Nie wiem czy pisałem ale Juanita po sobotnim posiłku poszła spać nie jak dotychczas do swojej kryjówki tylko w rozwidlenie konara. Myślałem najpierw, że to tylko takie chwilowe widzimisię ale się pomyliłem. Mój Lancetogłów meksykański przespał tam całe trzy dni aż do wczoraj. Co prawda opuszczała swoje nowe stanowisko ale tylko dla potrzeb fizjologicznych i egzystencjalnych by potem powracać w "nowe" miejsce. A tam mój Meksykański wąż królewski tylko sobie od czasu do czasu zmieniał pozycję i nie przeszkadzał sobie w odpoczynku. Bardzo mnie ciekawi...
Środa, września 30. 2009
NOWE MIEJSCE NA SJESTĘ
Sobota, września 26. 2009
AWARIA ZAMRAŻARKI
Dzisiaj nastąpiła rzecz straszna... A mianowicie przez kogoś, przypadkowo została wyłączona zamrażarka... Na domiar złego w zamrażarce znajdowało się jedzonko dla mojej Juanity... Trzy oseski szczurze i cztery dorosłe myszy... Kiedy się połapałem, że nastąpiła tak dramatyczna sytuacja natychmiast przystąpiłem do ewakuacji karmówki... Powyciągałem... Wypłukałem... Powąchałem... Na szczęście nic strasznego się nie stało. Porcje dla mojego Lancetogłowa meksykańskiego nie wykazywały żadnych oznak zepsucia... Chyba cudem było to, że smakołyki Juanity się nie rozmroziły do końca i utrzymały względną świeżość. Ale był blisko... Przy okazji tej... Jako, że moja wężyca była wcześniej na spacerze w ostatnich promieniach jesiennego słońca (poniżej link do filmu)
pomyślałem, że i nakarmić ja można... Wybrałem jak najmniejszą mysz i podałem mając w zapasie szczurze oseski...
Ciąg dalszy "AWARIA ZAMRAŻARKI" »
Piątek, września 25. 2009
OKO WĘŻA...
Zabrałem się dzisiaj za sprzątanie w kryjówce Juanity. W zasadzie to już powinienem to zrobić dawno ale jakoś się nie składało. Dawno to znaczy zaraz po zrzuceniu wylinki. Osobiście staram sie zawsze tak postępować i właściwie to zmieniłem wyściółkę już w domku wylinkowym ale jakoś się nie składało bym to zrobił w głównej kryjówce pod korą dębu korkowego. Jako, że Juanita dziś sobie hasała po całym wężowym zakątku mogłem bez przepłaszania jej z domku wymienić pościel. Bardzo fajnie się zachowywała podczas całej tej mojej pracy... Najpierw siedziała dosyć blisko i się patrzyła co wyrabiam, a jak tylko wymieniłem trociny ( topola osika) to zaczęła testować możliwość przekopywania podłoża. Tak mi się to podobało, że nawet nagrałem film jak się zabawia nowym podłożem...
Zmiana pościeli
Ogólnie to Juanita była dzisiaj bardzo towarzyska... Śledziła każdy mój ruch, a ja...
Czwartek, września 24. 2009
Z WYSOKOŚCI WIDOK
Od dwóch dni Juanita upodobała sobie spanko ponad podłogą. Ma taki mały rytuał. Najpierw sobie poleży chwilę pod lampą grzewczą. Jakieś piętnaście minut. Potem sobie idzie w zagłębienie, w którym rozpoczyna się konar. W swoim nowym punkcie obserwacyjnym śpi tak do samego rana. Tak, że wychodząc do pracy mam okazję spojrzeć na nią przed wyjściem. Z tego co wiem to do kryjówki dopiero się chowa koło południa...
Wtorek, września 22. 2009
NIETYPOWE MIEJSCE SJESTY
Byłem dzisiaj w sklepie zoologicznym aby zakupić myszkę ale taka dopasowana rozmiarem do Juanity... Już w zasadzie wybrałem. Niestety mysz była żywa więc mnie czekało jeszcze zabójstwo. Coś czego bardzo nie lubię... Coś czego wolę unikać jak ognia... Ale niestety teraz nie było nic w odpowiednim rozmiarze mrożonego... Tak więc mysz wybrana ale co mnie tknęło żeby wziąć oseski szczurze. Kiedy mi zostały okazane okazało sie, że są wielkości prawie dorównującej wybranej myszy... Pomyślałem, że...
Poniedziałek, września 21. 2009
MARNOŚĆ NAD MARNOŚCIAMI...
