Poniedziałek, stycznia 24. 2011
WAŻENIE
Zważyłem Juanitę wieczorem i waży 328g czyli nic w górę i nic w dół... Hmmm...
Sobota, stycznia 8. 2011
SPRZATANIE... WYLINKA...
Wczoraj po południu zabrałem się za generalne porządki u Juanity. Co prawda trochę nie do końca byłem przekonany o właściwej decyzji bo trzecia faza wylinki była u mojego Lancetogłowa meksykańskiego już w zaawansowanym stadium... Ale tak dawno jej podłoża nie wymieniałem, że aż wstyd... Pomyślałem więc, że zrobię to na raty... Jako, że Juanita spała we mchu pod korą dębu korkowego po lewej stronie terrarium to ja zająłem się resztą terrarium... Właściwie to najpierw się zabrałem za przygotowanie kory sosnowej... Najpierw przez długi czas płukałem, a potem wygrzewałem w kuchence mikrofalowej... Po tych zabiegach dopiero przystąpiłem do porządków... Usunąłem starą korę z podłoża... Wyciągnąłem cały mech... Wszystkie liście... Umyłem podłogę... Wyszorowałem ściankę... Wszystko tak robiłem by Juanicie nie przeszkadzać w jej kryjówce... No i chyba nie przeszkadzałem... Kiedy już trzy-czwarte terrarium błyszczało wyłożyłem miejsce drugiej kryjówki małe kamyki... Takie krzemowe otoczaki... Na to świeżo wypłukany i sparzony mech... Wszystko to przykryłem jesiennymi liśćmi... Resztę terrarium jak zwykle wysypałem korą sosnową... Potem przyszedł czas na obudzenie mojej wężycy... Juanita rozejrzała się wokoło i poleciała na półkę pod żarówkę grzewczą... Usunąłem wtedy mech z jej posłania i korę dębu... Zagłębienie schronienia wymyłem... Mech jak zwykle wypłukałem i wyparzyłem... To samo z korą... Wszystko umieściłem na swoim miejscu... A Juanita obserwowała mnie z wysokości... Pomyślałem, że zaraz zejdzie i z powrotem zaszyje się w swojej wilgotnej kryjówce ale ona miała inny plan... Została pod lampą i się wygrzewała by pod moją nieobecność w pokoju zrzucić wylinkę... Dopiero wtedy poszła spać do kryjówki...
Dzisiaj za to chciałem ją nakarmić ale jakoś nie do końca je się to spodobało... Powąchała mysz masto i olała moje starania... Za to wolała iść na spacer dlatego wyciągnąłem ją z terrarium... Jakąś godzinę podróżowała na mnie po całym domu poznając na nowo zapachy i obserwując zwierzaki... Może wieczorem ją znowu spróbuję nakarmić... Co prawda chyba nie ma z tym zbytnio problemu bo dzisiaj ważyłem ją i ważyła 328g czyli jak na nią to w normie...
Dzisiaj za to chciałem ją nakarmić ale jakoś nie do końca je się to spodobało... Powąchała mysz masto i olała moje starania... Za to wolała iść na spacer dlatego wyciągnąłem ją z terrarium... Jakąś godzinę podróżowała na mnie po całym domu poznając na nowo zapachy i obserwując zwierzaki... Może wieczorem ją znowu spróbuję nakarmić... Co prawda chyba nie ma z tym zbytnio problemu bo dzisiaj ważyłem ją i ważyła 328g czyli jak na nią to w normie...
Zamieścił mkey
w Lancetogłów meksykański, Wąż, Ważenie węża, Wylinka węża, Zachowania węża
o
17:48
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Wtorek, grudnia 28. 2010
I TAK JAKOŚ...
Dawno nie pisałem bo jakoś tak... Niedawno Juanita przeszła kolejną wylinkę i właściwie nie jadła około miesiąca... Ale na wigilię Bożego Narodzenia wreszcie się skusiła na dużą mysz masto i właśnie dzisiaj wyszła na spacerek by coś się napić i jak mi się zdaje trochę nabrudzić na podłoże... Teraz właśnie sobie siedzi obserwuje co sę dziej wokoło...
