Wczoraj wyprowadziłem Juanitę na spacer na ogródek. Spodziewając się jej reakcji przygotowałem najpierw dla niej wychodek. Tak już ma, że kiedy wychodzi na dwór to jeżeli się znajdzie w takim jednym specjalnym miejscu (pod bukszpanem) i jest tam trochę wilgotno to od razu robi albo kupę albo przynajmniej siku. Tym razem było siku bo po ostatnim karmieniu dwa razy już wydalała. Po kupeczce pospacerowała po ogródku zatrzymując się to tu to tam. Zauważyłem, że najlepiej się czuje pod sosną. Nie wiem czy to odpowiednie światło, czy specyficzny rodzaj podłoża... Pod sosną rośnie inna trawa niż na całym ogródku... Taka o wąskich liściach... Nie znam dokładnej przyczyny ulubionego miejsca Juanity ale kiedy sobie wejdzie pod sosnę jedną czy drugą zwykle sobie leży wyluzowana. Tylko od czasu do czasu podnosi głowę i węszy kiedy w polu widzenia znajdzie się pies. Fajnie to wygląda po się podnosi jak kobra... Oczywiście nie tak wysoko ale zawsze... Podczas udanego spaceru zauważyłem, że skóra Juanity jest pociemniała... Taki kolor i dziwne opalizowanie zawsze wróży wylinkę w ciągu jakichś pięciu do dziesięciu dni... Pomyślałem więc, że warto by było mojego Lancetogłowa meksykańskiego jeszcze przed tym procesem nakarmić... Wieczorem podałem Juanicie mysz masto i... I nic trochę powęszyła popatrzyła... I... Właśnie zawsze to "I..." Wyszła mi na ręce olewając totalnie posiłek... Wsadziłem ją z powrotem do terrarium, a moja wężyca stwierdziła, że i tak chce na ręce... Zamknąłem terrarium... Przeszła koło kolacji i nawet nie zaszczyciła jej marnym machnięciem języka czy chociażby krótkim spojrzeniem tylko obrażona poszła spać na półkę...
Dzisiaj też próbowałem mojej wężycy podać coś na przegryzkę ale podsunięty pod sam prawie nos szczurzy osesek okazał się taką samą pomyłką jak wczoraj...
Trudno... Nie chce to nie jak zrzuci wylinkę to sama przyjdzie...
Sobota, lipca 24. 2010
SPACER, KARMIENIE... WYLINKA?
Poniedziałek, lipca 5. 2010
ROZSTANIA
Dzisiaj Juanita zjadła bardzo dużą mysz masto. Potem podałem jej jeszcze jedną ale po próbie wciągnięcia po chwili jednak zrezygnowała. Chciałem żeby zjadła jak najwięcej bo wyjeżdżam i przez ponad tydzień może nie mieć okazji jeść. Właściwie to po dzisiejszej kolacji bez problemów wytrzyma do mojego przyjazdu... Ale i tak się będę martwił...
Czwartek, lipca 1. 2010
JUANITA RASITKĄ?
Przedwczoraj... Tak przedwczoraj karmiłem Juanitę ale nie pisałem o tym bo mam teraz dużo pracy (ocieplanie domu) i nie mam nawet kiedy siąść przed klawiaturą. No ale wracam do tematu Juanity. Spróbowałem mojej wężycy podać do jedzenia białą myszkę... I co? No i totalnie nic! Całkowite zignorowanie karmówki... Juanita nawet nie spojrzy na to coś... Potrafi po myszy przejść i nawet na nią nie zwrócić uwagi. Ciekawe czemu? Kiedy jej podałem mysz masto to Juanita od razu się na nią rzuciła i najlepsze jest to, że jeszcze z rąk. Z rąk dlatego, że akurat kiedy jej podawałem mysz masto to akurat miała ochotę wyjść mi na ręce i nie zauważyła że kolacja podana ale jak z powrotem wkładałem Juanitę do terrarium to jak tylko zauważyła jedzonko i się rzuciła jak szalona... Musiałem całą resztę Juanity powoli wsadzić do terrarium... Po myszy masto Juanita dostała jeszcze dwa oseski szczurze bo nie miałem więcej jej przysmaków...
