W sobotę była tak piękna pogoda, że nie mogłem się oprzeć naleganiom Junity na spacer po ogródku... Tak łaziła po całym terrarium... Tak szukała wyjścia, że nie można było odmówić... Tak więc sezon ogrodowy został otwarty prawie godzinnym spacerem moje wężycy... Spacerowała wzdłuż i wszerz od czasu do czasu zatrzymując się w jakiejś kępie traw czy dziurze w ziemi... Spacer był naprawdę udany co można zobaczyć na poniższym filmie...
Sami powiedzcie czy ona nie jest słodka... A szczególnie kiedy daje się głaskać po karku... Tu akurat za późno właczyłem filmowanie ale głaskałem ją dosyć długo zanim mojemu lancetogłowowi meksykańskiemu się to znudziło i poszedł w siną dal....
Wtorek, maja 1. 2012
SEZON SPACEROWY OTWARTY
Zamieścił mkey
w Filmy z wężem, Lancetogłów meksykański, Wąż, Zachowania węża
o
00:13
| 1 Komentarz
| Brak Śladów
Środa, lipca 13. 2011
LANCETOGŁÓW NADRZEWNY SOSNOWY?
Nie miałem wczoraj czasu na wrzucenie najnowszego filmiku z Juanita w roli głównej, a jest co pokazać. Kiedy ją wczoraj puściłem na ogródku jak zwykle oczywiście zrobiła na trawkę małe co nieco. To już taka tradycja i to bardzo użyteczna bo dzięki temu mam mniej do sprzątania w terrarium. Ale wracając do tematu... Po załatwieniu potrzeb fizjologicznych mój Lancetogłów meksykański żwawo sobie spacerował po całym terenie kiedy nagle na Juanity drodze pojawiła się sosna. Dokładniej rzecz ujmując skupisko niewielkich trzech sosen. Cóż mógł mój wąż w takiej sytuacji zrobić? Nic innego jak tylko wejść na drzewa... Na początku dosyć nieśmiało ale potem coraz wyżej i wyżej... Aż musiałem się zaopatrzyć w drabinkę by wrazie czego mieć kontrolę nad moja wężycą. A Juanita zadowolona zwiedzała konary, gałęzie i nawet gałązki, na których chyba tylko cudem się utrzymywała... Pozwiedzała co miała i potem zeszła z sosen i pomknęła dalej przez chodnik, trawę w kierunku innego drzewa... Tym razem już jej nie pozwoliłem wejść... Bo drzewo za wysokie, za gęste i według mnie Juanicie jak na jeden dzień wystarczy wspinaczek...
muzyka: Josh Woodward - Anchor (Instrumental mix)
Niedziela, lipca 10. 2011
WĄŻ OGRODOWY
Le dzisiaj Juanita się wyhasała po ogródku. Około godziny jedenastej przed południem podczas kontroli w terrarium mojego Lancetogłowa meksykańskiego zauważyłem, ze bardzo pragnie wyjść na spacer... Wziąłem więc Juanitę na ręce... Jak zwykle sprawnie się owinęła wokół mojego nadgarstka w pozycji transportowej... Kiedy tak się owinie mogę właściwie bez problemu wykonywać czynności związane z utrzymaniem porządku w terrarium, a że Juanita zrobiła kupę to i miałem co do roboty... Na szczęście kupa była w miarę stabilna co ułatwiło jej usunięcie... Po sprzątaniu postanowiłem wyjść na ogródek... Juanita oczywiście wyszła wraz zemną jako, że była uzależniona ode mnie... na dworze wypuściłem ja na trawę... Jak zwykle zaczęła spacerować... Najpierw spędziła chwilę pod bzem... Potem trochę pod sosną... Potem pod świerkiem... I tak dale i dalej... Nie wiem czemu podczas wędrówki mojego węża jakoś ciągle skręcało w kierunku wschodnim przez co musiałem ją co jakiś czas przenosić bo inaczej wyszła by przez płot do sąsiada... Po dłuższym spacerowaniu Juanita natrafiła na ciekawy (z jej punktu widzenia) krzaczek i sobie ochoczo na niego wlazła... To najbardziej lubię bo nie trzeba jej tak wtedy pilnować, a ona i tak dosyć długo zwykle na górze sobie siedzi... Po jakichś dwudziestu minutach moja wężyca stwierdziła, ze czas się przenieść... Zaszła z krzaczka i pomknęła w stronę domu...
