Co ważnego? Dodałem dwa filmy i przebudowałem dział filmy.No a co u mojego Lancetogłowa meksykańskiego? Jak na razie można powiedzieć, że wszystko jest dobrze. Po spożyciu wielkiego szczurzego oseska Juanita nadzwyczaj krótko wchłaniała. Naprawdę spodziewałem się dłuższego odpoczynku w swojej kryjówce. Wygląda na to, że teraz chyba potrzebuje dużo pożywienia bo zdecydowanie widać, że mój Lampropeltis mexicana mexicana rośnie w ostatnich dniach jak na drożdżach... Przez to chyba jest bardzo spragniona jedzonka... Dzisiaj na przykład cały dzień chodziła po terrarium i jak się zbliżałem to i ona się zbliżała... Dostała dziś jednego oseska szczurzego i dwa mysie... Widać było, że nie jest rozczarowana... Ale jeden szczegół wzrok mój przykuł...
Czwartek, czerwca 25. 2009
SZCZURZA WYŻERKA I COŚ JAK WYLINKA
Niedziela, czerwca 21. 2009
KARMIENIE WĘŻA - KOLEJNY POZIOM
Od ostatniego karmienia minęło parę dni... Juanita już od przedwczoraj wykazywała zniecierpliwienie, że posiłek tak długo do niej nie trafia. Wczoraj już do tego stopnia starała się przekazać swoje przesłanie o chęci jedzenia, że prawie cały dzień wychylała głowę z domku i obserwowała co się dzieje... Ale jako, że zaplanowałem karmienie dopiero na niedzielę musiałem być twardy jak kamień... Mimo, że żal mi było jak spacerowała po "Wężowym Zakątku" w poszukiwaniu czegoś na ząb... Stawała słupka węsząc dookoła... Nie miałem wątpliwości żadnych... Ten Lampropeltis mexicana mexicana wyglądał na strasznie głodnego gada... Ale nie ustąpiłem... Trochę mi się jej żal zrobiło dzisiaj w nocy bo tak buszowała po sztucznych roślinkach w górze terrarium, że wreszcie się z nich ześlizgnęła i spadła na dół... Na szczęście upadła tylko na mech więc sobie nic nie zrobiła... I po chwili zastanowienia znowu wdrapała się na górę by z "huśtawki" obserwować... węszyć... i oczekiwać jedzonka... No ale nadeszła niedziela więc mój Lancetogłów meksykański pewnie coś przeczuwał... Spodziewał się pewnie jakiejś niespodzianki... Czego naprawdę nowego... I doczekał się...
Środa, czerwca 17. 2009
JUANITA... NIENAŻARTA BESTIA...
Pomimo niedawnego poniedziałkowego karmienia mój Meksykański wąż królewski stwierdził, ze nie ma co czekać... Dzisiaj to jest po dwóch dniach od ostatniego posiłku Juanita wyszła na spacer w świetle dnia. Jest to niebywałe po tak krótkim okresie wchłaniania pożywienia. Zwykle na dłuższe przechadzki mój Lampropeltis mexicana mexicana wychodził po trzech dniach, a ty niespodzianka... Żeby było jeszcze weselej to już rano zauważyłem odchody , które mój Lancetogłów meksykański po spacerze... Czyli na to wygląda, ze moja pupilka jeszcze wcześniej wyszła zwiedzać terrarium. Co jest temu winne czy raczej czemu to zawdzięczam te wycieczki po Wężowym Zakątku. Według mnie...
Wtorek, czerwca 16. 2009
MEKSYKAŃSKI WĄŻ KRÓLEWSKI - MECH
Przedwczoraj rano kiedy się obudziłem Juanita jeszcze spała po aktywnie spędzonej nocy... Nadspodziewanie długo myszkowała sobie po terrarium i nad ranem wreszcie usnęła na kratce wentylacyjnej terrarium. Nie wiem czemu wybrała to miejsce. Parę przypuszczeń mi się nasuwa... Może jest jej za gorąco? I próbuje się ochłodzić dotykając kratki i szyby ale... w miejscu gdzie leży przechodzi ciepły kabel grzewczy oraz trochę ciepła dociera od żarówki Red Night Glo... A może jako, że jest to róg terrarium najbardziej wysunięty na środek pokoju i tam docierają wszystkie zapachy z pokoju wiec mój Lampropeltis mexicana mexicana wybiera to miejsce jako punkt obserwacyjny? Nie wiem... Poobserwuję to może coś się jeszcze nasunie ale wracając do poranka... Juanita opuściła kratkę wentylacyjną i przeniosła się tuż obok...
Ciąg dalszy "MEKSYKAŃSKI WĄŻ KRÓLEWSKI - MECH" »Środa, czerwca 10. 2009
CZWARTA FAZA WYLINKI - NIE DAŁA POPATRZEĆ
Nie dane mi było dziś uczestniczyć w zrzucaniu wylinki mojego Meksykańskiego węża królewskiego. Jakby na złość, że przez ostatni tydzień sumiennie podglądałem swego węża to Juanita stwierdziła, że zrobi to bez świadków. Więc korzystając z tego, że dzisiaj nikogo nie było w domu wyszła sobie na spacerek, by zostawić kolejną wylinkę do naszej domowej kolekcji. Niech jej będzie... Może właśnie taka chwila prywatności była potrzebna... Ale nawet nie dostąpiłem zaszczytu wyciągnięcia wylinki z Wężowego Zakątka bo syn ją wyciągnął zanim wróciłem z pracy... Musiałem sie wiec pocieszyć chociaż karmieniem...