Wtorek, czerwca 29. 2010
WYLINKA WYCZEKANA
Niestety nie mam ostatnio zbyt wiele czasu ale to nie przeszkadza zbytnio mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu w codziennych sprawach. W zasadzie to zbyt wiele się nie działo bowiem Juanita przez ostatnie niecałe dwa tygodnie nie była zbyt aktywnym wężem. Cały czas sobie odpoczywała i przygotowywała się do zrzucenia wylinki. Jedyny kontakt z nią miąłem tylko przy wymianie wody kiedy to ciekawie wychodziła z kryjówki. Chociaż ostatnie dni przed linieniem spędziła na najwyższej półce dzięki czemu można ja było praktycznie cały czas obserwować. Wczoraj wieczorem wreszcie przygotowania do linienia zakończyły się ekspresowym ściągnięciem wylinki co klasycznie zakończyła zrobieniem kupy. Oczywiście posprzątałem terrarium, a Juanita już aktywna od razu weszła mi na ręce więc musiałem ją tak jakby wyprowadzić na spacer ale mimo tego jeszcze potem przez godzinę buszowała po swoim podwórku w poszukiwaniu smacznego kąska. Niestety dopiero dzisiaj zostanie nakarmiona...
Piątek, czerwca 18. 2010
KRÓTKO I NATEMAT... JEDZENIA
Przedwczoraj, to jest w środę kiedy karmiłem Juanitę znowu wykonała swoje dziwne połykanie. Tak jak poprzednio po przełknięciu pierwszej myszy masto posiłek poszedł do żołądka by nagle po chwili wrócić aż po samo gardło... Wygląda to dokładnie tak jak by Juanita miała wymiotować tylko, że na szczęście posiłek się zatrzymuje, a moja wężyca łyka go z powrotem... Nie wiem co to ma być za dziwne zachowanie... Trochę to stresuje... A przy okazji to Juanita zjadła jedną prawie dorosłą masto mysz i jednego biegusa... Na trzecią porcję juz nie miąła smaka...
Wtorek, czerwca 8. 2010
WĄŻ POŚRÓD TRAW - KLIP VIDEO
Jak na zdjęciu widać Juanita dogrzewa się po wczorajszej kolacji. A ma co trawić bowiem pokusiła się na dosyć duży posiłek... Trzy biegusy i to dosyć spore myszy masto... Prawdziwa uczta... Ale nie pozbawiona niespodzianek i stresu... Dosyć się wystraszyłem podczas karmienia bo już po raz drugi zdarzyła się mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu dziwna sytuacja... Po zjedzeniu pierwszego biegusa Juanita zabrała się za drugiego gdy nagle nie stąd ni zowąd dostała jakiegoś skurczu i pierwsza porcja zaczęła się cofać... I tak szła aż do szyi by na szczęście się zatrzymać. Ale już było blisko... Bałem się czy to przypadkiem nie jakieś wymioty... Na szczęście moja wężyca w porę opanowała sytuację i z powrotem przełknęła pierwsze danie... Dalszy posiłek już odbył się normalnie według ustalonych zasad tyle tylko, że Juanita wyglądała po trzech porcjach jak kawał belki drewnianej... Najedzona i szczęśliwa...
Po takich przeżyciach dla osłody postanowiłem wrzucić skonstruowany przeze mnie klip może nie zasługujący na nagrodę Oskara ale nastrojowy i mi się podoba... A to chyba najważniejsze...
Kolejny spacer po ogródku - Video
Mam nadzieję, że się podoba...
Sobota, czerwca 5. 2010
JUANITA ZBIEGŁA NA WOLNOŚĆ...
