Wczorajszego dni kiedy karmiłem Juanitę przeżyłem straszny stres! Postanowiłem wieczorem, że nakarmię mojego Lancetogłowa meksykańskiego nowo nabytymi oseskami... Jak zwykle rozmroziłem je w ciepłej wodzie i po osuszeniu podałem pierwszego... Juanita nie miała żadnych oporów przed schwytaniem karmówki w pyszczek i schrupaniem kolacji. Połknęła tego oseska bez żadnych problemów. kiedy zobaczyłem, że kluska pokarmu wpadła do żołądka... Otworzyłem terrarium i podałem kolejnego... Troszkę większego ale nie za dużo... Juanita przez chwilę popatrzyła... Gdy nagle... Aż mi się zimno w momencie zrobiło...
Ciąg dalszy "WĄŻ I STRES PRZY KARMIENIU" »Środa, grudnia 16. 2009
WĄŻ I STRES PRZY KARMIENIU
Piątek, grudnia 11. 2009
REMONT PÓŁKI DO WYGRZEWANIA
Wreszcie się dzisiaj zabrałem za dostosowanie półki do wygrzewania dla Juanity. Jak ostatnio zauważyłem moja wężyca miała niejaki probleb aby się na owej półce ułożyć... Jak się nie zwinęła to i tak się nie mogła cała zmieścić, przez co musiała się wygrzewać na raty. Widziałem, że bardzo jej to doskwiera i by nie męczyć jej więcej postanowiłem temu zaradzić. Poszukałem trochę w skrzynce z rzeczami do terrarium i znalazłem tak parę kawałków kory z dębu korkowego zwane potocznie korkiem, a samo drzewo korkowcem. Po dopasowaniu korka postanowiłem go przykleić...
Ciąg dalszy "REMONT PÓŁKI DO WYGRZEWANIA" »Wtorek, grudnia 8. 2009
WYADRZEŃ WIELE, A BRAK NATCHNIENIA
Nie miałem wczoraj jakoś natchnienia żeby cokolwiek o mojej Juanicie napisać... Nie wiem czemu bo tyle się działo, że jest co opisywać... Ja pisałem wcześniej Juanita bezwzględnie sobie upodobała nową, mchową kryjówkę, z której jest niezmiernie zadowolona... Nawet w chwili obecnej tam sobie siedzi mimo, że już przeszła wylinkę... W zasadzie w tej chwili jej jedynym, słusznym schronieniem wydaje się być ten mój nowy wynalazek... gdzie mój Lancetogłów meksykański wygląda jak rasowy dziki wąż... Akurat na zdjęciu nie korzysta ze swojej kupy zielska ale i tak jak widać miło jej się na niej leży... Ale wracając do wylinki...
Ciąg dalszy "WYADRZEŃ WIELE, A BRAK NATCHNIENIA" »Wtorek, grudnia 1. 2009
ŻYWIENIOWA PORAŻKA
Wczorajsze karmienie Juanity było totalną porażką... Kupiłem dla niej żywe oseski szczurze, które przed podaniem musiałem... "inhumować" (cyt. Terry Pratchet). Wziąłem więc największego i... myśląc, że jest już martwy... Podałem Juanicie... Ta go złapała w pysk... I zaczęła się nim zajmować gdy nagle osesek zaczął się ruszać... Juanita próbowała z nim coś zrobić kręciła się wokoło ściskała... Po jakimś czasie osesek znieruchomiał... Juanita zaczęła go powoli wciągać gdy okazało się, że chyba jest za duży... Moja wężyca zostawiła karmówkę i odeszła... Niestety jakoś się chyba zraziła do jedzenia bo w tej chwili nawet nie spojrzy nawet na takie maluchy, które bez problemu zawsze łyka... Szkoda... Bo właśnie powoli się zabiera za linienie i fajnie by było gdyby jeszcze przed ty procesem zjadła coś pożywnego... Trudno będzie trzeba dać jej spokój z karmieniem przynajmniej na dwa... trzy dni... A jeżeli się intensywniej zabierze za linienie to dopiero jej podam jedzonko po zrzuceniu wylinki... Jak na razie siedzi sobie na wilgotnym mchu od czasu do czasu harcując dziko po całym terrarium...
