Zajmowanie się Juanitą jest wspaniałym ćwiczeniem cierpliwości. Z natury brakuje mi tej cechy ale moja pupilka stara się jak może, żebym się trenował w tej złotej sztuce samokontroli. Nie dość, że jadła w ostatni czwartek przez co spała dwa dni i się wcale nie pokazywała (nie poganiałem jej ani trochę) to potem szanowana pani ogłosiła dekret następującej treści:
- Ja Juanita, księżna meksykańska z szacownego rodu Lampropeltis ogłaszam wszem i wobec iż nadszedł czas zmiany mego wspaniałego odzienia więc sobie nie życzę aby ktokolwiek... powtarzam ktokolwiek bez wyjątku mi przeszkadzał w tym "intymnym" dla mnie procesie...
Ogłosiwszy to zaszyła się w dżungli i tam sobie przesiaduje (jest tam najwilgotniej i najcieplej) i oczekuje czasu kiedy będzie gotowa na zrzucenie starej wylinki. Pocieszam się chociaż tym że już nie ma mętnych oczu i przewiduję wylinkę jutro, a najpóźniej pojutrze. Zobaczymy, a ja się uzbrajam w cierpliwość i jedynie będę jej dalej dowilżał terrarium i wymieniał wodę...