Bo i czymże jest tak mały posiłek złożony z dwóch osesków szczurzych dla tak wielkiego węża jakim jest Juanita mój Lampropeltis mexicana mexicana? No właśnie czym? Wydaje mi się, że raczej niczym... Już dzień po zjedzeniu tej małej przekąski mój Lancetogłów meksykański opuścił swoją kryjówkę by ruszyć na łowy... Niestety byłem na to nie przygotowany więc czym się te łowy mogły zakończyć jak nie fiaskiem... Chociaż spacer po "Wężowym Zakątku" nie do końca był bezowocny jeżeli wydalenie w poidle można nazwać owocem... Oczywiście jest to owoc, a zarazem skutek przyczyny jaką jest spożywanie pokarmu... Co wejdzie przodem powinno wyjść... spod ogona... Taka jest kolej rzeczy... Tak chciała Natura... Chociaż u jamochłonów wyraźnie się Matce Naturze coś pochrzaniło ale nikt nie jest doskonały...
Niedziela, września 20. 2009
PROBLEMY Z WIELKOŚCIĄ
Tak jak przypuszczałem Juanita ma bardzo dokładnie wyznaczoną górną granicę wielkości karmówki. Jak wcześniej pisałem, zaraz po wylince nie chciała zjeść dorosłej, mrożonej myszy. Najpierw myślałem, że to może być problem związany z "żywotnością" pokarmu. Tym bardziej, że kiedy mój Lancetogłów meksykański miał tak zwany młodzieńczy post jedynym rozwiązaniem problemu stało się przejście na pokarm żywy. Jak wiadomo takie rozwiązanie jest nie dość, że kłopotliwe to jeszcze niemiłe. Ja osobiście nie przepadam za takim karmieniem. Ale cóż było poradzić jeżeli nic innego nie pomagało? O czym parę dni temu pisałem: na drugi dzień po wylince poszedłem kupić coś mniejszego niż myszki, które posiadałem mrożone... No i kupiłem ale podałem karmówkę kiedy jeszcze była ciepła... To mogło dawać do myślenia, że to uchodzące życie podziałało na apetyt mojego Lampropeltisa mexicana mexicana bo wciągnęła ją w trybie ekspresowym... I właśnie dzisiaj znowu próbowałem karmić Juanitę... Wyciągnąłem z zamrażarki mysz (oczywiście te same co wcześniej już miałem), rozmroziłem....
Sobota, września 19. 2009
PRZEMIANA MATERII
Zaskoczony jestem przemiana materii moje Juanity. Przecież jadła ostatnio w środę. Zwykle dotychczas po zjedzeniu dorosłej myszy przesypiał ze cztery dni, a tymczasem już w piątek mój Lampropeltis mexicana mexicana wygramolił się z kryjówki za potrzebą. Fakt, że specjalnie nie szalała po terrarium ale trochę szybko mysz przez nią przeleciała. No ale dzisiaj to już tak na poważnie wyszła żeby spacerować. W zasadzie nie miałem jej brać dzisiaj na ręce ale tak się złożyło, że Juanita dziś zrobiła kolejną śmierdzącą niespodziewajkę. Pomyślałem, że nie zaszkodzi w takim razie ją wyciągnąć z terrarium...
Czwartek, września 17. 2009
KARMIENIE - ULGA WIELKA
Stanąłem naprzeciwko wyzwania. Jak wczoraj pisałem Juanita po wylince w sposób jednoznaczny i dobitny powiedziała, że nie pasuje jej to co podawałem do jedzenia. Oczywiście zaniepokoiłem sie strasznie i zacząłem intensywnie myśleć. Co mogło nie pasować mojemu Lancetogłowowi meksykańskiemu. Czy problem się powtarza problem z końca lutego? Przyjrzałem się dokładnie podczas powtórnego podawania kolacji, którą i tak olała... Patrząc jak wącha i trąca ofiarę ale po chwili porzuca ja i ignoruje pomyślałem, że raczej nie jest problemem martwoty ofiary czy nieapetyczny zapach... Cóż takiego Juanita robiła... Głównie to tylko wąchała z widocznym apetytem trącała nosem kolację i potem nie chciała jej znać... Zachowanie dawało do myślenia, ze napewno świeżość nie miała tu znaczenia, a raczej...
Ciąg dalszy "KARMIENIE - ULGA WIELKA" »Środa, września 16. 2009
WYLINKA... POST?
Przeliczyłem jakoś dni... Juanita mnie zaskoczyła. Dzisiaj kiedy spryskiwałem terrarium Juanita wysunęła się z kryjówki by za chwilkę zrzucić wylinkę. Jetem z niej dumny bo wylinka mierzy około osiemdziesiąt centymetrów. Zeszła calusieńka bez nawet jednego przerwania... W sumie powinienem się cieszyć ale niestety Juanita zastrajkowała... Nie chce nawet zwrócić uwagi na jedzenie... czyżby znowu jej coś odbiło? Czy może jest to planowany post, Na razie nie wiem co mam zrobić ale będę trzymał rękę na pulsie...