Środa, listopada 25. 2009
MASTO-MYSZY MAŁE NIEPOROZUMIENIE...
Zamówiłem rano dzisiaj jedzonko dla Juanity. Jakoś tak przez telefon rozmawialiśmy i się nie dogadaliśmy. Moim zamierzeniem było kupno pięciu szczurzych osesków takich mniej więcej wielkości małej dorosłej myszy... Kiedy przyszedłem wieczorem do sklepu okazało się, że pan mnie źle zrozumiał i sprowadził tylko oseski i biegusy masto-myszy. Faktycznie przypominając sobie rozmowę telefoniczna nie padło ani razu wtedy słowo szczur... No fakt moja wina. Ale myślałem, że to jest tak oczywiste, że chcę nabyć szczurki, że nawet o tym nie wspomniałem... Trudno... Kupiłem więc jednego biegusa masto oraz cztery starsze już oseski... Znając mojego Lancetogłowa meksykańskiego, a bardziej jego apetyt i tendencje do grymaszenia założyłem, że będzie to jednak nie do końca wymarzona kolacja. A jednak sie myliłem...
Ciąg dalszy "MASTO-MYSZY MAŁE NIEPOROZUMIENIE..." »Sobota, listopada 21. 2009
SPRZĄTANKO... NA ŻYCZENIE... SPACER!
Chociaż Juanita jadła niedawno to jest przedwczoraj postanowiła dzisiaj poświęcić nieco czasu na zajęcia rekreacyjne. Wykonywała standardowe ćwiczenia wzmacniające mięśnie karku czyli wznoszenie głowy do nieba. Przy okazji tych ćwiczeń nie omieszkała także wypróbować czy przypadkiem szyba od terrarium nie ma zamiaru się trochę uchylić... Wystarczy trochę tak by można było się wydostać na zewnątrz i... No właśnie co dalej... Pewnie by weszła na parapet. Ale kto wie może by wybrała trudniejszą drogę... Wyczynowe zejście po uchwytach szuflad w komodzie... Raz już tamtędy próbowała się zsunąć... Na szczęście terrarium jest już zawsze dobrze zamykane więc takie radosne próby wyjścia spełzają na niczym... Ale nie do końca... Bowiem kiedy ma taki zapał do wycieczek to ja staję się jej wyzwolicielem... Wystarczy uchylić szybę i już mój Lampropeltis mexicana mexicana śmiga na ręce... Oczywiście dziś był tak samo chociaż wcale jej nie miałem zamiaru wyciągać... No ale życzenie mojej wężycy zobowiązuje... Jak już wyszła to może upiekę dwie pieczenie przy jednym ogniu... Posprzątam terrarium... Tym bardziej, że przed wyjściem na spacer Juanita trochę zanieczyściła kryjówkę... I to przy mnie!!! Jak jej nie wstyd... Tak więc wyciągnąłem mojego Lancetogłowa meksykańskiego i przekazałem do pilnowania mojej córce a ja tym czasem...
Ciąg dalszy "SPRZĄTANKO... NA ŻYCZENIE... SPACER!" »Czwartek, listopada 19. 2009
LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI I KRYSZTAŁOWA KULA
Podczas dzisiejszej wymiany wody w terrarium jak zwykle nie obyło się bez czmychnięcia Juanity na moje ręce... Tak już ma... Dziewczyna spragniona jest nowych wrażeń... Nie wystarcza jej monotonny wystrój terrarium i kiedy tylko ma okazję natychmiast je opuszcza... Tak więc kiedy weszła mi na ręce, a po nich na szyję postanowiłem usiąść sobie na fotelu przy stoliku... Mój Lancetogłów meksykański trochę pobiegał po mnie by ze szczerą radością wejść na stół... Nie wiem czemu ale mój Lampropeltis mexicana mexicana uwielbia po nim spacerować... Skutkiem takich wycieczek najczęściej są pozrzucane piloty na podłogę... Ale dzisiaj już się zabezpieczyłem raczej nie miała czego zrzucić. Wiec co moja wężyca wymyśliła?
