to już tylko parapet to i Juanita na parapet... No i zwiedzanie parapetu się zaczęło... Pukanie przez okno... zaglądanie do środka.... Wreszcie znudzona zaczęła szukać dalszych wrażeń... Chciał wchodzić jeszcze wyżej ale według mnie to już było zbyt niebezpieczne więc zakończyłem jej wygłupy... Zaniosłem ją do terrarium, a sam zacząłem produkcję konarka, który by zapobiegał jej częstym upadkom z nad szyny od terrarium... Znalazłem odpowiedni kawałek wiśni i po docięciu wyczyszczeniu zamontowałem go w terrarium... Teraz tylko czekać aż Juanita go wypróbuje...
Zamieścił mkey
w Filmy z wężem, Lancetogłów meksykański, Wąż, Zachowania węża
o
01:07
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Wtorek, lipca 5. 2011
PORZĄDKI... Ehhh... PORZĄDKI...
Dzisiejszy dzień był Dniem Wielkiego Sprzątania. Po przyjściu z pracy zauważyłem, że Juanita zrobiła kupę... No niczego sobie... duża... ciemna... i... Strasznie śmierdząca... I do tego stopnia złośliwa, że jej części płynne przesiąknęły aż do "podłogi". Najpierw próbowałem ją usunąć za pomocą ręczników papierowych i spryskiwacza ale kiedy tonie pomagało wziąłem się za pełne porządki... Usunąłem wszystko z dna terrarium... Wyszorowałem je szczotką, porządnie opłukałem i osuszyłem... Potem powkładałem z powrotem mech (ten z gór) kamyczki ozdobne... korę sosnową płukaną... a że wyrzuciłem z terrarium nie fajne kawałki kory wierzby to jakoś się pusto zrobiło... Pomyślałem co by tu zrobić i przyniosłem z ogródka gałązki wiśni i to nawet sporo. Po oczyszczeniu wypłukaniu, sparzeniu wsadziłem do terrarium. jak widać na zdjęciu powyżej mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu nowa atrakcja bardzo się spodobała...
Piątek, lipca 1. 2011
TO I OWO...
Cóż mam rzec na wytłumaczenie mojego długiego milczenia w sprawie Juanity? Sam nie wiem co to... Może brak czasu... Może brak siły... A może brak po prosty natchnienia do dzielenia się potokiem słów o swojej księżnej Juanicie... Jedno mogę powiedzieć z czystym sumieniem... Może i o niej długo nie pisałem ale samej wężycy nie zaniedbywałem....
Tak teraz w wielkim skrócie cóż ciekawego...
Od ostatniego postu Juanita przeszła dwie wylinki... Parę razy jadła... W czasie ostatnich upałów brałem ją ze sobą na spacer po ogródku... Podczas jednego spaceru wpadłem na pomysł policzenia jaki dystans pokona mój Lancetogłów meksykański... Wyszło mi prawie pół kilometra... I to nie było jakiś tam dla niej wysiłek... Po prostu sobie spokojnie spacerowała i zwiedzała zakamarki... Trochę buszowała na skalniku trochę po chodniku, a nawet wspięła się na dwumetrowy bez... Tam sobie zawisła i obserwowała psy i koty hasające poniżej... Była wyraźnie nimi zainteresowana... Podczas jej spaceru zauważyłem, że jej ulubionym miejscem jest mieszanina igliwia i trawy pod sosną... Często tam sobie przystawała i odpoczywała z dala od żaru słonecznego...
Innego dnia zrobiłem Juanicie taki mały labirynt z różnych pieńków i liści w niewielkim zagłębieniu w trawniku gdzie akurat zebrała się woda podczas podlewania trawnika... Juanita czuła się tam jak w zamku raz wyglądała z jednej strony to znowu z drugiej... A że było bardzo ale to bardzo gorąco w ten dzień moja wężyca od czasu do czasu przemierzała wspomnianą wcześniej kałużę gdzie była w miarę chłodna woda...
Wracam teraz do bardziej aktualnych spraw...
Tydzień temu byłem w górach skąd przywiozłem wspaniały mech dla Juanity... Według mnie bardzo się jej spodobał bo często albo na nim, a raczej w nim śpi albo buszuje... Fajna sprawa... Jeszcze mi się przypomniało, że z pewną obawą wyjeżdżałem bo akurat na dzień przed wyjazdem spaliła się w terrarium żarówka grzewcza... Na szczęście nie wpłynęło to na kondycję mojego Lancetogłowa meksykańskiego. Żarówkę kupiłem dopiero po powrocie. Podczas mojej nieobecności Juanita zdecydowała się na przygotowania do wylinki i właśnie dzisiaj ją zrzuciła tak śmiesznie zrolowaną jak obwarzanek... Oczywiście rozwinąłem i dołączyłem do mojej kolekcji "ubranek" Juanity...
