Jak pisałem wcześniej wcieliłem w "życie" Plan 3xP (potrójna porcja)
Przygotowałem trzy porcje... Podgrzałem i podałem pierwszą... Atak wygłodniałego węża budzi respekt. Gwałtowne uderzenie i żelazny uchwyt zębów by po chwili puścić i powąchać cóż to nam "niebiosa" zesłały do Kamiennej Misy... Po obwąchaniu chwyciła posiłek w pyszczek... Trochę trudno wchodził bo jeszcze trzeba było najpierw szczękę wywychnąć... Za chwilę porcja numer jeden znikła. Podałem porcję numer dwa. "Obiadek" ciepły i "pachnący". Juanita obwąchała i... uderzenie gwałtowne i znowu łyka. Tym razem posiłek zniknął szybciej. Podałem więc porcję trzecią bo "maleńka" dalej szuka, choć już nie tak intensywnie i widząc na swym "stole" same pyszności wcale sobie nie odmawia tylko szybciutko chwyta i połyka. Ale tak już na spokojnie...
Myślę sobie: Czy pojadła? Czy może dalej głodna?
Obserwuję ją uważnie... Ale tylko szczękę o kamień pociera żeby sobie ją na powrót ustawić... Najedzona!!! Powolutku sobie "idzie" spać...
Do zobaczenia za dwa dni... Jak się kolacja już ułoży...