Ciąg dalszy "LANCETOGŁÓW MEKSYKAŃSKI I KRYSZTAŁOWA KULA" »Sobota, listopada 14. 2009
WARTO CZEKAĆ NA KOLACJĘ
Myślałem, że po ostatniej kolacyjce Juanita przystopuje ze swoim upodobaniem do biegania... No i prawie można powiedzieć, że była spokojna aż całe dwa dni kiedy to spokojnie sobie spała i wchłaniała ale kiedy tylko dwukrotnie wydaliła apetyt na sport na nowo się w niej obudził. Mój Lampropeltis mexicana mexicana zaczął na nowo harce urządzać i straszyć biedne koty... Na którymś ze zdjęć jest widoczna huśtawka, a właściwie kawałek gałęzi wierzby płaczącej przymocowany do kratki wentylacyjnej za pomocą drutu... Kiedy koty śpią na terrarium zwykle leżą na owych drutach, a Juanita wąż wędrując po Wężowym Zakątku nie omieszka przespacerować się po wspomnianej huśtawce... Huśtawka zaczyna się ruszać co zabawnie straszy koty... Do których Juanita często się zbliża przez szybę by e powąchać, posmakować czy obejrzeć... Bardzo fajnie to wygląda... Ale jest sprawa o której chciałem napisać, a mianowicie...
Ciąg dalszy "WARTO CZEKAĆ NA KOLACJĘ" »Poniedziałek, listopada 9. 2009
NAJPRAWDZIWSZA KOLACJA
Nareszcie Juanita zjadła porządną kolację. Co prawda nie miałem dla niej zamierzonych większych osesków szczurzych to jednak udało mi się kupić dzisiaj trzy łyse oseski szczurze i jednego oseska mastomyszy. Kiedy wróciłem do domu oczywiście pani Lancetogłów meksykański jak zwykle nie próżnowała. Kontynuowała swój marsz do wolności poprzez niezmierzone przestrzenie swojego Wężowego Zakątka. Kiedy mnie ujrzała łeb uniosła i węsząc swym rozdwojonym językiem próbowała zgadnąć cóż takiego dla niej dzisiaj mam... No więc zabrałem się do karmienia bo już mi samemu było przykro, że moja wężyca tak niechętnie się zabierała ostatnio do jedzenia... Od razu prawie podałem jej pierwszego łysego, szczurzego oseska... Oczywiście najprzód go ubiwszy... I cóż takiego miała w zanadrzu moja Juanita? tym razem nową niespodziankę... Zaatakowała...
Ciąg dalszy "NAJPRAWDZIWSZA KOLACJA" »Poniedziałek, października 26. 2009
A KTO BY MYSZY LUBIŁ?
No właśnie kto by lubił? Bo Juanita na pewno nie... Chciałem ją dzisiaj nakarmić myszką dorosła no i nic... Ale kiedy dałem jej szczurzego oseska to z zadowoleniem poderdała ogonkiem i wsunęła jednego bez zastanowienie. Pozostało mi rozmrozić kolejnego... Niestety nie byłem w pełni przygotowany na takie menu więc tylko dwa miałem. A apetyt Juanity widać się poprawił bo drugiego mi z pincety wyrwała... No nic trzeba sie beðzie zaopatrzyć więcej i trochę większych bo te ty była tylko drwina z kolacji...
Ciąg dalszy "A KTO BY MYSZY LUBIŁ?" »Piątek, października 23. 2009
JEŚĆ KAŻDY MUSI...
Wczoraj nareszcie Juanita skusiła się na przekąskę. Chociaż i tak nie obyło się bez grymasów... Wczoraj zauważyłem, że moja wężyca sprawia wrażenie głodnej... Pomimo dalszych wycieczek coraz częściej przysiadała w pozycji oczekującej na posiłek... Pozycja węża polującego... Zastyga wtedy na dłuższą chwilę z głową gotową do ataku... I jakby czeka na ofiarę... Zachęcony takim zachowaniem rozmroziłem oseska... Chwyciłem pincetą... Otworzyłem terrarium... Powoli wsunąłem kolację do środka, a Juanita...