Jak to bywa po wylince wieczorem dzisiaj podałem Juanicie na kolację sporą mysz masto, którą pochłonęła by za chwilę pójść na półeczkę trawić w spokoju jedzonko...
Tak teraz w wielkim skrócie cóż ciekawego...
Od ostatniego postu Juanita przeszła dwie wylinki... Parę razy jadła... W czasie ostatnich upałów brałem ją ze sobą na spacer po ogródku... Podczas jednego spaceru wpadłem na pomysł policzenia jaki dystans pokona mój Lancetogłów meksykański... Wyszło mi prawie pół kilometra... I to nie było jakiś tam dla niej wysiłek... Po prostu sobie spokojnie spacerowała i zwiedzała zakamarki... Trochę buszowała na skalniku trochę po chodniku, a nawet wspięła się na dwumetrowy bez... Tam sobie zawisła i obserwowała psy i koty hasające poniżej... Była wyraźnie nimi zainteresowana... Podczas jej spaceru zauważyłem, że jej ulubionym miejscem jest mieszanina igliwia i trawy pod sosną... Często tam sobie przystawała i odpoczywała z dala od żaru słonecznego...
Innego dnia zrobiłem Juanicie taki mały labirynt z różnych pieńków i liści w niewielkim zagłębieniu w trawniku gdzie akurat zebrała się woda podczas podlewania trawnika... Juanita czuła się tam jak w zamku raz wyglądała z jednej strony to znowu z drugiej... A że było bardzo ale to bardzo gorąco w ten dzień moja wężyca od czasu do czasu przemierzała wspomnianą wcześniej kałużę gdzie była w miarę chłodna woda...
Wracam teraz do bardziej aktualnych spraw...
Tydzień temu byłem w górach skąd przywiozłem wspaniały mech dla Juanity... Według mnie bardzo się jej spodobał bo często albo na nim, a raczej w nim śpi albo buszuje... Fajna sprawa... Jeszcze mi się przypomniało, że z pewną obawą wyjeżdżałem bo akurat na dzień przed wyjazdem spaliła się w terrarium żarówka grzewcza... Na szczęście nie wpłynęło to na kondycję mojego Lancetogłowa meksykańskiego. Żarówkę kupiłem dopiero po powrocie. Podczas mojej nieobecności Juanita zdecydowała się na przygotowania do wylinki i właśnie dzisiaj ją zrzuciła tak śmiesznie zrolowaną jak obwarzanek... Oczywiście rozwinąłem i dołączyłem do mojej kolekcji "ubranek" Juanity...
Jak to bywa po wylince wieczorem dzisiaj podałem Juanicie na kolację sporą mysz masto, którą pochłonęła by za chwilę pójść na półeczkę trawić w spokoju jedzonko...
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Wylinka węża, Zachowania węża
o
22:09
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Niedziela, kwietnia 24. 2011
CZYŻBY OSZUKANA?
Tydzień temu w piątek... Czyli piętnastego kwietnia poszedłem do sklepu po jedzonko dla Juanity... Niestety... Nie było odpowiedniej wielkości mysz masto dla mojej wężycy. Jedyne jakie były duże to tylko białe, laboratoryjne myszy i myszy kolorowe... Po dłuższej chwili namysłu pomyślałem, że wezmę kolorowe... Poprosiłem by pan sprzedawca wybrał najciemniejsze. Znalazły się dwie jedna prawie cała czarna, a druga łaciata... Po przyjściu do domu... Nawet nie ogrzewałem myszek i dałem tą czarną... Postawiłem na świeżość... Juanita w miarę szybko się zainteresowała kolacyjką... Co prawda zajęła się najpierw nie od tej strony co trzeba bo od ogona... Dopiero po jakimś czasie zabrała sie wreszcie tak jak trzeba od głowy... Trochę to trwało ale zjadła i poszła spać... Jaki z tego wniosek? Ano taki że im mysz ciemniejsza tym lepsza...
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Lancetogłów meksykański, Zachowania węża
o
21:36
| 2 Komentarze
| Brak Śladów