Ostatnio, a dokładniej dwudziestego trzeciego grudnia ważyłem Juanitę po tej dłuższej przerwie w jedzeniu i ważyła 332g... Póki co nie za bardzo wiem czy waga jest odpowiednia do jej długości czy nie... Ale wygląda na dobrze zbudowaną... nie za gruba nie za chuda... Mam nadzieje...
Ostatnio, a dokładniej dwudziestego trzeciego grudnia ważyłem Juanitę po tej dłuższej przerwie w jedzeniu i ważyła 332g... Póki co nie za bardzo wiem czy waga jest odpowiednia do jej długości czy nie... Ale wygląda na dobrze zbudowaną... nie za gruba nie za chuda... Mam nadzieje...
Zamieścił mkey
w Karmienie węża, Wąż, Ważenie węża, Wylinka węża
o
20:36
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Środa, listopada 24. 2010
POWRÓT DO NORMALNOŚCI
Nareszcie moja ręka jest na tyle sprawna, że mogłem Juanitę wziąć na dłuższą przechadzkę. Oczywiście tylko pod domu bo na dwór niestety nie ma już żadnych szans... Moja wężyca towarzyszyła mi dzisiaj podczas prac przygotowawczych do karmienia. Najpierw siadła sobie na mojej szyi, a ja w tym czasie wyciągnąłem dla niej mysz masto... Wsadziłem do gorącej wody i poszedłem porządkować u mojej wężycy w terrarium bo jak to zwykle bywa zaraz po spryskiwaniu Juanita zrobiła kupę i to tak solidną, że było co sprzątać. A śmierdziała strasznie... Po uprzątnięciu odchodów i małym porządku wpadłem na pomysł zważenia mojego Lancetogłowa meksykańskiego. Waga wskazała 324 gramy co oznacza, że podczas okresu remontu, rozproszonych karmień i ostatnich wylinek utraciła na wadze około pięciu gramów... Hmmm... Trzeba to nadrobić... A Juanita jest całkiem chętna do współpracy bo dzisiaj po rozmrożeniu bez oporów, spokojniutko sobie zjadła kolację i jak zauważyłem czekała na dokładkę... Niestety nie bylem na to przygotowany ale na następny posiłek przygotuję albo dwie myszy masto albo niezbyt dużego szczurka bo trzeb od czasu do czasu zmieniać menu... Mam nadzieję, że zmiana zostanie zaaprobowana przez Juanitę... Chciałbym wprowadzić większe posiłki bo Juanita właściwie jak na jej długość to jedna mysz co tydzień wydaje mi sie jakoś mało tym bardziej, że moja wężyca ma prawie metr długości i dziwnie wygląda jak zjada mysz, która w porównaniu do niej jest maleńka...
Wtorek, października 19. 2010
DOROSŁY WĄŻ I JEGO METABOLIZM...
Przedwczoraj próbowałem Juanitę nakarmić ale tym razem odmówiła posiłku. Mam wrażenie, że teraz kiedy już prawie osiągnęła dorosłość będzie jadła coraz mniej. Oczywiście wiedziałem o tym ale jak zwykle jako hodowca zawsze się trochę martwię kiedy Juanita nie chce jeść. Jak do niedawna dostawała co tydzień jeść i jadła jak oszalała to teraz sobie coraz częściej robi przerwy. Po tej ostatniej próbie podania jedzenia na wszelki wypadek zważyłem swojego węża tak by mieć jasność co do jej kondycji... Przygotowałem wagę z miską... I się zdziwiłem... Myślałem, że będzie ważyć tyle samo co ostatnio no może troszkę więcej ale prawie zaniemówiłem kiedy odczytałem wskazanie wagi... 329 gramów... Nie przypuszczałem, że będzie aż tyle ważyć... Od ostatniego ważenia właściwego jej waga wzrosła o 17 gramów... Co prawda tuż przed samym karmieniem po dwudziestu paru dniach przerwy w spożywaniu kolacji ważyła już tylko 304 gramy... Zakładając, że ostatnio zjedzona mysz ważyła około 30 gramów to i tak po dwukrotnym wydaleniu sporo Juanita przyswoiła do swojego organizmu... Właściwie to prawie cała waga zjedzonej czwartego września czyli dwa tygodni temu... Zastanawia mnie taki metabolizm węża bo żeby Juanita była Lancetogłowem meksykańskim to łatwiej by było w to uwierzyć ale ona jest bardzo aktywna... Często opuszcza terrarium, a i po nim urządza nawet dwugodzinne przechadzki... A spadek masy ciała po karmieniu nie jest tak gwałtowny jakby się można było spodziewać... A wracając do karmienia to przypuszczam, ze Juanita nie chciała ostatnio jeść bo powoli już przygotowuje się do kolejnej wylinki... Prawdopodobnie zrzuci ją za dziesięć dni... Jeszcze w tym czasie dopóki nie zmętnieje spróbuję ją nakarmi, a nuż się skusi...
