Długo nic nie pisałem... Ale jedna jest zasada u mnie, że podczas świąt oraz w trakcie mojego letniego urlopu nie kożystam z komputera poza niezbędne minimum... Czyli w zasadzie odbieranie samych maili... Chociaż czas świąteczny już minął to dla mnie był przedłużony o jeden dzień... Taki mały prezent gwiazdkowy od kodeksu pracy, który gwarantuje mi dzień wolny za święto wypadające w sobotę... Ja za ten gest dziękuję bowiem miałem dzięki temu cztery dni wolnego, kiedy to mogłem się do woli opychać... A jako, że mowa o opychaniu to nie można nie wspomnieć, że i moja Juanita też miała w piątek swój świąteczny obiadek czy to kolację... Zjadła dużego szczurzego oseska... Próbowałem jej dać jeszcze jednego zdecydowanie mniejszego ale moja wężyca poszła spać... Widać ten jeden jej wystarczył... Co prawda nie na całkiem długo bo już wczoraj harcowała po całym terrarium i teraz też sobie spaceruje chociaż trochę przystopowała bo wygląda na to, że niedługo kolejny raz zrzuci wylinkę... Już teraz zrobiła się ciemniejsza i częściej przebywa we mchu gdzie ma więcej wilgoci niż gdziekolwiek indziej w terrarium... Na tej krótkiej relacji dzisiaj kończę bo jeszcze ma wolne więc póki co komputer musi odpoczywać... Obiecuję jednak, że znowu się odezwę by opisać cóż tam nowego u Juanity słychać...
Poniedziałek, grudnia 28. 2009
CZAS ŚWIĄT...
Sobota, grudnia 19. 2009
KOLEJNE KAMYCZKI
Wczoraj będąc w sklepie wpadłem na pomysł żeby dokupić Juanicie jeszcze kilogram kamyczków. Czemu taki pomysł? No bo Juanita tak sobie upodobała przekopywanie owych otoczaków, że aż żal, że ich tak mało miała. Dokupiłem średniej wielkości w kolorze podchodzącym pod czerwień. Oczywiście zaraz po powrocie ze sklepu wygotowałem kamyki i po wystudzeniu wrzuciłem je do terrarium... Mój Lancetogłów meksykański od razu skorzystał z okazji i zaczął próby zakopania się. Bardzo pociesznie przy tym szaleństwie Juanita wyglądała... Bo co udało jej się trochę głowę schować to zaraz kamyk się obsuwał i była znowu na wierzchu... To ona znowu brała się za robotę i ponownie próbowała się schować...
Ciąg dalszy "KOLEJNE KAMYCZKI" »Środa, grudnia 16. 2009
WĄŻ I STRES PRZY KARMIENIU
Wczorajszego dni kiedy karmiłem Juanitę przeżyłem straszny stres! Postanowiłem wieczorem, że nakarmię mojego Lancetogłowa meksykańskiego nowo nabytymi oseskami... Jak zwykle rozmroziłem je w ciepłej wodzie i po osuszeniu podałem pierwszego... Juanita nie miała żadnych oporów przed schwytaniem karmówki w pyszczek i schrupaniem kolacji. Połknęła tego oseska bez żadnych problemów. kiedy zobaczyłem, że kluska pokarmu wpadła do żołądka... Otworzyłem terrarium i podałem kolejnego... Troszkę większego ale nie za dużo... Juanita przez chwilę popatrzyła... Gdy nagle... Aż mi się zimno w momencie zrobiło...
Ciąg dalszy "WĄŻ I STRES PRZY KARMIENIU" »Poniedziałek, grudnia 14. 2009
KATOWICKA GIEŁDA...