Pod ścianą domu zauważyła donicę w kształcie pucharu... Od razu zapragnęła wspiąć się na górę lecz niestety to było poza jej możliwościami... Poowijała się więc parę razy wokoło podstawy i pomaszerowała dalej... Na jej drodze stanęło plastikowe, ogrodowe krzesło... Takiej okazji już na pewno nie mogła zmarnować... Po nodze... Na górę... Na oparcie i dalej w górę... A że dalej to już tylko parapet to i Juanita na parapet... No i zwiedzanie parapetu się zaczęło... Pukanie przez okno... zaglądanie do środka.... Wreszcie znudzona zaczęła szukać dalszych wrażeń... Chciał wchodzić jeszcze wyżej ale według mnie to już było zbyt niebezpieczne więc zakończyłem jej wygłupy... Zaniosłem ją do terrarium, a sam zacząłem produkcję konarka, który by zapobiegał jej częstym upadkom z nad szyny od terrarium... Znalazłem odpowiedni kawałek wiśni i po docięciu wyczyszczeniu zamontowałem go w terrarium... Teraz tylko czekać aż Juanita go wypróbuje...
Pod ścianą domu zauważyła donicę w kształcie pucharu... Od razu zapragnęła wspiąć się na górę lecz niestety to było poza jej możliwościami... Poowijała się więc parę razy wokoło podstawy i pomaszerowała dalej... Na jej drodze stanęło plastikowe, ogrodowe krzesło... Takiej okazji już na pewno nie mogła zmarnować... Po nodze... Na górę... Na oparcie i dalej w górę... A że dalej to już tylko parapet to i Juanita na parapet... No i zwiedzanie parapetu się zaczęło... Pukanie przez okno... zaglądanie do środka.... Wreszcie znudzona zaczęła szukać dalszych wrażeń... Chciał wchodzić jeszcze wyżej ale według mnie to już było zbyt niebezpieczne więc zakończyłem jej wygłupy... Zaniosłem ją do terrarium, a sam zacząłem produkcję konarka, który by zapobiegał jej częstym upadkom z nad szyny od terrarium... Znalazłem odpowiedni kawałek wiśni i po docięciu wyczyszczeniu zamontowałem go w terrarium... Teraz tylko czekać aż Juanita go wypróbuje...
Zamieścił mkey
w Filmy z wężem, Lancetogłów meksykański, Wąż, Zachowania węża
o
01:07
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Wtorek, lipca 5. 2011
PORZĄDKI... Ehhh... PORZĄDKI...
Dzisiejszy dzień był Dniem Wielkiego Sprzątania. Po przyjściu z pracy zauważyłem, że Juanita zrobiła kupę... No niczego sobie... duża... ciemna... i... Strasznie śmierdząca... I do tego stopnia złośliwa, że jej części płynne przesiąknęły aż do "podłogi". Najpierw próbowałem ją usunąć za pomocą ręczników papierowych i spryskiwacza ale kiedy tonie pomagało wziąłem się za pełne porządki... Usunąłem wszystko z dna terrarium... Wyszorowałem je szczotką, porządnie opłukałem i osuszyłem... Potem powkładałem z powrotem mech (ten z gór) kamyczki ozdobne... korę sosnową płukaną... a że wyrzuciłem z terrarium nie fajne kawałki kory wierzby to jakoś się pusto zrobiło... Pomyślałem co by tu zrobić i przyniosłem z ogródka gałązki wiśni i to nawet sporo. Po oczyszczeniu wypłukaniu, sparzeniu wsadziłem do terrarium. jak widać na zdjęciu powyżej mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu nowa atrakcja bardzo się spodobała...
