Wczorajsze karmienie Juanity było totalną porażką... Kupiłem dla niej żywe oseski szczurze, które przed podaniem musiałem... "inhumować" (cyt. Terry Pratchet). Wziąłem więc największego i... myśląc, że jest już martwy... Podałem Juanicie... Ta go złapała w pysk... I zaczęła się nim zajmować gdy nagle osesek zaczął się ruszać... Juanita próbowała z nim coś zrobić kręciła się wokoło ściskała... Po jakimś czasie osesek znieruchomiał... Juanita zaczęła go powoli wciągać gdy okazało się, że chyba jest za duży... Moja wężyca zostawiła karmówkę i odeszła... Niestety jakoś się chyba zraziła do jedzenia bo w tej chwili nawet nie spojrzy nawet na takie maluchy, które bez problemu zawsze łyka... Szkoda... Bo właśnie powoli się zabiera za linienie i fajnie by było gdyby jeszcze przed ty procesem zjadła coś pożywnego... Trudno będzie trzeba dać jej spokój z karmieniem przynajmniej na dwa... trzy dni... A jeżeli się intensywniej zabierze za linienie to dopiero jej podam jedzonko po zrzuceniu wylinki... Jak na razie siedzi sobie na wilgotnym mchu od czasu do czasu harcując dziko po całym terrarium...
Wtorek, grudnia 1. 2009
ŻYWIENIOWA PORAŻKA
Komentarze
Wyświetl komentarze jako
(Płasko | Wątki)
Dodaj komentarz