W sobotę byłem na giełdzie tarrarystycznej w Katowicach. Ciekawe doświadczenie... Takiej ilości zwierząt egzotycznych zgromadzonych w jednym miejscu w życiu jeszcze nie widziałem. Od najmniejszych owadów po masywne dusiciele... Oczywiście moją uwagę przykuwały w większej mierze połozowate... Jakoś nie wiem czemu nie przekonują mnie ani pytony ani węże boa... Cóż może to jakiś rodzaj solidarności z Juanitą... A może z gatunkiem Lampropeltis mexicana? Jedno wiem na pewno tych przedstawicieli było jak na lekarstwo... Zdarzały się oczywiście jakieś małe Lancetogłowy meksykańskie ale tylko greeri czy thayeri ale czystej odmiany barwnej mexicana znalazłem chyba tylko dwa... Chodzi mi tu o młode węże... Oprócz tych małych sznurówek znalazłem tam trzy dorosłe. Dwie akurat u pana doktora u którego zdarzyło mi się z Juanitą zagościć... Bardzo ładne węże... Tak naprawdę to pierwszy raz widziałem Lancetogłowa meksykańskiego mexicana dorosłego... No jest co podziwiać... A tak w ogóle to jeśli chodzi o giełdę to...
Ciąg dalszy "KATOWICKA GIEŁDA..." »Sobota, grudnia 5. 2009
POMYSŁ NA KRYJÓWKĘ... TRAFIONY!
Jakże miłym dla mnie jest fakt, że nowa kryjówka spodobała się Juanicie. Aż mi się wierzyć nie chciało jak ona chętnie tam teraz przebywa... Siedzi poplątana z wilgotnym mchem i sztucznymi liśćmi i tylko co jakiś czas zmienia pozycję... Jak na zdjęciu widać już jest w drugiej fazie linienia ale pomimo zmętnienia oczu przez co prawie nic nie widzi to kiedy robiłem mały porządeczek w terrarium Juanita wystawiła głowę... Chyba po to by mnie powitać... Chciała nawet się wywlec ze kupy mchu by do moich rąk podejść ale ja zdążyłem swoje zrobić i moja wężyca na powrót zakopała się w stercie mokrego mchu... Widok jej jest niesamowity... Niestety zdjęcia tego nie oddają ale dokładnie to przypomina takiego dzikiego węża schowanego przed oczami gapiów... Niech tam sobie siedzi i namaka bo dobrze jej to zrobi... Chociaż zauważyłem, że co jakiś czas wychodzi z mokrej kryjówki i idzie się podsuszyć... Pod lampę grzewczą... No właśnie! W najbliższym czasie będę musiał powiększyć półkę bo moja mała sie powoli nie mieści i musi leżeć na raty... Ale to dopiero po zrzuceniu wylinki...
Wtorek, grudnia 1. 2009
ŻYWIENIOWA PORAŻKA
Wczorajsze karmienie Juanity było totalną porażką... Kupiłem dla niej żywe oseski szczurze, które przed podaniem musiałem... "inhumować" (cyt. Terry Pratchet). Wziąłem więc największego i... myśląc, że jest już martwy... Podałem Juanicie... Ta go złapała w pysk... I zaczęła się nim zajmować gdy nagle osesek zaczął się ruszać... Juanita próbowała z nim coś zrobić kręciła się wokoło ściskała... Po jakimś czasie osesek znieruchomiał... Juanita zaczęła go powoli wciągać gdy okazało się, że chyba jest za duży... Moja wężyca zostawiła karmówkę i odeszła... Niestety jakoś się chyba zraziła do jedzenia bo w tej chwili nawet nie spojrzy nawet na takie maluchy, które bez problemu zawsze łyka... Szkoda... Bo właśnie powoli się zabiera za linienie i fajnie by było gdyby jeszcze przed ty procesem zjadła coś pożywnego... Trudno będzie trzeba dać jej spokój z karmieniem przynajmniej na dwa... trzy dni... A jeżeli się intensywniej zabierze za linienie to dopiero jej podam jedzonko po zrzuceniu wylinki... Jak na razie siedzi sobie na wilgotnym mchu od czasu do czasu harcując dziko po całym terrarium...