Wtorek, września 15. 2009
WYLINKA ZA DNI PARĘ
Jeszcze tak długo na wylinkę nie czekałem. Od ostatniego posiłku minęło już szesnaście dni. Teraz już wiem nauczony doświadczeniem, że taka przerwa pomiędzy posiłkami, a tym bardziej w trakcie procesu linienia nie wpływa negatywnie na kondycje węża. co prawda jeżeli Juanita była by jeszcze małą, trzydziestoparo centymetrową sznurówką to bym już siedział na szpilkach. Z dreszczem wspominam okres kiedy mój Lancetogłów meksykański doznał olśnienia i zaczął pościć. Oj ciężkie to były czasy... Do dziś to na mnie ma wpływ.. Ten stres i niepewność... Dzisiaj sobie właśnie czytałem wpisy z owego okresu...
Zmartwienie
I dalej nic...
Nigdy bym już nie chciał ponownie tego przeżywać... I mam wielką nadzieję...
Piątek, września 11. 2009
NIETYPOWE LINIENIE
Dotychczas wszystkie wylinki Juanita przechodziła wręcz jak z przewodnika o procesie linienia węży... Aż do teraz... Tak jak zawsze ciągle przebywała w wylinkowym domku gdzie chłonęła wilgoć to teraz większość czasu spędza w swoim głównym domku. Naprawdę zachodzę w głowę o co jej chodzi... Ostatnie dwa domki wylinkowe faktycznie nie przypadły jej do gustu... Przez to Juanita właściwie starała się jak mogła by tam nie wchodzić... Przyczyn tego może być kilka i wydaje mi się, że to właśnie o to chodzi...
Czwartek, września 10. 2009
KRYJÓWKA Z KORY WIŚNI
Szukałem aż wreszcie znalazłem. Ostatnio żadna kryjówka wylinkowa nie przypadła do gustu Juanicie... Jaką bym nie wstawił to była raczej niezadowolona. Już nie wiedziałem co mam zrobić... Chodziłem po sklepach ale nie mogłem nic odpowiedniego znaleźć... Aż wreszcie wczoraj przypomniałem, że na ogródku stoi stara na wpół ścięta wiśnia gdzie jest całkiem ciekawa kora... Zerwałem ładny płat kory z wiśni wyparzyłem... Wyciąłem z niego dach i dokleiłem ściany... I tylko czekałem co na to moja wężyca... Na szczęście ryjówka jej się spodobała od razu. bardzo mnie to ciesy bo już się bałem, że będzie zbyt sucha na wylinkę ale myślę, że już jej nic nie grozi.... Tym bardziej, że w nowej kryjówce jest utrzymywana wysoka wilgotność tak bardzo służąca Juanicie przy procesie linienia...
Wtorek, września 8. 2009
PRZED WYLINKĄ A JEDZENIE
Jako, że Juanita jadła ostatni posiłek ponad tydzień temu pomyślałem, że może dam jej na próbę coś do przekąszenia. Oczywiście brałem pod uwagę fakt, że jest w pierwszej fazie linienia i głównym jej zajęciem jest kursowanie pomiędzy domkiem właściwym a wylinkowym. No może nieraz zatrzymuje się na skalnej półce gdzie nawet wczoraj spała prawie pół nocy. Poza tymi ruchami Juanita właściwie nie wykazuje prawie żadnej aktywności. Dosłownie chodzi mi o to, że nie poszukuje aktywnie jedzenia. Ot tak tylko się buja po terrarium... A ja stale kontroluję sytuacje odnośnie nawilżenia domku gdzie będzie nasiąkać wilgocią. Tak więc wieczorem...
Poniedziałek, września 7. 2009
KRYJÓWKI, DOMKI I LINIENIE
Mam pewien problem. Ostatnio pisałem, że sprawiłem dla Juanity dwa nowe domki... No właśnie z tym sobie nie mogę poradzić a mój Lancetogłów meksykański nie chce za bardzo mi pomagać w rozstrzygnięciu, który i czy na pewno jeden z nich ma się stać na stałe domkiem wylinkowym... Mam takie dziwne wrażenie, że moja wężyca nie do końca się przekonała do owych kryjówek i tylko idąc za potrzebą nawilżania skóry podczas procesu linienia odwiedzała ich wnętrze. A co mnie w tym utwierdza? Zauważyłem, że Juanita przebywa w nowych kryjówkach właściwie minimum tego co powinna... I kiedy tylko może wraca do swojego głównego domku pod korę dębu korkowego...
Ciąg dalszy "KRYJÓWKI, DOMKI I LINIENIE" »