Czwartek, kwietnia 7. 2011
PRZYŁAPANA NA WYLINCE
Wczoraj po południu udało mi się przyłapać Juanitę na zrzucaniu wylinki. Na początku trochę spanikowałem bo nie miała prawie wcale zwilżonego terrarium. Szybko pobiegłem po spryskiwacz i kiedy moja wężyca ściągała wylinkę z pyska ja w tym czasie już ją spryskiwałem... Zauważyłem, że bardzo się to działanie przydało... Wylinka prawie od razu zaczęła bezproblemowo schodzić z głowy. Kiedy sytuacja została ustabilizowana wreszcie spłynęło mnie olśnienie, że nigdy jeszcze nie filmowałem jak mój Lancetogłów meksykański ściąga oskórek... Szybko pobiegłem po aparat fotograficzny i od prawie połowy linienia do końca filmowałem jak tylko dało się najlepiej... Nawet chwyciłem w pewnym momencie koniec wylinki żeby Juanita się nie schowała gdzieś w mech czy coś w tym stylu... Dodatkowo to, że trzymałem stary oskórek pomogło Juanicie sprawniej uporać się z linieniem...
Poniżej filmik... Filmik najlepiej na pełnym ekranie. Wtedy widać wyraźnie ruchy mięśni za pomocą, których wysuwa się ze starej skóry...
Mam nadzieję, że filmik stanie się dla kogoś pomocny...
Poniżej filmik... Filmik najlepiej na pełnym ekranie. Wtedy widać wyraźnie ruchy mięśni za pomocą, których wysuwa się ze starej skóry...
Mam nadzieję, że filmik stanie się dla kogoś pomocny...
Zamieścił mkey
w Lancetogłów meksykański, Wąż, Wylinka węża, Zachowania węża
o
22:03
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Czwartek, stycznia 27. 2011
GRYMASY PRZY KOLACJI
Wczoraj Juanita dojrzała do kolacji. W związku z tym postanowiłem wykonać mały test na preferencje żywieniowe moje podopiecznej. Jako, że miałem w zamrażarce mysz masto oraz białą mysz laboratoryjną rozmroziłem obie. Po ogrzaniu kolacji spróbowałem podać najpierw mysz białą. Jak tego oczekiwałem mój Lancetogłów meksykański właściwie nie zwrócił uwagi na to coś białego na podłożu... Podałem więc Juanicie masto mysz i co? Od razu się na nią rzuciła... Szybko zjadła i się rozglądała za jedzeniem dalej... Mimo, że miała w zasięgu języka białą mysz to i tak jej nawet nie tknęła... Białe nie smakuje!
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Lancetogłów meksykański, Wąż, Zachowania węża
o
18:33
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Poniedziałek, stycznia 24. 2011
WCZORAJSZA WYLINKA
Trochę się niepokoję bo Juanita ostatnio coś jakby za często zrzuca wylinkę... Właśnie wczoraj zrzuciła kolejną. Na szczęście tym razem wylinka zeszła z niej idealnie... Od samego pyska aż po ogon bez ani jednego rozerwania. Dawno tak pięknie nie liniała... Chyba będę ją dzisiaj ważył, żeby sprawdzić jak u niej z wagą... czy przypadkiem nie chudnie albo coś w tym rodzaju...
