Niestety nie mam ostatnio zbyt wiele czasu ale to nie przeszkadza zbytnio mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu w codziennych sprawach. W zasadzie to zbyt wiele się nie działo bowiem Juanita przez ostatnie niecałe dwa tygodnie nie była zbyt aktywnym wężem. Cały czas sobie odpoczywała i przygotowywała się do zrzucenia wylinki. Jedyny kontakt z nią miąłem tylko przy wymianie wody kiedy to ciekawie wychodziła z kryjówki. Chociaż ostatnie dni przed linieniem spędziła na najwyższej półce dzięki czemu można ja było praktycznie cały czas obserwować. Wczoraj wieczorem wreszcie przygotowania do linienia zakończyły się ekspresowym ściągnięciem wylinki co klasycznie zakończyła zrobieniem kupy. Oczywiście posprzątałem terrarium, a Juanita już aktywna od razu weszła mi na ręce więc musiałem ją tak jakby wyprowadzić na spacer ale mimo tego jeszcze potem przez godzinę buszowała po swoim podwórku w poszukiwaniu smacznego kąska. Niestety dopiero dzisiaj zostanie nakarmiona...
Wtorek, czerwca 29. 2010
WYLINKA WYCZEKANA
Sobota, czerwca 5. 2010
JUANITA ZBIEGŁA NA WOLNOŚĆ...
Wiem, że niejeden hodowca węży mnie potępi za to co dzisiaj zrobiłem. Ale widząc jak Juanita dzisiaj szalała po terrarium, jak się garnęła do mnie na ręce... Nie wytrzymałem... Wyciągnąłem ją... A że siedziałem cały dzień na dworze bo była przepiękna pogoda postanowiłem z moim Lancetogłowem meksykańskim wyjść na zewnątrz... Z początku trzymałem Juanitę na kolanach gdzie sobie myszkowała... Po jakimś czasie w głowie pewna myśl... Cóż by się stało gdybym Juanitę puścił na trawę... Ciekawiło mnie jak się zachowa.. Czy przypadkiem nie zrobi się nerwowa i nie będzie starała się uciec... Z "dozą pewnej nieśmiałości" wyszukałem najodpowiedniejszy kawałek trawy i puściłem moją wężyce wolno... A co na to ona?
Zaczęła sobie ze spokojem wędrować pośród traw bez większego strachu czy niepokoju... Co jakiś czas się zatrzymywała... wąchała otoczenie i chowała się pod trawą... Właściwie to gdybym trawy nie miął skoszonej na krótko to Juanita byłaby nie do odnalezienia... Już nawet w takiej krótkiej potrafiła się tak świetnie schować a co dopiero w długiej... Tak sobie wędrowała i wędrowała chyba jakieś dwadzieścia minut... Wreszcie wziąłem ją zaniosłem do terrarium gdzie jeszcze długo dawała o sobie znać tak by znowu ktoś uchylił szybę, za którą czeka wolność...
Poniżej krótki film z dzisiejszej wycieczki...
Juanita na wolności
Wtorek, czerwca 1. 2010
KARMIENIE JUANITY
Wczoraj Juanita wsunęła dwie nie za duże myszy masto. I to z takim apetytem jakiego dawno u niej nie widziałem. Po podaniu pierwszej myszy widząc, że Juanita ma takiego smaka na drugą trochę ją poduczyłem polowania. Trzymając pincetą karmówkę troszkę się z moją wężycą podroczyłem poprzez uciekanie posiłkiem. Bardzo fajnie goniła. Od razu mi się przypomniał film, na którym widziałem jak Lancetogłów meksykański poluje na grzechotnika. Juanita wyglądała jak dziki wąż...