Zamieścił mkey
w Lampropeltis mexicana mexicana, Lancetogłów meksykański, Wąż, Ważenie węża, Zachowania węża
o
20:57
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
Wtorek, września 14. 2010
WIELKIE WAŻENIE WĘŻA
Dzisiaj wreszcie zabrałem się za pomiary mojej Juanity. Najpierw wielkie przygotowania czyli podróż do sklepu w celu zakupu wagi. Przy okazji wstąpiłem do innego sklepu i kupiłem wielki worek kory sosnowej... Pomyślałem, że po obróbce może się przydać do terrarium... Po powrocie do domu zawołałem mojego Lancetogłowa meksykańskiego... Juanita jak zwykle ochoczo wskoczyła na moje ręce. Na wadze postawiłem taką dziwną miskę plastikową , wytarowałem urządzenie i wsadziłem do michy... Na początku wcale nie miała tam zamiaru wchodzić ale po chwili stwierdziła, ż można trochę pomyszkować na dnie... Tymczasem ja z zainteresowaniem obserwowałem przeskakujące cyferki na wyświetlaczu... Kiedy się ustabilizowały odczyt wyniósł: 312 gramów... Póki co nie wiem jeszcze czy to dobrze czy źle... Potem zmierzyłem swoją wężycę... Długość mojego Lampropeltisa mexicana mexicana wyniosła aż czy tylko dziewięćdziesiąt centymetrów... Zastanawiam się czy stosunek jej długości do wagi jest właściwy bo jakoś mi się wydaje, że Juanita jest zbyt spasiona...
Po mierzeniu i ważeniu zabrałem się za korę... Najpierw wrzuciłem do gara z wodą mieszałem i mieszałem aż to co najbardziej syfiaste opadło na dno... To co pływało przerzuciłem do durszlaka czy jak kto woli cedzaka i płukałem dosyć mocno... To co dobre wrzuciłem do gara i po zalaniu wodą wygotowałem... Znowu krótkie płukanie i na koniec "korę właściwą", która pływała po wierzchy przełożyłem do kuchenki mikrofalowej gdzie poddana została całkowitemu oczyszczeniu biologicznemu... No i przez to szybciej wyschła...
Kiedy wrzuciłem nową korę do terrarium Juanita nie mogła się powstrzymać od harców... Od razu wszystko przekopała wzdłuż i wszerz... Ale miała zabawę... Wąchanie... Kopanie... Ech... Wspaniała niespodzianka dla Juanity...
Po mierzeniu i ważeniu zabrałem się za korę... Najpierw wrzuciłem do gara z wodą mieszałem i mieszałem aż to co najbardziej syfiaste opadło na dno... To co pływało przerzuciłem do durszlaka czy jak kto woli cedzaka i płukałem dosyć mocno... To co dobre wrzuciłem do gara i po zalaniu wodą wygotowałem... Znowu krótkie płukanie i na koniec "korę właściwą", która pływała po wierzchy przełożyłem do kuchenki mikrofalowej gdzie poddana została całkowitemu oczyszczeniu biologicznemu... No i przez to szybciej wyschła...
Kiedy wrzuciłem nową korę do terrarium Juanita nie mogła się powstrzymać od harców... Od razu wszystko przekopała wzdłuż i wszerz... Ale miała zabawę... Wąchanie... Kopanie... Ech... Wspaniała niespodzianka dla Juanity...
Zamieścił mkey
w Lancetogłów meksykański, Terrarium i osprzęt, Wąż, Ważenie węża, Zachowania węża
o
21:17
| Brak komentarzy
| Brak Śladów
(Strona 1 z 1, łącznie 6 wpisów)