Ciąg dalszy "JEŚĆ KAŻDY MUSI..." »Wtorek, października 6. 2009
SZCZURZE MENU
Już wcześniej zauważyłem, że Juanita ma swoje dziwne zachowania żywieniowe. Zawsze myślałem, że myszy są dla węża bardziej atrakcyjnym posiłkiem niż szczury. Może to tylko przez złą sławę szczurów? Nie wiem... Podczas ostatnich karmień mój Lancetogłów meksykański podważał moje wiadomości żywieniowe węży... Na początku myślałem, że to wina wielkości karmówki wpływa na wybór Juanity ale jak sie okazuje to nie to... Wczoraj podczas karmienia przeprowadziłem mały eksperyment... Rozmroziłem dla Juanity dwa odmienne posiłki... Pierwsza była dorosła mysz... a druga porcja to szczurzy osesek... Tylko od razu należy zaznaczyć, że osesek był większy od myszy...
Czwartek, października 1. 2009
NA DWOJE BABKA WRÓŻYŁA I MYSZY NIE ZJADŁA
Od samego rana mój Lampropeltis mexicana mexicana eksponował swoje ciało na widoku publicznym... Ani się śniło Juanicie chować do kryjówek. Cały prawie dzień spędziła siedząc z głową poniżej wentylacji (tam jest taki mały pasek szkła) i obserwowała nas domowników zwracając szczególną uwagę na Zuzę, która jest w tym samym wieku co mój wąż. Nie wiem czemu ją tak obserwuje... Raczej nie patrzy jak na potencjalną kolację bo to nie te gabaryty... Mój Lancetogłów meksykański jeszcze ma problemy jeśli chodzi o jedzonko... A właściwie o jego rozmiar... Jest strasznie wybredna... Dziś oczywiście też musiała pokazać kto tu menu ustala... Ale od początku...
Ciąg dalszy "NA DWOJE BABKA WRÓŻYŁA I MYSZY NIE ZJADŁA" »Sobota, września 26. 2009
AWARIA ZAMRAŻARKI
Dzisiaj nastąpiła rzecz straszna... A mianowicie przez kogoś, przypadkowo została wyłączona zamrażarka... Na domiar złego w zamrażarce znajdowało się jedzonko dla mojej Juanity... Trzy oseski szczurze i cztery dorosłe myszy... Kiedy się połapałem, że nastąpiła tak dramatyczna sytuacja natychmiast przystąpiłem do ewakuacji karmówki... Powyciągałem... Wypłukałem... Powąchałem... Na szczęście nic strasznego się nie stało. Porcje dla mojego Lancetogłowa meksykańskiego nie wykazywały żadnych oznak zepsucia... Chyba cudem było to, że smakołyki Juanity się nie rozmroziły do końca i utrzymały względną świeżość. Ale był blisko... Przy okazji tej... Jako, że moja wężyca była wcześniej na spacerze w ostatnich promieniach jesiennego słońca (poniżej link do filmu)
pomyślałem, że i nakarmić ja można... Wybrałem jak najmniejszą mysz i podałem mając w zapasie szczurze oseski...
Ciąg dalszy "AWARIA ZAMRAŻARKI" »
Wtorek, września 22. 2009
NIETYPOWE MIEJSCE SJESTY
Byłem dzisiaj w sklepie zoologicznym aby zakupić myszkę ale taka dopasowana rozmiarem do Juanity... Już w zasadzie wybrałem. Niestety mysz była żywa więc mnie czekało jeszcze zabójstwo. Coś czego bardzo nie lubię... Coś czego wolę unikać jak ognia... Ale niestety teraz nie było nic w odpowiednim rozmiarze mrożonego... Tak więc mysz wybrana ale co mnie tknęło żeby wziąć oseski szczurze. Kiedy mi zostały okazane okazało sie, że są wielkości prawie dorównującej wybranej myszy... Pomyślałem, że...