Środa, stycznia 12. 2011
JUANITA WRESZCIE ZJADŁA
Wreszcie wczoraj Juanita wykazała chęć do współpracy. Wieczorem zauważyłem, że zachowuje się tak jakby jej już powoli głód doskwierał. Z pewną dozą nieśmiałości rozmroziłem dwie myszy masto by podać swojemu wężowi. Dwie na wszelki wypadek bo... różnie bywa... Co prawda nie były to duże myszy, raczej takie podrostki ale też małe nie były... Rozmroziłem no i zniosłem mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu kolację. Zauważyłem, że Juanita dosyć żywiołowo zareagowała na ruch w terrarium... Ale przed samą myszką zwolniła... Myślałem, że się rozmyśli kiedy nagle wystrzeliła... Tak, że znowu się wystraszyłem... Złapała posiłek i połknęła... Kiedy pierwsza porcja znalazła się już w żołądku Juanita znowu zaczęła się rozglądać za smakołykami... Podałem więc kolejną mysz masto... Wyraźnie ją to ucieszyło... Podeszła szybko i od razu zaczęła połykać...
Potem fajnie wyglądała taka... wypchana... Trochę to widać na drugim zdjęciu powyżej... Odpoczęła jakieś piętnaście minut i poszła spać... Tak jak to węże mają w zwyczaju i naturze...
Potem fajnie wyglądała taka... wypchana... Trochę to widać na drugim zdjęciu powyżej... Odpoczęła jakieś piętnaście minut i poszła spać... Tak jak to węże mają w zwyczaju i naturze...
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Lancetogłów meksykański, Wąż
o
20:28
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Sobota, stycznia 8. 2011
SPRZATANIE... WYLINKA...
Wczoraj po południu zabrałem się za generalne porządki u Juanity. Co prawda trochę nie do końca byłem przekonany o właściwej decyzji bo trzecia faza wylinki była u mojego Lancetogłowa meksykańskiego już w zaawansowanym stadium... Ale tak dawno jej podłoża nie wymieniałem, że aż wstyd... Pomyślałem więc, że zrobię to na raty... Jako, że Juanita spała we mchu pod korą dębu korkowego po lewej stronie terrarium to ja zająłem się resztą terrarium... Właściwie to najpierw się zabrałem za przygotowanie kory sosnowej... Najpierw przez długi czas płukałem, a potem wygrzewałem w kuchence mikrofalowej... Po tych zabiegach dopiero przystąpiłem do porządków... Usunąłem starą korę z podłoża... Wyciągnąłem cały mech... Wszystkie liście... Umyłem podłogę... Wyszorowałem ściankę... Wszystko tak robiłem by Juanicie nie przeszkadzać w jej kryjówce... No i chyba nie przeszkadzałem... Kiedy już trzy-czwarte terrarium błyszczało wyłożyłem miejsce drugiej kryjówki małe kamyki... Takie krzemowe otoczaki... Na to świeżo wypłukany i sparzony mech... Wszystko to przykryłem jesiennymi liśćmi... Resztę terrarium jak zwykle wysypałem korą sosnową... Potem przyszedł czas na obudzenie mojej wężycy... Juanita rozejrzała się wokoło i poleciała na półkę pod żarówkę grzewczą... Usunąłem wtedy mech z jej posłania i korę dębu... Zagłębienie schronienia wymyłem... Mech jak zwykle wypłukałem i wyparzyłem... To samo z korą... Wszystko umieściłem na swoim miejscu... A Juanita obserwowała mnie z wysokości... Pomyślałem, że zaraz zejdzie i z powrotem zaszyje się w swojej wilgotnej kryjówce ale ona miała inny plan... Została pod lampą i się wygrzewała by pod moją nieobecność w pokoju zrzucić wylinkę... Dopiero wtedy poszła spać do kryjówki...
Dzisiaj za to chciałem ją nakarmić ale jakoś nie do końca je się to spodobało... Powąchała mysz masto i olała moje starania... Za to wolała iść na spacer dlatego wyciągnąłem ją z terrarium... Jakąś godzinę podróżowała na mnie po całym domu poznając na nowo zapachy i obserwując zwierzaki... Może wieczorem ją znowu spróbuję nakarmić... Co prawda chyba nie ma z tym zbytnio problemu bo dzisiaj ważyłem ją i ważyła 328g czyli jak na nią to w normie...
