Od samego rana mogłem dzisiaj podziwiać mojego Lancetogłowa meksykańskiego. Kiedy tylko sie obudziłem zobaczyłem moją wężycę jak sobie spokojnie śpi na kępie mchu. Kiedy przygotowywałem się do wyjścia z domu oczywiście mój ruch obudził Juanitę ale na szczęście nie wpadła na pomysł by się schować do kryjówki tylko sobie pospacerowała po Wężowym Zakątku i spoczęła na środku terrarium z głową wspartą o kamień... Tak sobie leżąc obserwowała moje pośpieszne przygotowania...
Zastanawiałem się czy po moim powrocie do domu mój wąż mnie znowu powita poza kryjówką i się nie rozczarowałem... Zastałem Juanitę wypoczywającą na półce skalnej. Oczywiście kiedy znowu mnie zobaczyła zaczęła kursować po terrarium aż wreszcie zwinęła się ponownie na mchu... Świetny widok... Akurat o tej porze roku docierają w to miejsce promienie jesiennego słońca... Mój wąż ślicznie się mieni kiedy promyki pieszczą jego łuski... Wyglądało to tak jakby Juanicie brakowało słońca bo kiedy tylko plama światła znikła z jej terrarium poszła sobie w inne miejsce ale nie do kryjówki... Tak właściwie to Juanita dzisiaj chyba tylko dwa razy spała w kryjówce i to niezbyt długo... Dzisiejszym jej głównym zajęciem było drążenie tuneli w podłożu... Po ostatnim porządku i wymianie ściółki podsypałem więcej kory i trocin co wyraźnie spodobało się Juanicie... Uwielbia sie zakopywać w jednym miejscu by za chwilę się pojawiać w innym. Dokładnie tak jakby się bawiła w chowanego... Co ciekawe nie zakopuje się w podłożu żeby spać ale tylko tak jakby jej sprawiało przyjemność przemykanie pod korą... Trochę się zaniepokoiłem czy przypadkiem nie jest to związane z pasożytami skórnymi ale po dokładniejszych oględzinach łusek niczego niepokojącego nie zauważyłem. Co prawda nie wyciągałem jej z terrarium dlatego, że jeszcze się nie wypróżniała po ostatniej kolacji ale dzięki temu, że mój wąż tyle czasu spędza poza kryjówkami można dokładnie obejrzeć skórę... A co do kryjówek to na zdjęciu widać do czego według Juanity się nadają...