Jak już kiedyś pisałem (nie wiem czy to zachowanie "osobnicze" czy węże tak już mają) odnośnie pozostawiania po sobie odchodów. Powtórzę jeszcze raz, a więc zauważyłem (trudno nie zauważyć) u mojej Juanity taką mała tradycję,a mianowicie załatwia swoje potrzeby fizjologiczne (te bliższe ogonowi) prawie zawsze w jednym i tym samym miejscu terrarium. Wczoraj (jak wspominałem w poprzednim wpisie), około dwadzieścia cztery godziny temu mój Lancetogłów meksykański dostał kolacyjkę i poszedł odpoczywać. Dzisiaj około godziny dwudziestej trzeciej Juanita zaczęła sobie spacerować po swoim ogródku. W pewnej chwili zauważyłem, że Juanita w jednym miejscu zaczyna pyskiem rozgrzebywać podłoże by po chwili nawrócić swoim szlachetnym ciałem i zrobić kupkę dokładnie w miejscu wykopania mini kibelka... Zaskoczyło mnie takie zachowanie... Będę musiał ją częściej wieczorami obserwować aby moje przypuszczenia potwierdzić ale najpierw będę musiał to posprzątać. Niestety dzisiaj już chyba tego nie usunę bo Juanita właśnie sobie urządza polegiwanie na otwartej przestrzeni więc nie chcę jej niepotrzebnie stresować. I tak już dzisiaj mi dała wiele radości przechadzając się w mojej obecności.
Jeszcze jedną fajną rzecz zauważyłem. Mój Lampropeltis mexicana mexicana w domku mości sobie coś w rodzaju gniazda. Obniżone w środkowej części, na zewnątrz wyższe. No co tu dużo tłumaczyć po prostu legowisko z prawdziwego zdarzenia... Dziś z tego powodu do drugiej kryjówki dałem jej też takie luźne trociny z kokosa bo obecne podłoże z kory jodły kanadyjskiej jest nie do końca formowalne przez mojego węża, a tak sobie tam też wymości wygodne legowisko.
P.S. Juanita poszła spać do kryjówki. Wykorzystując okazję posprzątałem już odchody...