Dzisiaj za to chciałem ją nakarmić ale jakoś nie do końca je się to spodobało... Powąchała mysz masto i olała moje starania... Za to wolała iść na spacer dlatego wyciągnąłem ją z terrarium... Jakąś godzinę podróżowała na mnie po całym domu poznając na nowo zapachy i obserwując zwierzaki... Może wieczorem ją znowu spróbuję nakarmić... Co prawda chyba nie ma z tym zbytnio problemu bo dzisiaj ważyłem ją i ważyła 328g czyli jak na nią to w normie...
Zamieścił mkey
w Lancetogłów meksykański, Wąż, Ważenie węża, Wylinka węża, Zachowania węża
o
17:48
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Czwartek, stycznia 6. 2011
KALENDARZ 2011 - Z JUANITĄ...
Juanita ostatnio zaszyła się w swojej kryjówce i nie ma zamiaru jej przez najbliższy czas opuszczać. Powód tego jest prosty... Po raz olejny przygotowuje się do wylinki... Zastanawiam się czy nie za często ale wydaje mi się, że jest w dobrej kondycji... Co prawda je rzadko ale przybiera na wadze więc raczej nie mam się chyba czym martwić... Poza kontrolą wilgotności kryjówki nie pozostaje mi na razie nic do roboty więc parę dni temu wpadłem na pomysł, żeby skonstruować taki pamiątkowy kalendarz na rok 2011 z Juanitą... Wrzuciłem tam parę zdjęć mojego Lancetogłowa meksykańskiego i pomyślałem, że może ktoś będzie chciał sobie go ściągnąć i wydrukować... Trochę nad nim siedziałem... I moją pracę w formacie pdf można ściągnąć za pomocą poniższego linka (Uwaga plik ma 42MB):
Kalendarz - Juanita 2011
Aha klikając na zdjęcie powyżej można obejrzeć wszystkie 12 miesięcy...
Miło by było gdyby ktoś wyraził swoją opinię o moim dziele...
Aha klikając na zdjęcie powyżej można obejrzeć wszystkie 12 miesięcy...
Miło by było gdyby ktoś wyraził swoją opinię o moim dziele...
Zamieścił mkey
w Art, Lancetogłów meksykański, Sprawy techniczne, Wąż
o
01:40
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Niedziela, stycznia 2. 2011
PRZYŁAPANA...
Wczoraj w czasie zajmowania się Juanitą udało mi się przyłapać moją wężycę aparatem fotograficznym podczas picia i co najbardziej mi się podobało to podczas ziewania... Robiłem jej właśnie porządeczek, zmieniłem wodę kiedy podeszła do poidełka... Zaczęła pić... Pomyślałem, że warto to sfilmować... Popijanie wody przez węże fajnie wygląda... Zacząłem filmować i efekt można zobaczyć poniżej...
Więcej filmów ->
Po napojeniu Juanity próbowałem ją nakarmić ale albo nie była zbyt głodna albo po prostu białe myszy jej się kojarzą z czymś nieprzyjemnym... Wiem, że ich nie jada ale z braku czegokolwiek (mysz masto, ewentualnie jakiś duży osesek szczura) musiałem spróbować z myszą... Jak się można było spodziewać efekt żaden... Juanita nienawidzi białych, laboratoryjnych dziwolągów... No trudno... Zobaczymy następnym razem... Tylko już się zaopatrzę w mysz masto bo bez tego ani rusz...
Więcej filmów ->
Po napojeniu Juanity próbowałem ją nakarmić ale albo nie była zbyt głodna albo po prostu białe myszy jej się kojarzą z czymś nieprzyjemnym... Wiem, że ich nie jada ale z braku czegokolwiek (mysz masto, ewentualnie jakiś duży osesek szczura) musiałem spróbować z myszą... Jak się można było spodziewać efekt żaden... Juanita nienawidzi białych, laboratoryjnych dziwolągów... No trudno... Zobaczymy następnym razem... Tylko już się zaopatrzę w mysz masto bo bez tego ani rusz...
