Nie miałem wczoraj jakoś natchnienia żeby cokolwiek o mojej Juanicie napisać... Nie wiem czemu bo tyle się działo, że jest co opisywać... Ja pisałem wcześniej Juanita bezwzględnie sobie upodobała nową, mchową kryjówkę, z której jest niezmiernie zadowolona... Nawet w chwili obecnej tam sobie siedzi mimo, że już przeszła wylinkę... W zasadzie w tej chwili jej jedynym, słusznym schronieniem wydaje się być ten mój nowy wynalazek... gdzie mój Lancetogłów meksykański wygląda jak rasowy dziki wąż... Akurat na zdjęciu nie korzysta ze swojej kupy zielska ale i tak jak widać miło jej się na niej leży... Ale wracając do wylinki...
Wtorek, grudnia 8. 2009
WYADRZEŃ WIELE, A BRAK NATCHNIENIA
...kiedy wczoraj wróciłem z pracy to zanim podszedłem do terrarium upłynęło jakieś piętnaście minut... Ale wreszcie zajrzałem do Wężowego Zakątka aby się upewnić czy wszystko w porządku... Czy kryjówka wystarczająco wilgotna do procesu linienia... No ogólnie pełna inspekcja... Ale co tu widzę? Moja Juanita sobie pomyka chyłkiem i jakaś dziwnie odmieniona... Gdybym podszedł z minutę wcześniej bym jeszcze pewnie zobaczył jak zrzuca swoją skórę... Wygląda na to, że wylinka przeszła idealnie... Na podłodze terrarium leżała prawie całkiem rozciągnięta wylinka tak ładnie zrzucona, że nie musiałem jej nawet moczyć by ją rozprostować... Była tylko trochę zwinięta przy głowie i karku ale nieznacznie... Piękna wylinka do kolekcji... Która to już? Nie wiem będę musiał w najbliższym czasie policzyć...
Oczywiście po wylince moja wężyca dostała znowu ciągotek do spacerów... Więc wieczorem wyciągnąłem ją z terrarium, a przy okazji zrobiłem trochę porządku w jej królestwie... Po porządkach i spacerze postanowiłem jak zwykle nakarmić mojego Lancetogłowa meksykańskiego... I tu częściowa porażka...
Dziwna sprawa... Kiedyś dawałem jej duże oseski szczurze, takie wielkości dorosłej myszy i Juanita wsysała je bez najmniejszego problemu... A tymczasem moja wężyca znowu wydziwiać zaczęła... Kiedy dałem jej oseska szczurzego złapała go za kark, pociągnęła do siebie, chwilę się po przymierzała i zostawiła... Ciekawe... Oczywiście po takiej akcji stwierdziła, że na razie nie tknie niczego do jedzenia... Podawałem jej biegusy mysie to nawet ich nie powąchała... Trudno... Pomyślałem ale zostawiłem jej na kamieniu trzy biegusy... Tak na wszelki wypadek... Ku mojemu zaskoczeniu po jakieś godzinie ciągłego spacerowania po terrarium, stu próbach opuszczenia miejsca zamieszkania Juanita nagle się rzuciła na jednego biegusa i go najnormalniej w świecie zjadła... Reszty już nawet nie zaszczyciła swym językiem i poszła sobie spać... Oczywiście w kupę mchu. Myślałem, że może dłużej pośpi ale moje maleństwo już dzisiaj wyskoczyło na wędrówkę po terrarium... Pobiegało tu i tam i poczło znowu spać... Chociaż przypuszczam, że i tak znowu w nocy będzie szaleć po całym terrarium i wkurzać koty śpiące na terrarium...