Wiem, że niejeden hodowca węży mnie potępi za to co dzisiaj zrobiłem. Ale widząc jak Juanita dzisiaj szalała po terrarium, jak się garnęła do mnie na ręce... Nie wytrzymałem... Wyciągnąłem ją... A że siedziałem cały dzień na dworze bo była przepiękna pogoda postanowiłem z moim Lancetogłowem meksykańskim wyjść na zewnątrz... Z początku trzymałem Juanitę na kolanach gdzie sobie myszkowała... Po jakimś czasie w głowie pewna myśl... Cóż by się stało gdybym Juanitę puścił na trawę... Ciekawiło mnie jak się zachowa.. Czy przypadkiem nie zrobi się nerwowa i nie będzie starała się uciec... Z "dozą pewnej nieśmiałości" wyszukałem najodpowiedniejszy kawałek trawy i puściłem moją wężyce wolno... A co na to ona?
Zaczęła sobie ze spokojem wędrować pośród traw bez większego strachu czy niepokoju... Co jakiś czas się zatrzymywała... wąchała otoczenie i chowała się pod trawą... Właściwie to gdybym trawy nie miął skoszonej na krótko to Juanita byłaby nie do odnalezienia... Już nawet w takiej krótkiej potrafiła się tak świetnie schować a co dopiero w długiej... Tak sobie wędrowała i wędrowała chyba jakieś dwadzieścia minut... Wreszcie wziąłem ją zaniosłem do terrarium gdzie jeszcze długo dawała o sobie znać tak by znowu ktoś uchylił szybę, za którą czeka wolność...
Poniżej krótki film z dzisiejszej wycieczki...
Juanita na wolności
Sobota, maja 29. 2010
CZŁOWIEK Z WĘŻEM NA RAMIENIU
Od rana Juanita chciała wyjść z terrarium... Właściwie to nawet już wczoraj wygrzebała się z domku... Dwukrotnie przy tym zrobiła kupkę... Pewnie po to bym się z wężem nudził... Niestety wczoraj za bardzo nie miałem czasu by swego węża wyciągać... Mimo, że mój Lancetogłów meksykański cały czas zabiegał o wyciągnięcie to dopiero dzisiaj po południu go wyciągnąłem... Od razu wdrapała się na mnie i biegała od szyi do rąk... Węszyła za smakołykami pewnie... Ale na karmienie jeszcze czas... Prawdopodobnie jutro ją nakarmię... No najpóźniej pojutrze... Jeszcze zobaczymy... A mam dla Juanity specjalnie przygotowane dwie całkiem smaczne myszy masto... Takie jak Juanita lubi... Nie za duże i nie za małe... W sam raz...
Niedziela, maja 23. 2010
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI - PRZEDWYLINKOWE PODSUSZANIE
Wtorek, maja 11. 2010
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI BAWI SIĘ W DUSICIELA
Spryskałem Juanicie terrarium po to by ją pobudzić do zrobienia kupki. No i właściwie zamierzenie się troszkę udało ale nie za dokładnie. Jakby na złość Juanita pomimo tego, że zwykle wydala w jednym miejscu to tym razem zrobiła mały wyjątek. Tak żeby sobie regułę potwierdzić... Nie wiem co jej strzeliło do ślicznej głowy by tym razem zapaskudzić dach swojego domku. I to jeszcze jak! Takiej kupy węża dawno nie widziałem... Po prostu domek najpierw do mycia, a potem do wyparzania... A Juanita jakby nigdy nic się najpierw na mnie patrzyła by potem z rozpędu wskoczyć na moje ramiona. Tak się rozochociła, że z rozpędu owinęła mi się wokół szyi. Śmieszne uczucie bo w tym czasie gmerała mi we włosach. Nie wiem czego tam szukała bo z tego co wiem to myszy tam żadnych nie mam... Za rzadko... W sumie po niby duszeniu swego pana Juanita próbowała wejść mi na głowę ale cały czas zjeżdżała... Więc dała sobie spokój i zeszła z powrotem na ręce... Pochodziła jeszcze z piętnaście minut... Pomyślałem że już czas na powrót do terrarium... Mój wąż tak nie uważał. Cały czas w ostatniej chwili przed terrarium skręcała i wracała do mnie... Wreszcie udało mi się ją odpowiednio pokierować... Weszła i teraz sobie siedzi obserwując mnie ukradkiem
Sobota, maja 8. 2010
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI - PROMUJE BLOGA
Dzisiaj Juanita zajęła się pozowaniem do serii zdjęć promujących bloga o jej wspaniałym życiu. Najpierw się strasznie dobijała żeby wyjść z terrarium na moje ręce... Więc cóż miałem zrobić jak nie wziąć jej na spacer... Akurat byłem zajęty małą robótką, a Juanita łaziła po moich kolanach... W pewnym momencie weszła na stół i myk... Jest już na Netbooku gdzie wyświetlony był nasz blog... Pomyślałem, że warto by mieć takie zdjęcie jak mój Lancetogłów meksykański sam firmuje swoją postacią stronę... No i stąd to zdjęcie... Prawda, że fajne?