Zamieścił mkey
w Filmy z wężem, Lampropeltis mexicana mexicana, Lancetogłów meksykański, Wąż, Zachowania węża
o
23:13
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Wtorek, grudnia 28. 2010
I TAK JAKOŚ...
Dawno nie pisałem bo jakoś tak... Niedawno Juanita przeszła kolejną wylinkę i właściwie nie jadła około miesiąca... Ale na wigilię Bożego Narodzenia wreszcie się skusiła na dużą mysz masto i właśnie dzisiaj wyszła na spacerek by coś się napić i jak mi się zdaje trochę nabrudzić na podłoże... Teraz właśnie sobie siedzi obserwuje co sę dziej wokoło...
Ostatnio, a dokładniej dwudziestego trzeciego grudnia ważyłem Juanitę po tej dłuższej przerwie w jedzeniu i ważyła 332g... Póki co nie za bardzo wiem czy waga jest odpowiednia do jej długości czy nie... Ale wygląda na dobrze zbudowaną... nie za gruba nie za chuda... Mam nadzieje...
Ostatnio, a dokładniej dwudziestego trzeciego grudnia ważyłem Juanitę po tej dłuższej przerwie w jedzeniu i ważyła 332g... Póki co nie za bardzo wiem czy waga jest odpowiednia do jej długości czy nie... Ale wygląda na dobrze zbudowaną... nie za gruba nie za chuda... Mam nadzieje...
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Wąż, Ważenie węża, Wylinka węża
o
20:36
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Niedziela, października 31. 2010
WYLINKA, KOLACJA... ALE CZASU BRAK...
Tak to jest kiedy człowiekowi czasu brak... Trochę jak widać zaniedbałem bloga Juanity... Ale żeby nie było nieporozumień... Blog to blog ale choćby nie wiem co to samej Juanity bym nie zaniedbał... No nie zaniedbywałem... Co prawda podczas remontu czasu dla niej nie mam zbyt wiele ale dokładnie śledziłem jej przygotowania do wylinki... Odpowiednio nawilżałem mech do wylinki i takie tam... Krótko bo nie mam za dużo siły... W poniedziałek moja wężyca przeszła wylinkę, a że nie miałem dla niej nic pysznego to nakarmiłem ją dopiero we wtorek... Teraz już jest po sporej kupie i buszuje po całym terrarium... No i oczywiście ma ochotę na spacer... Niestety tylko krótkie są dopuszczalne bo w tej chwili ledwo żyję... Kiedy znajdę więcej sił i czasu wrzucę jakieś aktualne zdjęcia, a może nawet nowy filmik...
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Lancetogłów meksykański, Wąż, Wylinka węża, Zachowania węża
o
21:07
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Wtorek, października 19. 2010
DOROSŁY WĄŻ I JEGO METABOLIZM...
Przedwczoraj próbowałem Juanitę nakarmić ale tym razem odmówiła posiłku. Mam wrażenie, że teraz kiedy już prawie osiągnęła dorosłość będzie jadła coraz mniej. Oczywiście wiedziałem o tym ale jak zwykle jako hodowca zawsze się trochę martwię kiedy Juanita nie chce jeść. Jak do niedawna dostawała co tydzień jeść i jadła jak oszalała to teraz sobie coraz częściej robi przerwy. Po tej ostatniej próbie podania jedzenia na wszelki wypadek zważyłem swojego węża tak by mieć jasność co do jej kondycji... Przygotowałem wagę z miską... I się zdziwiłem... Myślałem, że będzie ważyć tyle samo co ostatnio no może troszkę więcej ale prawie zaniemówiłem kiedy odczytałem wskazanie wagi... 329 gramów... Nie przypuszczałem, że będzie aż tyle ważyć... Od ostatniego ważenia właściwego jej waga wzrosła o 17 gramów... Co prawda tuż przed samym karmieniem po dwudziestu paru dniach przerwy w spożywaniu kolacji ważyła już tylko 304 gramy... Zakładając, że ostatnio zjedzona mysz ważyła około 30 gramów to i tak po dwukrotnym wydaleniu sporo Juanita przyswoiła do swojego organizmu... Właściwie to prawie cała waga zjedzonej czwartego września czyli dwa tygodni temu... Zastanawia mnie taki metabolizm węża bo żeby Juanita była Lancetogłowem meksykańskim to łatwiej by było w to uwierzyć ale ona jest bardzo aktywna... Często opuszcza terrarium, a i po nim urządza nawet dwugodzinne przechadzki... A spadek masy ciała po karmieniu nie jest tak gwałtowny jakby się można było spodziewać... A wracając do karmienia to przypuszczam, ze Juanita nie chciała ostatnio jeść bo powoli już przygotowuje się do kolejnej wylinki... Prawdopodobnie zrzuci ją za dziesięć dni... Jeszcze w tym czasie dopóki nie zmętnieje spróbuję ją nakarmi, a nuż się skusi...