Sobota, maja 1. 2010
BIAŁE MYSZKI - WIDOK NIE NAMIEJSCU
Zdaje mi się, że białe myszki dla mojej Juanity to okropny widok. Dzisiaj pomimo czasu na karmienie Juanita kiedy jej podałem jak na tacy zwykła, białą myszkę wręcz od niej uciekała. Bardzo ciekawe zachowanie bo przecież nie ma z owymi stworzeniami złych wspomnień... Nie wiadomo dlaczego biała sierść wzbudza w moim Lancetogłowie meksykańskim taki ogromny wstręt do jedzenia... Jak zobaczy czarną, szarą mysz to atakuje bez żadnych problemów ale białe... to jakieś wstrętne... Na szczęście miałem w zanadrzu trzy szczurze oseski, które bez wątpienia zasmakowały Juanicie... Wciągnęła je jak makaron i poszła się wygrzewać na półce...
Środa, kwietnia 28. 2010
NA FOTELU WĘŻA KUPA!
Wyszła Juanita na spacerek... A że według moich obliczeń wypadałoby, że powinna dzisiaj zrobić kupę toteż spryskałem terrarium. Takie spryskanie terrarium w jednym miejscu bardzo pomaga przy wydalaniu mojego Lampropeltis mexicana mexicana bowiem po pierwsze pobudza to Juanitę do owej czynności, po drugie wydala wtedy w miejscu przeze mnie wyznaczonym na tego typu czynności. Miejsce to jest grubo wysypane kora i łatwo dostępne co pomaga w usuwaniu krótko mówiąc kupy... Ale dzisiaj się chyba przeliczyłem... Bowiem po przygotowaniu na kupę wyciągnąłem Juanitę z terrarium... Bo sama tego chciała... Wziąłem ją na kolana i...
Ciąg dalszy "NA FOTELU WĘŻA KUPA!" »Niedziela, kwietnia 25. 2010
PO POSIŁKU DNI KILKA
Wczoraj Juanita niewiele robiła bo tylko zmieniła miejsce odpoczynku podczas, którego trawiła ostatni posiłek. Za to dzisiaj wreszcie wyszła na krótki spacer po terrarium. Właściwie to nie spacer tylko podróż do wodopoju bo po napiciu się wody i chwili zastanowienia poszła dalej spać. Co prawda według mojego doświadczenia jeszcze dzisiaj wyjdzie za potrzebą ale to chyba dopiero w nocy więc muszę jej spryskać trochę terrarium bo to ją mobilizuje do wypróżniania...
Środa, kwietnia 21. 2010
CO RAZ TO ŚMIELEJ...
Wygląda na to, że Juanita coraz to bardziej si przyzwyczaja do swojego terrarium. Zdecydowanie jest bardziej pewna siebie. Dzisiaj bez większego strachu podeszła do moich rąk, a nawet weszła na nie węsząc co u mnie słychać. Ale jeszcze gdzieś tam widać, że w razie czego jest gotowa do ucieczki. Mam nadzieję, że proces aklimatyzacji będzie postępował i Juanita będzie tak pewna siebie jak w starym terrarium.