Zamieścił mkey
w Lampropeltis mexicana mexicana, Lancetogłów meksykański, Wąż, Ważenie węża, Zachowania węża
o
20:57
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Wtorek, października 12. 2010
MIMO WSZYSTKO... DAŁEM SIĘ ZASKOCZYĆ...
Dzisiaj podczas karmienia Juanity znowu dałem się zaskoczyć. Maiłem dla niej przygotowana bardzo duża mysz masto i nie byłem przekonany, że mój Lancetogłów meksykański skusi się na tak duży posiłek. Zwykle Juanita odmawia zbyt dużych porcji do jedzenia... W trakcie karmienia swoim zachowaniem zaczęła mnie tylko utwierdzać w tym przekonaniu... Kiedy włożyłem karmówkę do terrarium Juanita stosunkowo powoli się zbliżyła do ofiary... Zaczęła z dużą dozą nieśmiałości obwąchiwać i głęboko zastanawiać czy jeść czy się jeszcze wstrzymać... Puściłem kolację pincetą i czekałem co zrobi. Zazwyczaj kiedy tak się powoli zbliża to zamiast atakować delikatnie podnosi z podłoża jedzenie... Tym razem wydawało się, że sytuacja się powtórzy... Była pyskiem coraz bliżej... i bliżej.. i bliżej...
I nagle tak zaatakowała jakby to była żywa mysz i nie dość że duża to jeszcze uzbrojona i niebezpieczna... Aż się wystraszyłem... Owinęła się wokół swojej ofiary i z zapałem zaczęła dusić... No raczej dla sportu bo z rozmrożonej myszy nie wiele można wycisnąć... Po chwili się zabrała od głowy i powolutku zaczęła wciągać w siebie zdobycz... Gdy posiłek zniknął w głębi Juanity zaczęła poprawiać szczęki... Z przyczyn nie wyjaśnionych nawet p konsultacjach z lekarzem i na różnych forach pokarm znowu powrócił do przełyku. Na szczęście po raz kolejny po chwili znowu zaczęła połykać i po krótkim odpoczynku poszła się schować do kryjówki...
I nagle tak zaatakowała jakby to była żywa mysz i nie dość że duża to jeszcze uzbrojona i niebezpieczna... Aż się wystraszyłem... Owinęła się wokół swojej ofiary i z zapałem zaczęła dusić... No raczej dla sportu bo z rozmrożonej myszy nie wiele można wycisnąć... Po chwili się zabrała od głowy i powolutku zaczęła wciągać w siebie zdobycz... Gdy posiłek zniknął w głębi Juanity zaczęła poprawiać szczęki... Z przyczyn nie wyjaśnionych nawet p konsultacjach z lekarzem i na różnych forach pokarm znowu powrócił do przełyku. Na szczęście po raz kolejny po chwili znowu zaczęła połykać i po krótkim odpoczynku poszła się schować do kryjówki...
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Lancetogłów meksykański, Wąż, Zachowania węża
o
21:30
| Brak komentarzy
| Brak Śladów